» » Upadające Królestwa – fragment

Upadające Królestwa – fragment


wersja do druku

Upadające Królestwa – fragment

Prolog


Nigdy wcześniej nikogo nie zabiła.
– Schowaj się! – syknęła jej siostra.
Jana przywarła plecami do ściany. Przeczesała wzrokiem cienie i spojrzała na gwiazdy błyszczące jasno jak diamenty na tle czarnego nieba.
Zacisnęła powieki, modląc się do pradawnej czarodziejki: Proszę, Evo, obdarz mnie magią potrzebną, by ją odnaleźć.
Gdy otworzyła oczy, zdjął ją strach. Dwadzieścia kroków dalej na gałęzi drzewa siedział złoty jastrząb.
– Obserwują nas – szepnęła. – Wiedzą, co zrobiłyśmy.
Sabina zerknęła na drapieżnego ptaka.
– Ruszajmy. Nie ma czasu do stracenia. Odwracając się tyłem do jastrzębia, Jana razem z siostrą podeszła do dębowych, wzmocnionych żelazem drzwi willi. Sabina położyła na nich dłonie i użyła magii wzmocnionej krwią, którą tego wieczoru wspólnie przelały. Jana zauważyła, że pod paznokciami siostry wciąż widać czerwone ślady, i zadrżała, przypominając sobie, skąd się wzięły. Dłonie Sabiny zaczęły lśnić bursztynowym światłem. Chwilę później po drzwiach pozostały jedynie trociny. Drewno nie było żadną przeszkodą dla magii ziemi.
Sabina zerknęła na siostrę, uśmiechając się zwycięsko. Z jej nosa sączyła się krew.
Gdy Jana jęknęła z przerażeniem, uśmiech Sabiny zbladł. Otarła krew z twarzy i weszła do przestronnego budynku.
– To nic.
To nie było nic. Zbyt częste używanie tej tymczasowo ulepszonej magii mogło im zaszkodzić. Nawet mogło zabić, jeśli nie będą ostrożne.
Jednak Sabina Mallius nie była znana z ostrożności. Wcześniej tego wieczoru bez namysłu wykorzystała swoją urodę, by wywabić niczego niepodejrzewającego mężczyznę z gospody i zaprowadzić go na spotkanie z przeznaczeniem. Natomiast Jana wahała się zdecydowanie za długo, zanim wbiła ostrze w jego serce.
Sabina była silna, zapalczywa i absolutnie nieustraszona. Jana szła za siostrą z sercem w gardle, żałując, że nie jest do niej bardziej podobna. Jednak zawsze była tą rozważną. Tą, która wszystko planowała.
Tą, która dostrzegła znaki zapisane w gwiazdach, ponieważ przez całe życie studiowała nocne niebo.
Dziecko, o którym mówiły przepowiednie, narodziło się w tej wielkiej, luksusowej willi, którą – w odróżnieniu od małych ubogich chat ze słomy i gliny wybudowanych w sąsiedniej wiosce – wzniesiono z kamienia i drewna.
Jana była pewna, że dziecko, maleńka dziewczynka, jest tutaj.
Ona gromadziła wiedzę. Sabina działała. Razem były niepokonane.
Sabina krzyknęła, gdy skręciła za róg. Jana przyspieszyła, czując, jak wali jej serce. W ciemnym korytarzu oświetlonym tylko migotliwym światłem ściennych pochodni zobaczyła, że jakiś strażnik jej siostrze przystawił miecz do gardła.
Nie traciła czasu na myślenie. Zadziałała instynktownie.
Wyciągnęła ręce i przyzwała magię powietrza. Strażnik puścił Sabinę i poleciał do tyłu, na ścianę. Siła uderzenia połamała mu kości. Osunął się bezwładnie.
Jana poczuła ostry, przeszywający ból. Jęknęła głośno i drżącą dłonią wytarła ciepłą krew, która trysnęła jej z nosa.
Sabina ostrożnie dotknęła skaleczonego gardła.
– Dziękuję, siostro.
Magia wzmocniona świeżą krwią przyspieszyła ich kroki i pozwoliła wyraźnie widzieć w ciemnych, nieznanych i wąskich kamiennych korytarzach. Jednak nie wystarczy na długo.
– Gdzie ona jest? – zapytała Sabina.
– Blisko.
– Ufam ci.
– Dziecko tu jest. Wiem, że ona tu jest. – Weszły głębiej w pogrążony w mroku korytarz.
– Tutaj. – Jana zatrzymała się przed drzwiami. Pchnęła je – nie były zamknięte – i siostry podeszły do ozdobionej rzeźbieniami drewnianej kołyski stojącej pośrodku pokoju. Spojrzały na dziecko otulone kocykiem z miękkiego króliczego futra. Miało śnieżnobiałą skórę, pucołowate policzki pokrywał zdrowy, delikatny rumieniec.
Jana natychmiast je pokochała. Po raz pierwszy od wielu dni jej twarz rozjaśnił uśmiech.
– Jest piękna – szepnęła, sięgając do kołyski, by delikatnie podnieść niemowlę.
– Na pewno to ona?
– Tak. – W ciągu siedemnastu lat życia Jana niczego nie była bardziej pewna. Dziecko, które trzymała w ramionach, to malutkie, piękne dzieciątko o błękitnych oczach, z główką pokrytą włoskami, które kiedyś staną się czarne jak heban, według przepowiedni posiądzie magię potrzebną do odnalezienia Paranteli – czterech kryształów zawierających źródło wszelkiej mocy elementia, magii żywiołów. Ziemi i wody, ognia i powietrza.
To dziecko będzie potężną czarodziejką, a nie pospolitą czarownicą jak Jana i jej siostra. Pierwszą od tysiąca lat, od czasu gdy sama Eva oddychała powietrzem tej krainy. Jej magia nie będzie wymagała krwi i śmierci.
Jana zobaczyła narodziny tego dziecka w gwiazdach. Odnalezienie go było jej przeznaczeniem.
– Odłóż moją córkę – nakazał ktoś skryty w ciemności. – Nie rób jej krzywdy.
Jana odwróciła się, przytulając niemowlę do piersi. Jej wzrok padł na sztylet, który trzymała w ręku ta kobieta. Ostrze zamigotało w blasku świec. Jana poczuła ucisk w sercu. Nadszedł moment, którego się obawiała, którego bała się panicznie.
Oczy Sabiny zabłysły.
– Krzywdy? Nie to mamy w planach. Nawet nie wiesz, kim ona jest, prawda?
Kobieta ze zdziwieniem zmarszczyła brwi, ale jej spojrzenie było twarde i gniewne.
– Prędzej was zabiję, niż pozwolę wam opuścić ten pokój razem z nią.
– Nie! – Sabina uniosła ręce. – Nie zrobisz tego. Matka wytrzeszczyła oczy i otworzyła usta, usiłując nabrać tchu. Nie mogła oddychać, Sabina blokowała dopływ powietrza. Jana odwróciła wzrok, na jej twarzy odmalowało się cierpienie. Chwilę później było po wszystkim. Kobieta upadła na podłogę; już nie żyła, ale gdy siostry mijały ją, opuszczając pokój, jej ciałem wciąż jeszcze wstrząsały drgawki.
Jana ukryła niemowlę pod peleryną, gdy uciekały z willi i biegły do lasu. Z nosa Sabiny obficie lała się krew, ponieważ czarownica użyła zbyt dużo niszczącej magii. Krew kapała na przykrytą śniegiem ziemię.
– Za dużo – szepnęła Jana, gdy wreszcie zwolniły. – Za dużo było dziś śmierci. Nienawidzę tego.
– Inaczej nie pozwoliłaby nam jej zabrać. Pokaż mi ją.
Z dziwną niechęcią Jana podała dziecko siostrze. Sabina wzięła je i w zimnym blasku gwiazd przyjrzała się twarzyczce dziewczynki. Potem przeniosła wzrok na drugą czarownicę i uśmiechnęła się z triumfem.
– Dokonałyśmy tego!
Jana poczuła nagłe podniecenie wbrew wszystkim przeciwnościom, z którymi przyszło im się zmierzyć.
– Tak.
– Byłaś niesamowita. Chciałabym tak jak ty doświadczać wizji.
– Mam je tylko dzięki ogromnemu wysiłkowi i poświęceniu.
– To wszystko jest ogromnym wysiłkiem i poświęceniem. – W głosie Sabiny nieoczekiwanie pojawiła się nutka pogardy. – Zbyt wielkim. Ale pewnego dnia dla tego dziecka używanie magii będzie łatwe. Zazdroszczę jej.
– Wychowamy ją razem. Będziemy ją uczyć i otaczać opieką, a kiedy nadejdzie czas, by wypełniła swoje przeznaczenie, będziemy jej towarzyszyć na każdym kroku.
Siostra pokręciła przecząco głową.
– Ty nie. Od teraz ja się nią zajmę. Jana zmarszczyła brwi.
– Co? Przecież ustaliłyśmy, że wszystkie decyzje będziemy podejmować wspólnie.
– Nie tę. Co innego planuję dla tego dziecka – stwierdziła Sabina zimno. – I przykro mi, siostro, ale te plany ciebie nie uwzględniają.
Wpatrzona w bezlitosne oczy siostry, Jana w pierwszej chwili nie poczuła, że jej pierś przebiło chłodne ostrze. Była zaskoczona, gdy jej ciało zaczął zalewać ból.
Dzieliły każdy dzień, każde marzenie… każdy sekret.
A jednak, jak się okazuje, nie każdy. Janie nigdy nie przyszłoby do głowy, by spróbować coś takiego odczytać w gwiazdach.
– Dlaczego mnie zdradziłaś? – zdołała wykrztusić. – Jesteś moją siostrą.
Sabina otarła krew, która wciąż ciekła jej z nosa.
– W imię miłości.
Kiedy wyciągnęła sztylet, Jana osunęła się na zamarzniętą ziemię.
Nie oglądając się za siebie, Sabina z niemowlęciem w ramionach odeszła pospiesznie i wkrótce zniknęła w ciemnościach lasu.
Wzrok Jany zaćmił się, jej serce zwolniło. Patrzyła, jak jastrząb, którego widziała wcześniej, odlatuje… zostawia ją na samotną śmierć.
 

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
10
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Upadające Królestwa (Falling Kingdoms)
Cykl: Upadające Królestwa
Tom: 1
Autor: Morgan Rhodes
Tłumaczenie: Kinga Kwaterska
Wydawca: Gola
Data wydania: 6 listopada 2013
Liczba stron: 510
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
ISBN-13: 978-83-64252-01-3
Cena: 39,90 zł

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.