Trupia otucha

Ten wiek mroczny

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Trupia otucha
Przemoc towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Choć mogłoby się wydawać, że współczesność stanowi apogeum eskalacji przemocy, naukowcy (np. Steven Pinker) wskazują, iż obecnie szanse na brutalny zgon są mniejsze niż kiedykolwiek w historii. Niezależnie od tych trendów, przyznać należy, że mechanizmy rodzenia się przemocy to temat fascynujący. Dan Simmons postanowił ubrać swe rozważania w formę powieści akcji pełnej grozy.

W Charleston w stanie Karolina Południowa dochodzi do serii brutalnych, pozornie niezwiązanych ze sobą morderstw. W ich centrum wydaje się znajdować Melanie Fuller, ekscentryczna staruszka, która okazuje się być jedną z tria starych znajomych obdarzonych potężnym Talentem, umiejętnością wpływania na innych, łamania ich woli. Stanowią oni nietypową odmianę wampirów żerujących na przemocy. Ciąg wydarzeń zapoczątkowany przez morderstwa połączy ze sobą miejscowego szeryfa, młodą fotografkę oraz polskiego Żyda, który cudem przeżył obóz zagłady w Chełmnie i zetknął się z mocą Talentu. Okazuje się także, że rozpoczęta właśnie rozgrywka może odmienić nie tylko miasteczko na południu USA, ale i cały świat.

Wizja stworzona przez Dana Simmonsa potrafi być przerażająca na bardzo głębokim poziomie. Osoba obdarzona Talentem potrafi, przy odrobinie wysiłku i warunkowania, zmienić kogoś w bezwolnego niewolnika, niezdolnego do samodzielnej egzystencji. Może też jednym brutalnym atakiem zniszczyć ludzką istotę na poziomie nie tylko psychicznym, ale i fizycznym. Grozy dodaje także to, że autor wplótł część akcji (choć głównie tej z retrospektyw) w różne zdarzenia historyczne, a także drobiazgowość w opisach. Fabuła rozgrywa się raczej w konkretnych, rzeczywiście istniejących miejscach (np. Grumblethorpe w Filadelfii), a nie w "anonimowych magazynach". Sprawdza się tu zasada, że najbardziej przerażające bywa to, co znane oraz pozornie zwyczajne. Autor zresztą pozwolił sobie na ciekawy komentarz – część akcji toczy się w Germantown, dzielnicy Filadelfii która jest uważana za miejsce narodzin amerykańskiego ruchu walki z niewolnictwem.

Uczucie grozy budzi się w czytelniku dość rzadko, gdyż przemocy jest za dużo, a wszystko dzieje się z nadmierną prędkością. Z jednej strony stanowi to zaletę, gdyż tę ponad tysiącstronicową powieść czyta się niezwykle szybko. Stworzenie strawnej mieszanki składającej się z Holocaustu, wampirów, genezy przemocy oraz teorii spiskowych to nie lada sztuka. Simmons sprawnie konstruuje wielowątkową akcję i nie dopuszcza do spadku tempa, stosując przeskoki czasowe w odpowiednich momentach. Przez ten pęd brakuje jednak czytelnikowi czasu na odczucie strachu oraz na refleksję nad ważkimi tematami, które są poruszane. Problemem jest także przewidywalność fabuły – poza pewnym ciekawym wątkiem zakończenie można odgadnąć dość szybko, gdy ujawniają się wszyscy główni gracze.

Mieszane odczucia budzą postacie. W przypadku bohaterów pozytywnych problemem jest pewna nijakość. Szeryf Gentry i Natalie mają konkretne role w fabule, lecz można odnieść wrażenie, że wypełniają je raczej bezwolnie. Wyjątek stanowi tu Saul, którego nietypowa wendeta ma ciekawe implikacje moralne. Poza tym krzywdy mu wyrządzone oraz jego fatalizm sprawiają, że czytelnik chce mu kibicować, czego nie można powiedzieć o towarzyszach jego krucjaty. Czarnym charakterom nie brak wyrazistości, można wręcz stwierdzić, że niektórzy są wręcz karykaturalnie przerysowani. Poza dwoma wyjątkami to amoralni, szowinistyczni rasiści bez skrupułów korzystający z Talentu i popadający w obłęd – zdecydowanie lepiej pasowaliby do komiksu. Pierwszy wyjątek, Melanie Fuller, także należy do tej kategorii, lecz jest ona jednocześnie niezwykle infantylna i paranoiczna. Możliwość obserwowania akcji z jej perspektywy to ciekawe, niepokojące przeżycie. Natomiast Tony Harod, pełen słabości, zblazowany producent z Hollywood to jedyna postać przechodząca znaczącą przemianę. Początkowo jest odrażającym posiadaczem miernego Talentu, który wykorzystuje do zaspokajania swych chuci. Z czasem jednak jednoznaczne potępienie Haroda staje się coraz trudniejsze, a ocena końcowa jego zachowań stanowi swoiste wyzwanie dla czytelnika.

Trupia otucha jest powieścią dobrą, lecz wypadającą blado w porównaniu z innymi dziełami Simmonsa – brak jej czegoś, co wywołałoby w czytelniku zachwyt. Jest to sprawnie skonstruowany thriller z elementami grozy, który w nietypowy sposób przedstawia wampiry. A do tego, pomimo pewnej przewidywalności, a jednocześnie za sprawą talentu autora, ponad tysiąc stron czyta się niezwykle szybko. Kluczem wydaje się być podejście do lektury – zawiedzie się srogo ten, kto spodziewa się dzieła na miarę, tego, czym Hyperion był dla swojego gatunku, ale na pewno ukontentowany będzie czytelnik szukający solidnego thrillera.