Sztywny

Lubimy złych chłopców

Autor: Shadov

Sztywny
Po trzech powieściach Gołkowskiego oraz dwóch książkach Noczkina, w których główny bohater-stalker jest obdarzony empatią i kręgosłupem moralnym, przychodzi kolej na nową postać w świecie Zony, dla której uczciwość i honor są ostatnimi rzeczami z jakimi chciałaby mieć do czynienia – poznajcie Sztywnego.

Sztywny pochodzi z niedużego miasteczka, zlokalizowanego w sąsiedztwie Zony. To bandyta, nałogowy kłamca i oszust ze skłonnością do pakowania się w kłopoty. Każdą chwilę spędza na obmyślaniu sposobów wydostania się z bieżących długów i zaciąganiu nowych. Stalker jest wulgarny, nieokrzesany i zawsze gotowy na szybkie numerki z dziewczynami oraz częstowanie się białym proszkiem przy każdej okazji. Przyjaciele? Teoretycznie kilku posiada, aczkolwiek w praktyce nie darzy ich szczególną sympatią. Historia rozpoczyna się w momencie, gdy po całonocnej imprezie, razem z trójką kolegów, przyjmuje zlecenie na przyniesienie pewnego fanta z Zony - później każdy kolejny rajd w strefę skażoną skutkuje coraz większymi komplikacjami.

Do tej pory Gołkowski raczył nas uczciwymi i honorowymi stalkerami, w razie potrzeby ruszającymi na pomoc każdej zbłąkanej osobie w po emisyjnym obszarze. Miło wreszcie dla odmiany poczytać o bohaterze zza ciemnej kurtyny, który dba tylko o siebie nie kłopocząc się partnerami. Brak jakichkolwiek zahamowań związanych z empatią sprawia, że relacje Sztywnego z pozostałymi postaciami są świeżością dla czytelnika ponownie wchodzącego w świat Zony. Nowi czytelnicy mogą czuć lekki niesmak gdyż postać jest momentami przerysowana, a dialogi i sceny z jej udziałem zbyt efekciarskie. Dodatkowo wydarzenia z naszym bohaterem momentami  ocierają się o humorystyczny wydźwięk, za sprawą samej głupoty tejże postaci. Niektórymi monologami autor sztucznie chciał przedłużyć ilość tekstu w przełożeniu na ilość stron. Nie mniej jednak wypadki takie nie przeważają w tekście, o wiele więcej jest sytuacji z lekkim dowcipem. Pozostali bohaterowi stanowią przeciwieństwo protoganisty. Towarzyszą im bardziej wyszukane dialogi i więcej rozsądku w podejmowanych działaniach. Pomimo pobocznych ról odgrywają znaczącą rolę u boku narratora, czasem łamiąc przy tym stereotypy– przykładem może być Struś, który mimo nadwagi radzi sobie w Zonie tak samo dobrze jak jego szczupli towarzysze (jak choćby Misza z Ołowianego Świtu, który był wykreowany na mężczyznę o wysokiej sprawności fizycznej). 

Przewodni wątek przygód Sztywnego rozpoczyna się dopiero po 2/3 powieści. ​Jest to dość męczące, gdyż na początku trzeba się przebić przez mnóstwo historyjek pobocznych, stanowiących mało interesujące tło. Książka opowiada przede wszystkim o grubiaństwie Sztywnego, skupiając się na zaprezentowaniu go jako bandyty. Początkowo można wręcz odnieść wrażenie, iż wątek główny został dopisany na siłę, aby nie znudzić czytelnika - na szczęście później autor rehabilituje się za wcześniejsze słabsze fragmenty. Troszkę gorsze jest natomiast zakończenie, które rozczarowuje swoją przewidywalnością.

W czwartej polskiej powieści ze świata Zony zawód stalkera poznajemy od kuchni, zaczynając od problemów z jakimi spotykają się bohaterowie na Dużej Ziemi (tereny poza strefą skażoną), poprzez sposób samej przeprawy na teren zakazanej strefy, kończąc na zagrożeniach z drugiej strony kordonu. Powieść nie skupia się na opisywaniu świata, co będzie plusem dla czytelnika zaznajomionego z twórczością Gołkowskiego (po czwartej powieści tego samego autora uniwersum S.T.A.L.K.E.R.A staje się już monotonne), ale dla osoby, która w ten świat zajrzy po raz pierwszy będzie to z kolei duży minus. Ciekawostką jest wątek dotyczący istot powracających do życia, czyli zombi, bo Gołkowski pozwala czytelnikowi na bliższe zapoznanie się z mechanizmem ich powstawania i funkcjonowania.

Powieść jest miłą lekturą, ale na jedno popołudnie. Brak wyszukanego słownictwa  sprawia, że szybko przechodzimy przez przygody bohaterów, tej sytuacji dopinguje też dość duża ilość dialogów. Czyta się całkiem przyjemnie nawet w obliczu sztucznie wydłużonych fragmentów. Pomimo wad (przewidywalne zakończenie, zbyt efekciarskie sceny) powieść broni się dzięki swym zaletom, a przede wszystkim kreacją głównego bohatera. Jeżeli ktoś podchodzi do Zony po raz pierwszy, polecam najpierw zapoznać się z Ołowianym świtem, a dopiero potem Sztywnym, odkładając Drugi brzeg na później, dzięki czemu nie znudzimy się tak szybko naszą Zoną.