Vice versa

Nie taka strzyga straszna

Autor: Aleksandra 'yukiyuki' Cyndler

Vice versa
Po dziesięcioletniej przerwie Milena Wójtowicz powróciła z nową książką. Post Scriptum opowiadało o przygodach o brzeskich nienormatywnych – strzydze Sabinie i inkubie Piotrze, prowadzących wspólnie firmę doradczo-konsultingową. Powieść okazała się równie dobra, co wcześniejsze pozycje autorki, a pod pewnymi względami nawet lepsza. Czy w Vice versa, kolejnym tomie o szalonej parze specjalistów od coachingu i BHP, Wójtowicz utrzymała poziom?

Sabina Piechota, specjalistka ds. BHP z zawodu i zamiłowania, pomimo oporów swojego przyjaciela, partnera biznesowego, psychologa i coacha postanowiła przygarnąć "chomika", czyli rozpocząć proces kształcenia i przysposobienia zawodowego Żanety Wawrzyniak. Rzeczona dziewczyna, nieświadoma konsekwencji tego czynu, podpisała umowę szkoleniową z PS Business Consulting, rozpoczęła zaoczne studia we Wrocławiu i nagle zdała sobie sprawę, że już nic w jej życiu nie będzie takie jak dawniej. Przeżyła też dość brutalne zderzenie z rzeczywistością, w której istoty nienormatywne to nie straszak dla niegrzecznych dzieci (a widok wkurzonej Sabiny na wpół przemienionej w strzygę na zawsze wrył jej się w pamięć), jak również własnego dziedzictwa dziada borowego.

Duet protagonistów z Post Scriptum przekształcił się w Vice versa w trio, które tym razem wplątało się w sprawę ochrony magicznych stworzeń zagrożonych wyginięciem, a także niewyjaśnionych przypadków napadów nagłego szaleństwa nienormatywnych, spowodowanych nieznanym czynnikiem środowiskowym. Gdzieś w tle przewija się też sprawa nielegalnych interesów rudowłosej Kingi, która, mimo zatrudnienia w firmie eventowej Ewy, nadal przejawia tendencję do poszukiwania łatwych i szybkich sposobów na zdobycie większych pieniędzy. Pojawia się również cały wątek związany z poczynaniami lokalnego łowcy potworów. Trzeba jednak w tym miejscu podkreślić, iż nie ma co oczekiwać żadnej skomplikowanej intrygi, zagmatwanej zagadki kryminalnej, czy dramatycznych zwrotów akcji, bowiem fabuła zdominowana została przez rewolucje w życiu prywatnym bohaterów. Piotr odkrywa kilka sekretów rodzinnych i przechodzi małe załamanie z tego powodu, a Żaneta ma kryzys adaptacyjny i dokonuje ewaluacji własnych przekonań oraz celów życiowych. Jedynie Sabina sprawia wrażenie nieporuszonej i stosunkowo zrównoważonej psychicznie – co, biorąc pod uwagę jej naturę strzygi i fakt, iż niekontrolowane ataki agresji zajada kilogramami słodyczy, jest dość przerażające.

Chociaż wspomniane wyżej wątki mogą sprawiać wrażenie strasznie emocjonalnych i dla niektórych zbyt przytłaczających, to nie ma powodu do obaw. Vice versa jest lekturą lekką, łatwą i przyjemną, zaś poważne i – wydawałoby się – szargające psychikę objawienia bohaterów, stają się tutaj przyczynkiem do wielu zabawnych dialogów i sytuacji. Milena Wójtowicz przedstawiła je przy tym w taki sposób, że nie można się nudzić. Podstawą całej serii są bohaterowie, których po prostu nie da się nie lubić, i to na nich koncentruje się cała akcja. Sabinka nadal największego twardziela potrafi doprowadzić do załamania nerwowego, zaś Piotruś z uporem próbuje wypierać swoją naturę inkuba, jednak ich przyjaźń, okazywane sobie przywiązanie i troska jednego o drugie wzbudzają spontaniczną sympatię. Autorka rozwinęła jednakże pewne kwestie poruszone w Post Scriptum, pogłębiła portrety psychologiczne Sabiny i Piotra, zaś wprowadzając na scenę Żanetę zdynamizowała relację dwójki przyjaciół.

Podobnie pozytywne wrażenia wywołuje cała plejada zwariowanych bohaterów drugoplanowych. Barwna, przypominająca rajskiego ptaka, przepełniona pozytywną energią mama Piotra, Marysia, organizująca seminaria i turnusy z bębnami, medytacją i poranną jogą. Jej poważna partnerka Ludmiła, lokalny odpowiednik Van Helsinga w stanie spoczynku. Ewa, najlepsza przyjaciółka Sabiny, perfekcyjna organizatorka eventów, która bez mrugnięcia okiem opowiada o utylizacji niewygodnych zwłok w wannie w piwnicy czy zamurowaniu trupa przedwiecznego stwora w fundamentach. Każde z nich jest interesujące, wykreowane w sposób przekonujący i zapadający w pamięć, a przy tym dość często prześmiewczy wobec znanych stereotypów i kalk. Jedynie wspomniana wcześniej Kinga trochę rozczarowuje i razi niewykorzystanym potencjałem, ale podanie większej liczby szczegółów na jej temat byłoby niewybaczalnym spoilerem.

Należy tutaj zwrócić uwagę, iż w Vice versa nie zabrakło typowego dla twórczości Wójtowicz ironicznego, czasami kompletnie absurdalnego poczucia humoru, a także swobodnego wykorzystywania schematów, a raczej wywrócenia ich na nice, przerysowania lub wyolbrzymienia (wystarczy tu tylko wspomnieć proces przeprowadzki pewnego mitycznego stwora z niezwykłym upodobaniem do muzyki popularnej). Powieść ta jest równie pokręcona co Post Scriptum, a chociaż niekontrolowane wybuchy chichotu trafiają się może rzadziej niż poprzednio, to książka ta bezdyskusyjnie wywołuje rozbawienie i poprawia humor na dłuższy czas po jej zakończeniu.

Recenzowana pozycja to przyjemne czytadełko na lato i uniwersalny poprawiacz nastroju na mniej przyjemne pory roku. Nie oferuje zbyt wyszukanych doznań estetycznych i nie skłania do głębokiej zadumy, ale przede wszystkim bawi. Jeśli ktoś nie przepada za absurdalnym humorem, karkołomnymi dialogami wywołującymi poczucie lekkiego oszołomienia, czy też przeinaczaniem klasycznych motywów, to ta powieść zdecydowanie nie jest dla niego