» Recenzje » Upadek Hyperiona

Upadek Hyperiona


wersja do druku

Wojna, poezja, spisek i Dzierzba

Redakcja: Adrian 'adrturz' Turzański, Marcin 'Karriari' Martyniuk

Upadek Hyperiona
Poznaliśmy już historie pielgrzymów zmierzających ku Grobowcom Czasu, choć wszystkie karty nie zostały bynajmniej odsłonięte – Upadek Hyperiona wciąż jest w stanie zaintrygować i zaskoczyć czytelników.

Dan Simmons stanął przed ciężkim zadaniem – po genialnym Hyperionie musiał napisać dzieło jeszcze lepsze. Niestety, nie wyszedł z tej próby zwycięsko, choć nie jestem w stanie zmusić się do jakiejkolwiek krytyki z tego powodu – Upadek Hyperiona to wprawdzie powieść słabsza od poprzedniczki, lecz wciąż świetna.

Hegemonia stoi na krawędzi upadku: flota Wygnańców zmierza z zamiarem zajęcia Hyperiona, a zagrożenie które stanowi okazuje się być większe, niżby ktokolwiek przypuszczał. Przewodząca Senatem Meina Gladstone co chwilę zostaje zmuszana do podejmowania decyzji, których efektem może być tak zwycięstwo ludzkości, jak i kompletna klęska. Dobrze zatem, że ma ona pewnego asa w rękawie – jest nim Joseph Severn, niepozorny artysta, a w rzeczywistości klon zmarłego w zamierzchłych czasach Johna Keatsa, śniący o wydarzeniach rozgrywających się na Hyperionie. Do Grobowców Czasu, będących celem Wygnańców, dotarła grupka pielgrzymów, gotowa na spotkanie z przerażającym Dzierzbą. Ten jednak nie przychodzi od razu, w związku z czym napięcie ciągle narasta, a pewne jest tylko jedno – główni bohaterowie mają jeszcze swoją rolę do odegrania, a ich działania bez wątpienia wpłyną nie tylko na rozgrywającą się wokół wojnę, ale też na losy całego rodzaju ludzkiego.

Jedną sprawę należy od razu postawić jasno: nie, nie mamy tu do czynienia z drugim Hyperionem, ponieważ nie miałoby sensu napisanie drugiej powieści w cyklu opartej na tym samym pomyśle, w związku z czym czytelnicy oczekujący dokładnie tego samego co w pierwszym tomie, tylko w większej ilości, lepiej niech szykują się na rozczarowanie. Upadek Hyperiona to druga połowa tej samej monety, rozwinięcie i zakończenie wątków zapoczątkowanych w poprzedniczce, co powinno być wprawdzie oczywiste, jednakże zasługuje na dodatkowe podkreślenie biorąc pod uwagę, jak wielu czytelników krytykuje Upadek... za to, że nie jest zwierciadlanym odbiciem wcześniejszej książki.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Skoro znamy już wszystkich bohaterów, więcej znaczenia zaczyna mieć opisywanie przedstawionego uniwersum. Akcja powieści wielokrotnie przenosi się w inne rejony, otrzymujemy więcej informacji dotyczących Hegemonii, Technocentrum i historii tychże – krótko mówiąc, skala została istotnie powiększona, a jak fabuła niegdyś skupiała się tylko na niewielkiej grupce postaci, tak teraz mamy do czynienia z wręcz epicką opowieścią obejmującą całą galaktykę.

Zdecydowanie większy nacisk został położony na opisanie sytuacji politycznej w Hegemonii – mniej więcej połowę powieści poświęcono Meinie Gladstone i Josephowi Severnowi, podczas gdy reszta rozdziałów opowiada o Pielgrzymach. Nowi bohaterowie są co najmniej równie dobrze wykreowani co starzy, choć można pokusić się o teorię, iż duża ilość poświęconego im miejsca wynika poniekąd z braku pomysłu autora na to, co zrobić z pewnymi postaciami – najbardziej cierpią na tym Martin Silenus i Sol Weintraub, którzy pomijając ostatni akt odgrywają zaskakująco niewielką rolę.

Mimo to, ciężko uznać to za wadę, biorąc pod uwagę, iż niemal cały czas jesteśmy świadkami interesujących wydarzeń. Początek troszkę odstaje od reszty książki pod tym względem, ale im dalej w powieść, tym robi się ciekawiej, aż do zakończenia, które pozostawia czytelnika zrozpaczonym, że to już koniec tej niesamowitej historii. Kwestią subiektywną pozostaje jednak to, czy odpowiedzi na najważniejsze z dręczących czytelników pytań możemy uznać za zadowalające – nie da się ukryć, że w celu uniknięcia całkowitego obdarcia Dzierzby, Grobowców i innych elementów fabuły z mistycyzmu, wyjaśnienia udzielane przez autora, nie tłumaczą stuprocentowo wszystkich kwestii. Osobiście uznaję rozwiązanie przyjęte przez Simmonsa satysfakcjonującym, ale zdaję sobie sprawę, że nie każdy może podzielać moje zdanie, zatem jedynym rozwiązaniem jest przeczytanie powieści i samodzielna ocena zakończenia.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Upadek Hyperiona to godna kontynuacja genialnego poprzednika, razem z którym tworzą jedną z najlepszych historii science fiction, jakie kiedykolwiek powstały. Co parę lat czytam od nowa obie książki, i za każdym razem jestem nimi równie oczarowany jak wtedy, gdy poznawałem je po raz pierwszy. Nie ma co więcej pisać – dla każdego miłośnika fantastyki są lekturą absolutnie obowiązkową i basta.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9.5
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Upadek Hyperiona
Autor: Dan Simmons
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: 4 listopada 2015
Liczba stron: 624
Oprawa: twarda
Seria wydawnicza: Artefakty
ISBN-13: 978-83-7480-584-1
Cena: 49 zł



Czytaj również

Upadek Hyperiona - Dan Simmons
U kresu pielgrzymki
- recenzja
Upadek Hyperiona
Rozdział 1
Olimp
Klęska zrodzona z miłości
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.