Widmowa kraina

W kraju przeciętności

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Widmowa kraina
Widmowa kraina to powieść nie tyle pełna schematów, co wręcz z nich złożona. Patrick Lee właściwie nie wykonał żadnej pracy twórczej, wyraźnie skupiając się na rzemieślniczej robocie: wziął dawno temu wyrzeźbione przez klasycznych autorów thrillera politycznego oraz technothrillera klocki i postanowił zbudować z nich coś swojego.

Travis Chase wierzy szczerze w to, że świat o nim zapomniał. Przecież tego właśnie chciał, kiedy dwa lata temu opuszczał Miasteczko Graniczne. Niestety, przeszłość przypomina o sobie, gdy jego ukochana, Paige, wpada w poważne kłopoty. Choć mężczyzna próbował o niej zapomnieć, nie potrafi odmówić jej pomocy. Wraz z poznaną niedawno Bethany wyrusza w podróż, która odmieni jego spokojne życie.

Krytycy literaccy w swoich pracach często odnoszą się do ukrytej struktury, której czytelnik nie tyle nie zauważa, co wręcz zauważać nie powinien. Pod tym względem Widmowa kraina jest wręcz zaprzeczeniem ideału, bo jej budowa jest aż nazbyt oczywista. Najpierw mamy nakreślenie konfliktu, potem przedstawienie (czy też, biorąc pod uwagę okoliczności, rehabilitację) bohatera, jeden duży zwrot akcji i rozwiązanie wszystkich zagadek. Lee nawet nie próbował lektury urozmaicić przez gradację napięcia czy też jego rozładowanie, które uśpiłoby czytelniczą czujność; w zamyśle autora niebezpieczeństwo grożące najważniejszym postaciom przez cały czas jest olbrzymie. Niestety, to czcza wiara, przez którą lektura staje się wręcz jałowa. Trudno zainteresować się losami bohaterów nieustannie balansujących na granicy pomiędzy życiem i śmiercią, kiedy ciągnie się to przez niemal czterysta stron a w dodatku wychodzi im popisowo.

Widmowa kraina jest książką skierowaną do pożeraczy fabuł, którzy traktują czytanie jako przerywnik, a w lekturę wcale nie muszą się angażować. Trzeba przyznać, że opowiedziana przez Lee historia nie jest zła – powieść aż kipi od akcji, a zakończenie potrafi zaskoczyć. Pisarz sprawnie połączył elementy realistyczne z wątkiem fantastycznym (podróże w czasie) i choć momentami można mieć spore wątpliwości co do logiki kierującej poczynaniami bohaterów, to Widmowa kraina potrafi wciągnąć. Gdyby tylko nie te postaci…

Bo chodzi nie tylko o to, że te są właściwie nieśmiertelne (czy może raczej nietykalne). Zostały po prostu źle wykreowane. Właściwie nie bardzo nawet można się o nich rozpisywać: Travis to twardziel, jakich miłośnicy thrillerów spotykają przy każdej możliwej okazji, a jego towarzyszki są absolutnie bezpłciowe i papierowe. Na uwagę zasługują tylko dwa aspekty związane z kreacją postaci. Po pierwsze: główny antagonista skrywa w sobie zalążek oryginalności, który, odpowiednio rozwinięty, mógłby uczynić z niego prawdziwą zaletę powieści. Po drugie: bohaterowie Lee naznaczeni są zaskakującym rysem brutalności. To prawdopodobnie jedyna cecha wyróżniająca ich na tle tłumu i jako taka z pewnością zasługuje na zauważenie.

Widmowa kraina to powieść idealnie wręcz przeciętna. Co to oznacza? Ano to, że jeśli jesteście miłośnikami thrillerów z elementami fantastyki naukowej i zupełnie wyczerpaliście źródła pomysłów na kolejne lektury, to możecie sięgnąć po dzieło Patricka Lee. Raczej nie będziecie zachwyceni, ale usatysfakcjonowani – być może. Wszyscy inni czytelnicy powinni się przed tym wyborem dobrze zastanowić. Jest całe mnóstwo lepszych książek.