W pierścieniu ognia - Suzanne Collins

Zarzewie rebelii

Autor: Piotr 'Clod' Hęćka

W pierścieniu ognia - Suzanne Collins
Trylogia Suzanne Collins, opowiadająca historię Katniss Everdeen, osiągnęła w Polsce szczyt popularności krótko po premierze ekranizacji Igrzysk śmierci. Jednakże czytelniczy szał nie ograniczył się tylko do pierwszej książki, bowiem bestsellerami stały się także kolejne tomy. Czy trzymają one poziom powieści otwierającej cykl?

_______________________


Mija sześć miesięcy od zakończenia siedemdziesiątych czwartych Głodowych Igrzysk, w których to doszło do ewenementu, zwyciężyła bowiem nie jedna, a dwie osoby. Od tamtej chwili życie Katniss Everdeen zmieniło się. Bohaterka nie musi się już martwić o wyżywienie, gdyż jako triumfatorka igrzysk do końca życia będzie opływała w luksusy, co nie znaczy jednak, że porzuciła swoje przyzwyczajenia. Wskutek intrygi koniecznej do przetrwania podczas krwawego show, pogorszeniu uległy jej relacje zarówno z Galem, jak i z Peetą, ale to nie najpoważniejsze zmartwienia siedemnastolatki. Znacznie większe zagrożenie pojawia się na horyzoncie wraz ze zbliżającym się tournee zwycięzców, podczas którego Katniss i Peeta będą odwiedzać po kolei dwanaście dystryktów. Tuż przed wyjazdem niespodziewanie w salonie bohaterki zjawia się prezydent Snow i obwieszcza, że wszyscy bliscy sercu Katniss zginą, jeśli dziewczyna popchnie ludność ku rebelii.

Drugi tom trylogii Collins nie ma tak wstrząsającego otwarcia, jak pierwszy, ale mimo to równie skutecznie przykuwa uwagę. Już od pierwszych stron wiemy, co grozi zarówno Katniss, jak i jej najbliższym, dlatego też obserwowanie rozwoju sytuacji, a także rozpaczliwych prób radzenia sobie z problemami sprawia wiele frajdy – nie znaczy to jednak, że fabule brakuje nieprzewidywalności. Autorka nie daje postaciom ani chwili wytchnienia, rzucając im co rusz coraz to nowe kłody pod nogi, przy okazji doskonale dawkując napięcie. Jedynym większym zarzutem wobec drugiego tomu jest ponowne wykorzystanie motywu, który nie tylko był podstawą fabuły Igrzysk śmierci, ale w dużej mierze decydował o ich oryginalności. Choć autorce udało się wiarygodnie uzasadnić tenże zabieg fabularny, to niewykluczone, że niektórzy czytelnicy odczują niesmak wskutek serwowania im po raz kolejny tego samego dania.

Drugi tom daje złudne nadzieje na bliższe poznanie postaci, które, choć niezwykle ważne dla głównej bohaterki, dotąd stanowiły zaledwie tło opowieści. Niejednoznaczna relacja dziewczyny z Gale'em, a także charakter matki i siostry Katniss rozwijają się w porównaniu z "Igrzyskami śmierci", ale nadal autorka daje tym postaciom niezbyt wiele "czasu ekranowego, nie wspominając już o wszystkich "statystach", jak chociażby córka burmistrza czy ekipa odpowiedzialna za stylizację protagonistki – wszystkie te postacie zostały opatrzone zaledwie jedną, dwoma cechami. W zestawieniu z nimi nieco lepiej prezentuje się Peeta, który jednak raczej nikogo niczym niesamowitym nie zaskoczy. Z bezbarwnego tła wybija się przede wszystkim Abernathy Haymitch – dowiadujemy się jak udało mu się zwyciężyć w Głodowych Igrzyskach, a także co popchnęło go do sięgnięcia po butelkę. Okazuje się, że nie jest tylko starym pijaczyną, który przegrał życie, a niezwykle przebiegłym intrygantem, potrafiącym skutecznie manipulować innymi.

Powstanie obejmujące całe państwo Panem to marzenie rzeszy uciskanych przez Kapitol. O ile w Igrzyskach śmierci ludzie bali się choćby słowem wspomnieć o rewolcie, zaś wszelkie oznaki buntu duszono w zarodku i surowo karano, tak w W pierścieniu ognia mamy do czynienia z początkiem rewolucji. Sytuacja rozwija się powoli, a czytelnik nie dostaje niczego tacy – autorka od czasu do czasu wplecie w narrację niby niewiele znaczące zdanie, które niczym kawałek układanki należy powiązać z pozostałymi, by w ten sposób otrzymać całość obrazu. Tak opowiadana historia skłania do uważnej lektury, przez co jeszcze bardziej wciąga. Wystarczy dodać do tego interesujące tło geopolityczne i wiarygodnie oddane nastroje panujące pośród ludności, a otrzymamy gotowy przepis na frapującą dystopiczną powieść.

Ponieważ tematyce i stylowi, którymi niezmiennie posługuje się Collins, poświęciłem więcej miejsca w recenzji pierwszego tomu trylogii, wszystkich chcących dowiedzieć się o nich czegoś więcej odsyłam do wspomnianego tekstu. Najprościej rzecz ujmując: dostajemy więcej tego, co nam się podobało. Nie zabraknie więc emocji związanych zarówno z wartką akcją, jak i uczuciami rozrywającymi serce bohaterki pomiędzy Peetę i Gale'a, wszystko to zaś okraszone wątkami ukazującymi walkę przeciwko tyranii.

W pierścieniu ognia stanowi godne rozwinięcie pomysłów zawartych w Igrzyskach śmierci, jednak drugiemu tomowi miejscami brakuje świeżości oraz oryginalności pierwowzoru. Mimo, iż doskonale widać, że autorka od początku miała taką koncepcję cyklu, nieco razi powielanie fabularnych schematów. Powieść cierpi też na "syndrom środkowego tomu", stanowiąc przede wszystkim przygrywkę przed wielkim finałem, który zapowiada się niezwykle smakowicie. Ale nie zmienia to faktu, że wciąż mamy do czynienia z książką wartą polecenia, szczególnie młodzieży.