Umarł król, niech żyje król?

Czyli krótko o tegorocznym Zajdlu w kategorii "powieść" i nie tylko.

Autor: Jędrzej 'bukins' Bukowski

Umarł król, niech żyje król?
Po raz drugi z rzędu, Zajdla za najlepszą powieść fantastyczną roku otrzymał Jarosław Grzędowicz. Przyznam, że jestem ogromnie zaskoczony. Chyba wszyscy typowali Sapkowskiego, którego Lux Perpetua - będąca zwieńczeniem cyklu husyckiego - cieszyła się ogromną popularnością. Odniosła ona również sukces komercyjny - wystarczyło chociażby spojrzeć na listy bestsellerów w EMPiKu (jeśli chodzi o sprzedawalność książek) czy w sklepach internetowych. I dodatkowo samo nazwisko. Sapkowski. Czy jest ktokolwiek, kto nie słyszał o tym autorze? Czy inni pisarze posiadają tylu fanów co on? Nie sadzę.

Coś się jednak na naszym rynku zaczyna zmieniać, ale czy na lepsze? Nowa fala autorów atakuje. Grzędowicz, który wcześniej był znany głównie jako redaktor naczelny Fenixa, wyskoczył jak filip z konopi, zostawiając konkurencję całkowicie z tyłu. Najpierw fenomenalny zbiór opowiadań grozy (według mnie niedościgniony wzór), czyli Księga Jesiennych Demonów. Następnie Pan Lodowego Ogrodu - jego pierwsza powieść, która zyskała sporo pochlebnych recenzji, a następnie Popiół i Kurz, będąca nieco bardziej rozrywkową książką, aniżeli pozostałe. I co się dzieje? Chyba wszyscy już wiedzą. Grzędowicz zgarnia dwa Zajdle za rok 2005 i jest na fali. Każde jego opowiadanie cieszy się sporym uznaniem, nagle wszyscy sobie przypominają, że to on jest twórcą pierwszego polskiego opowiadania fantasy i oczekują kontynuacji Pana Lodowego Ogrodu. Myślałem, że wrzawa opadnie dość szybko, a sam autor gdzieś zniknie na jakiś czas. Przychodzi mi teraz na myśl Ziemiański, który napisał Achaję i po sporym sukcesie słuch o nim zaginął. A tu proszę - Grzędowicz ponownie zdobywa Zajdla! I o dziwo, udaje mu się pobić samego Sapkowskiego. Tak, właśnie tego Sapkowskiego. Z jednej strony dobrze, z drugiej źle.

Będę z Wami szczery. Popiół i Kurz był dla mnie naprawdę świetną książką, o czym pisałem tutaj - recenzja. Jednak patrząc z perspektywy czasu, powieść ta nadaje się do przeczytania na jeden raz. Po ponad roku pamiętam ledwo ogólny zarys fabuły. Ok - to jest klasa sama w sobie jeśli chodzi o dobrą powieść rozrywkową, ale nie pretenduje do miana czegoś więcej. Już znacznie bardziej poważne i mogące zainteresować szerszą publiczność (nie tylko fantastyczną!) jest wspomniana wcześniej Księga Jesiennych Demonów, która przeszła bez większego echa. Do sklepów właśnie trafiło wznowienie opowiadań, więc mam nadzieję, że zainteresuje się nimi większe grono szanownych czytelników. Ale wracając do tematu - czy książka stricte rozrywkowa zasługuje na miano największej nagrody fantastycznej roku? Bo powiedzmy sobie szczerze – Popiół i Kurz nie jest niczym więcej.

Pamiętam jak na spotkaniu autorskim na tegorocznym Pyrkonie Grzędowicz wspominał, że ogromnie się cieszył z przyznanej mu nagrody, jednak szum i nagłe zainteresowanie wokół jego osoby spowodowało znaczne przystopowanie prac nad jego kolejnymi dziełami. Nie chcę sobie nawet wyobrażać, jak będzie wyglądała jego obecna praca nad książkami. Teraz, po otrzymaniu kolejnego Zajdla z rzędu, fani będą oczekiwali jeszcze lepszych książek, a w moim mniemaniu daje się odczuć tendencję spadkową. Obawiam się, że autor znajduje się aktualnie pod zbyt dużą presją i może to znacząco odbić się na jego kolejnych powieściach. Może nie mnie bawić się w złego proroka, ale czarno to widzę.

Z drugiej strony, rok 2006 wg mnie był w sumie był dość średni i za bardzo nie było w czym wybierać. Większość to typowe średniaki, które nie wniosły nic nowego do literatury fantastycznej chociaż zdarzyły się fenomenalne wyjątki. Typowałem, że oprócz Lux Perpetuy oraz Verticala, nominacje może otrzymać również świetny Głos Boga, jednak tak właściwie to był zbiór opowiadań składający się w jedną całość. Nocarz to dla mnie kompletne nieporozumienie, ale rozumiem, że wampiry są cały czas w modzie i mają liczne grono fanów. Nie jestem także fanem Kossakowskiej. Nie cierpię jej stylu pisania i praktycznie każda jej powieść to dla mnie niestrawna papka. Do dzisiaj się zastanawiam nad ogromnym sukcesem jej książek. Z całą pewnością jej powieści mają szczęście do opraw, bo większość okładek bardzo, ale to bardzo cieszy oko. Brzezińską skwituję jednym zdaniem. Ile można czytać o Twardokęsku? Co najlepsze - w podsumowaniu roku sam napisałem o Popiele i Kurzu następujące słowa: Kto wie, czy to nie kolejny kandydat na przyszłoroczną nagrodę Zajdla?.

Zajdel za powieść 2006 roku rozdany. Sapkowski zdetronizowany. Już raz ta sztuka udała się, ale nie byle komu, bo samemu Dukajowi (w 2004 roku). W tym roku Grzędowicz. A co za rok? Na pewno nie Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2, bo nie sądzę by został wydany do końca 2007 roku. Więc co innego? Za wielu kandydatów na horyzoncie nie widzę, ale rok się jeszcze nie skończył, więc czekam cierpliwie na coś naprawdę godnego uwagi. Boję się jednak, że może być gorzej niż w roku poprzednim.