Szklany tron
Chociaż ma jedynie osiemnaście lat, Calaena Sardothien zdążyła już zapracować sobie na reputację najsławniejszej zabójczyni w królestwie Adarlanu. Rok przed wydarzeniami opisywanymi w powieści została zdradzona i pojmana, a następnie skazana na dożywotnią pracę w kopalni soli w Endovier. Nieoczekiwanie młody następca tronu, książę Dorian Havilliard, przedstawił dziewczynie propozycję wzięcia udziału w niezwykłym turnieju, w którym mierzyć się ze sobą będą najniebezpieczniejsi przestępcy z całego królestwa. Zwycięzca otrzyma kilkuletni kontrakt i zostanie mianowany Królewskim Obrońcą, który faktycznie będzie pełnić rolę skrytobójcy na usługach tronu. Jako że jest to jej jedyna szansa na wolność, Calaena przyjmuje ową propozycję i trafia pod kuratelę Kapitana Gwardii Królewskiej, Chaola Westfalla. Krótko po rozpoczęciu turnieju w tajemniczych okolicznościach zaczynają ginąć kolejni rywale bohaterki, a wiele śladów wskazuje na to, że ktoś w zamku posługuje się zakazaną, mroczną magią. Kiedy z uśpienia zaczynają budzić się pradawne moce, a zabójczyni otrzymuje misję zniszczenia zła czającego się w szklanym pałacu, rozpoczyna się niebezpieczna gra, w której każdy może być wrogiem, a zaufanie – okazać się śmiertelną w skutkach pomyłką.
Streszczenie może dla niektórych osób wyglądać zachęcająco, jednak sam początek książki wypada dość słabo. Na dobrą sprawę podczas podróży na dwór królewski i zaraz po przybyciu na miejsce nie dzieje się nic, co wymagałoby skupienia czytelnika, a opisywane wydarzenia są mdłe i bez wyrazu. O wiele lepiej prezentują się opisy przygotowań do turnieju i pierwszych zmagań jego uczestników, ale, tak naprawdę, akcja nabiera tempa dopiero w połowie książki (liczącej sobie ponad 500 stron). Wtedy to zaczyna się wyłaniać wątek romantyczny, mnożą się zagadki i dworskie intrygi, a bohaterowie przestają być tylko kukiełkami bez twarzy i cech dystynktywnych. Jest znacznie lepiej, ale...
Kontynuując temat bohaterów, warto zaznaczyć, że są oni jedną z największych słabości Szklanego tronu. Postacie poboczne stanowią jedynie tło i spośród nich nie wyróżnia się praktycznie nikt, poza wojowniczą księżniczką Nehemią, przyjaciółką zabójczyni i córką władcy jednej z krain podbitych przez Adarlan. Równie rozczarowujący są protagoniści: Calaena ma jeszcze trochę charakteru, ale książę i Chaol są zwyczajnie płascy i bezbarwni, a do tego wyjątkowo schematyczni. Dorian Havilliard to znudzony dworskim życiem czarujący lekkoduch i bawidamek, kryjący łagodne i bogate wnętrze. Nie brak mu uroku osobistego, któremu powoli i z pewnymi oporami poddaje się Calaena. Jednak nie oszukujmy się – o takim mężczyźnie śnią nocami nastolatki na całym świecie, więc bohaterka od początku jest bez szans. Niestety, ten czaruś o gołębim sercu zachowuje się w sposób absolutnie przewidywalny i, niczym otwarta księga, nie skrywa w sobie nic zaskakującego. Natomiast Chaol Westfall został wykreowany na zasadzie kontrastu; jest dokładnym przeciwieństwem księcia – mroczny, zamknięty w sobie, niedostępny. Poza kamienną maską uczciwego, lojalnego Kapitana Gwardii odsłania bardzo niewiele. A której kobiety nie pociągają tajemnice? Nic więc dziwnego, że bohaterka drąży i wypytuje kapitana o jego przeszłość, uzyskując od czasu do czasu strzępki informacji. Dzięki temu, że mało o nim wiadomo, jego zachowanie jest mniej oczywiste i potrafi czasami zaskoczyć, a zakończenie powieści pozwala nawet mieć nadzieję, że ewolucja Chaola w kolejnych tomach wyzwoli go ze szponów schematyczności.
Najtrudniej ocenić Calaenę. Dziewczyna pełna jest sprzeczności i czasami można odnieść wrażenie, że autorka nie do końca wie, jak chce ją przedstawiać – jako niewinną, trzpiotowatą nastolatkę, czy jako bezwzględną zabójczynię. Bohaterka w jednej chwili potrafi z zimną krwią analizować słabe punkty przeciwników i marzyć o zatopieniu sztyletu w czyimś brzuchu, a w innym momencie przyznaje, że mogłaby nie robić nic innego jak tylko czytać książki, stroić się i brać udział w dworskich uroczystościach. Dodatkowo, zabójczyni czasami zachowuje się wręcz jak idiotka pozbawiona instynktu samozachowawczego, która daje się ponosić emocjom oraz nie wie kiedy (i wobec kogo) trzymać język za zębami. Jej wybuchy złości oraz słowne prowokacje nasuwały skojarzenia z rozwydrzonym bachorem proszącym się o porządne lanie, a nie osobą, która, po latach wyczerpującego treningu ducha i ciała, zapracowała sobie na budzącą powszechny lęk reputację. Jednak, abstrahując od powyższego, Calaenę da się lubić. Bywa złośliwa, krnąbrna i uparta, ale ma charakter i nie można jej złamać. Nie znosi fałszu, a jej spontaniczne reakcje np. na prezenty, budzą uśmiech sympatii. Przypomina żywioł, nieujarzmiony i nieprzewidywalny, a przez to wyjątkowo fascynujący. Poza tym autorka ujawnia w pierwszym tomie bardzo niewiele informacji o przeszłości dziewczyny, a te, które otrzymujemy, rodzą więcej pytań niż odpowiedzi. Wróży to bardzo dobrze na przyszłość i, podobnie jak w przypadku Chaola, pozwala liczyć na rozwój tej postaci oraz pogłębienie jej portretu psychologicznego.
Z kolei wielką zaletę powieści stanowi wykreowany przez Sarah J. Mass świat, pełen uśpionej magii oraz tajemniczych istot, targany wewnętrznymi konfliktami i stojący u progu kolejnych zmian, które mogą wstrząsnąć jego posadami. Chociaż wiele krain oraz wydarzeń z historii Erilei zostało jedynie wspomnianych, wszystkie te elementy dobrze się ze sobą komponują, tworząc spójną i przekonującą całość. Autorka w lekki, lecz bardzo plastyczny sposób potrafiła zbudować przemawiające do wyobraźni, dające się łatwo zwizualizować obrazy. Za to w opisach wnętrz oraz strojów (szczególnie damskich) puściła wodze wyobraźni, przez co czytelnik szybko zauważy jej przywiązanie do detali. Suknie opisywane są wielokrotnie i z wyjątkowym upodobaniem, co początkowo stanowi miły, typowo kobiecy akcent. Niestety, takie modowe wtręty zdarzają się bardzo często, co szybko staje się wyjątkowo irytujące. W końcu ile razy można czytać o koronkach, falbankach, kokardkach i atłasowych pantofelkach?
Wbrew pozorom oraz wszystkim krytycznym uwagom, Szklany tron nie jest tak zły, jak mogłoby się wydawać. Styl autorki jest niewymuszony, nie ma w nim żadnego zadęcia ani przesady, dzięki czemu powieść czyta się szybko i lekko – ot, niezobowiązujący zabijacz czasu. Do bohaterów można się przyzwyczaić, a ich perypetie z rozwojem akcji zaczynają wciągać. Dlatego też pierwszą połowę książki oceniam na 3, za to drugą na 6. Przypuszczam także, że gdybym miała dziesięć lat mniej. ocena byłaby jeszcze wyższa. Fabuła powieści nie zaskakuje i daleko jej do oryginalności, należy jednak pamiętać, że Szklany tron to debiut powieściowy Sarah J. Mass, można jej więc wybaczyć pewne błędy. Z pewnością historia Calaeny ma potencjał i – jeśli autorka na to pozwoli – może rozwinąć się w całkowicie nieoczekiwanym kierunku. Dlatego przyznaję jej kredyt zaufania i z zaciekawieniem czekam na kolejny tom serii.
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Szklany tron
Tom: 1
Autor: Sarah J. Maas
Tłumaczenie: Marcin Mortka
Wydawca: Uroboros
Data wydania: 25 czerwca 2013
Liczba stron: 270
Oprawa: miękka
Format: 130x200 mm
ISBN-13: 978-83-77478-84-4
Cena: 37 zł