Trylogia skrytobójcy (Uczeń skrytobójcy, Królewski skrytobójca, Wyprawa skrytobójcy)
Cierpienia młodego Bastarda
Przed oblicze księcia Szczerego trafia chłopiec. Jak się okazuje, dziecko jest bękartem jego starszego brata i następcy tronu, księcia Rycerskiego, i w związku z tym nie może zostać pozostawione samo sobie. Dziadek chłopaka, król Roztropny, decyduje, by oddać go pod opiekę królewskiego skrytobójcy, który przez lata uczy bękarta fachu szpiega i zabójcy. Chłopiec nie wie jeszcze, że jego umiejętności wkrótce okażą się kluczowe dla przetrwania królestwa. Coraz częściej bowiem u wybrzeży Sześciu Księstw pojawiają się Zawyspiarskie statki, których załogi porywają mieszkańców kraju, podczas gdy młody książę Władczy ma własne ambicje i próbuje wykorzystać konflikt z wrogim mocarstwem by zdobyć władzę. Otrzymawszy nowe imię, Bastard zdobywa przyjaciół i wrogów, przeżywa konflikty lojalności, walczy i otrzymuje liczne rany, zarówno cielesne, jak i duchowe.
Uczeń skrytobójcy to najlepsza część cyklu. Pomimo że możemy znaleźć na księgarnianych półkach mnóstwo historii o młodym bohaterze, który odbywa przyśpieszony kurs dorastania w trudnych warunkach, to ani na moment nie odczuwałem podczas lektury znużenia konwencją. Pomaga w tym fakt, że Bastard został otoczony galerią interesujących postaci, z których wiele pełni wobec niego funkcje mentorskie: królewski skrytobójca, Cierń, poświęcił niemal całe życie na służbę królowi i choć tego nie żałuje, to odczuwa gorycz z powodu utraconych bezpowrotnie możliwości; Brus, zaufany człowiek Rycerskiego, wychowuje Bastarda, mimo iż jego szorstkie obycie czyni ich wzajemne relacje trudnymi; książę Szczery to sympatyczny i obowiązkowy mężczyzna, który z czasem zaczyna uczyć chłopaka wykorzystywania charakterystycznej dla ich rodu magii, w czym jednak ciągle przeszkadza mu nadmiar obowiązków; z kolei księżna Cierpliwa, wdowa po ojcu Bastarda, widzi w chłopcu syna, którego nigdy nie było jej dane mieć z mężem i pomimo jej ekscentryczności oraz braku arystokratycznego obycia Bastarda, powstaje między nimi quasi-relacja matka-dziecko. Być może wymienione postacie na pierwszy rzut oka nie prezentują się przesadnie oryginalnie, jednak w praktyce interakcje między bohaterami okazały się największą zaletą książki. Jest to najkrótszy tom serii, ale dzięki temu uniknięto zbędnych wypełniaczy stron, a chociaż akcja toczy się nieśpiesznie, to nie nudzi czytelnika.
Tom drugi, Królewski skrytobójca przypadł mi do gustu mniej. Książka wciąż jest dobra, ale mankamenty prześladujące wszystkie przeczytane przeze mnie powieści Robin Hobb są w niej znacznie bardziej widoczne. Część trzecia, Wyprawa skrytobójcy to pozycja niestety jeszcze słabsza, którą z powodu jej niedostatków mogę określić jako co najwyżej przeciętną. Podstawową wadą obydwu wspomnianych tomów jest zdecydowanie zbyt wysokie natężenie fragmentów niewiele albo nic nie wnoszących do fabuły, jak większość środka Królewskiego skrytobójcy lub pierwsze kilkaset stron Wyprawy..., które w zasadzie dałoby się całkowicie usunąć, bez większego wpływu na przebieg intrygi. Słabszy element stanowią również bohaterowie negatywni, przede wszystkim książę Władczy, o którym inne postaci mówią, że potrafi być przebiegły i czarujący, jednak niemal nigdy nie zostaje to zademonstrowane czytelnikowi. Zamiast tego wiele razy oglądamy scenę po scenie, w których Władczy zachowuje się w najlepszym razie nierozważnie, w najgorszym zaś głupio, generalnie robiąc wszystko, by się zdemaskować, może poza wykrzyknięciem "jestem chciwym, zadufanym w sobie intrygantem, i zrobię wszystko by przejąć tron". Być może wypaczyły mnie książki Martina i Abercrombiego, gdzie bohaterowie są bezwzględni i pragmatyczni, ale podczas lektury Trylogii Skrytobójcy byłem permanentnie zdumiony faktem, że nikt nie zdecydował się na usunięcie, a przynajmniej zminimalizowanie zagrożenia ze strony Władczego, przez co ten pozostaje ważną figurą aż do końca serii. Najgorszy jest jednak fakt, iż w jego kreacji autorka poszła po najmniejszej linii oporu – czytelnik ma go nienawidzić i tyle, żadnej głębi charakteru, nic.
Z kolei protagonista serii, Bastard wywołuje mieszane uczucia. Z jednej strony to bardzo dobry główny bohater, z którym łatwo sympatyzować, nawet jeśli nie przejawia wyjątkowo oryginalnych cech charakteru – ot, jest lojalny wobec rodziny i przyjaciół, troszczy się o zwierzęta, ma wątpliwości czy powinien słuchać głosu serca, czy po prostu wypełniać obowiązki, nic nowego. Irytować może tylko fakt, że nielitościwa pisarka postanowiła poskąpić mu życiowego sprytu i zdolności przewidywania, przez co jest on chyba najmniej skutecznym skrytobójcą jakiego było mi dane spotkać w literaturze – wystarczy tylko rzec, że w pewnym momencie pozwala się otruć dwa razy na przestrzeni stu stron, co można skwitować jedynym słowem – kompromitacja. Prawdziwy problem leży jednak w tym, że Robin Hobb uwielbia emocjonalną manipulację czytelnikami – przez lwią część trylogii współczujemy Bastardowi, ponieważ okoliczności zawsze, ale to zawsze, sprzysięgają się przeciwko niemu. Kiedy nie jest zmuszany do bolesnego treningu przez karykaturalnie niesympatycznego nauczyciela albo obrażany przez przerysowanego Władczego, to słucha wyrzutów czynionych mu przez inne postaci, bez względu na to, czy wina leży po jego stronie, czy też nie. Z kolei jeśli przyzna się do swoich wad i pomyłek, to usłyszy w odpowiedzi, że powinien przestać użalać się nad sobą – Bastard po prostu nie może wygrać. W konsekwencji jego podstawowym stanem jest cierpienie, cielesne bądź emocjonalne, a zanim trylogia się kończy, doświadcza go tyle, że ktoś inny pewnie dawno by się złamał.
Ktoś kiedyś stwierdził "jeśli wydarzenia rozgrywające się podczas książki nie są najbardziej interesującymi wydarzeniami rozgrywającymi się za życia bohaterów, to czemu pisać właśnie o nich?". Niestety, autorka nie zastosowała tej reguły, przez co, chociaż w cyklu występują dwa główne wątki (inwazja Statków z Czerwonymi Żaglami i knowania Władczego), to ten pierwszy zdecydowanie ustępuje miejsca drugiemu. Niby toczy się jakaś wojna, ale pomijając może dwa rozdziały, gdzie Bastard bierze udział w bitwie, rozgrywa się ona na dalekim drugim planie. Nawet w Wyprawie skrytobójcy, gdzie podstawowym motywem działań bohaterów jest zakończenie wojny, całość powieści dzieje się daleko od pól bitewnych, a wróg jest całkowicie bezosobowy – nie zostaje przedstawiony żaden przeciwnik stojący za całym przedsięwzięciem, co jest lekko rozczarowujące. Przynajmniej zakończenie, pomijając wspomniany wyżej niepotrzebny dramatyzm, wywarło na mnie bardzo duże wrażenie, a gdyby zakończono nim przygody Bastarda, byłby to jeden z moich ulubionych finałów w ogóle – jednak jako że potem powstały kolejne tomy, jego znaczenie zostało nieco umniejszone.
Powieści Robin Hobb to znacznie bardziej klasyczne fantasy niż większość wychodzących ostatnimi laty książek. Zamiast przekleństw są tu znacznie boleśniejsze dla rozmówców wzajemne oskarżenia. Zamiast epatowania seksem mamy gloryfikowanie romantycznej miłości. Zamiast ciągłej akcji – powolne tempo, budowanie atmosfery oraz pogłębianie relacji pomiędzy bohaterami. Powieści są napisane z perspektywy Bastarda opisującego historię swojego życia, co jeszcze bardziej ułatwia zżycie się z nim. Pomimo wszystkich jego wad, nie jestem w stanie nie lubić głównego bohatera, co należy uznać za sukces pisarki. Pomijając postacie i relacje między nimi, autorka ma talent również do tworzenia poruszających scen, udowadniając, że do utrzymania zainteresowania czytelników niepotrzebna jest wartka akcja, jeśli zamiast tego odpowiednio przekona się ich do przejęcia się losami bohaterów. Co istotne, fabuła niejednokrotnie wędruje w ponure rejony, unikając przy tym zbyt często ostatnimi czasy spotykanej w fantasy przesady (vide książki Bakkera, Bretta, Martina), co również należy zaliczyć na plus.
Trylogia skrytobójcy wybija się ponad przeciętność i zapewnia wiele godzin przyjemnej lektury, ale posiada zbyt wiele wad, by wejść do ścisłej czołówki moich ulubionych serii fantasy. Za dużo w niej przestojów fabularnych, nadmiernego patosu, manipulacji czytelnikiem, nie wspominając już o kiepskich antagonistach – a jednak jest w tych książkach coś, co kazało po przeczytaniu Wyprawy skrytobójcy od razu rozpocząć drugą trylogię. Mogę narzekać i krytykować książki Hobb, ale jednocześnie nie żałuję ani minuty spędzonej na ich lekturze, co jasno pokazuje, że pisarka zasłużyła na swą popularność, a mój krytycyzm wynika raczej z żalu, że tak niewiele zabrakło do stworzenia dzieł świetnych. Chociaż każdy kolejny tom jest troszeczkę słabszy od poprzednich, to mogę z czystym sumieniem polecić każdemu przynajmniej lekturę Ucznia skrytobójcy – co zrobić później, zadecydujcie sami.
Tytuł: Uczeń skrytobójcy (Assassin’s Apprentice)
Cykl: Trylogia skrytobójcy
Tom: 1
Autor: Robin Hobb
Tłumaczenie: Agnieszka Kwiatkowska
Wydawca: MAG
Data wydania: 26 września 2014
Liczba stron: 448
Oprawa: miękka
ISBN-13: 978-83-7480-447-9
Cena: 39 zł
Tytuł: Królewski skrytobójca (Royal Assassin)
Cykl: Trylogia skrytobójcy
Tom: 2
Autor: Robin Hobb
Tłumaczenie: Agnieszka Ciepłowska
Wydawca: MAG
Data wydania: 17 października 2014
Liczba stron: 640
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-7480-451-6
Cena: 49 zł
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Trylogia skrytobójcy
Tom: 3
Autor: Robin Hobb
Tłumaczenie: Agnieszka Ciepłowska
Wydawca: MAG
Data wydania: 21 listopada 2014
Liczba stron: 995
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-7480-459-2
Cena: 59 zł