Szalony statek - Robin Hobb

Autor: Piotr 'Rebound' Brewczyński

Szalony statek - Robin Hobb
Szalony statek to drugi tom cyklu Kupcy i ich żywostatki autorstwa Robin Hobb, która swoimi opowieściami na stałe wpisała się w kanon klasyków fantasy. Tak jak i pozostałe Statki... , tak i ten podzielony jest na dwie części wydane w formie oddzielnych książek. Taki zabieg niewątpliwie uderza po kieszeni fanów trylogii, którzy – by zapoznać się z dalszymi losami wszystkich jej bohaterów – muszą dokonać wydatku rzędu 55 zł. Już od początku należy jednak zaznaczyć, że jest to wydatek jak najbardziej opłacalny.

Fabuła Szalonego statku skupia się przede wszystkim na trzech bohaterach, choć od liczby ważnych postaci drugoplanowych może zakręcić się w głowie. Mamy więc Prawego Vestrita, kupieckiego syna, który siłą zostaje zabrany z klasztoru, gdzie planował spędzić całe życie, by następnie zostać wcielonym do załogi rodzinnego żywostatku. Po serii nieszczęśliwych wypadków, których główną przyczyną jest ojciec chłopaka, Prawy zostaje mimowolnym towarzyszem pirackiego kapitana Bystrego, mającego ambicję zostać królem wszystkich piratów. Bystry poczynił już w tym kierunku pierwsze kroki, a jednym z nich było przejęcie "Vivacii" – statku, którego kapitanem był butny i zapatrzony w siebie ojciec Prawego, Kaj Kotwica.

Kiedy wieści te docierają do Althei Vestrit, dziewczynę początkowo ogarnia rozpacz, jednak już po niedługim czasie decyduje się ona na desperacki krok. Postanawia wyruszyć na ratunek „Vivacii” (którą uważa za swoją prawowitą własność) na pokładzie innego żywostatku – "Niezrównanego", który przed wielu laty został uznany za śmiertelne zagrożenie dla wszystkich pływających na nim załóg i w rezultacie został porzucony. W przedsięwzięciu tym pomagają jej: Amber – złotoskóra rzeźbiarka o tajemniczym pochodzeniu, a także Arogant - wielka miłość Althei, choć dziewczyna za nic w świecie by się do tego nie przyznała. W tym samym czasie Słodka Vestrit zauważa, że jej dotychczasowe działania przynoszą rodzinie wyłącznie kłopoty. Dziewczynka, przeistaczając się powoli w kobietę, zaczyna używać swoich talentów we wspólnej sprawie, starając się nie zwracać uwagi na fakt, że nikt nie docenia jej działań. W tle tego wszystkiego rozgrywają się natomiast wydarzenia, które pchną Miasto Wolnego Handlu na krawędź wojny – nie tylko pomiędzy chciwymi kupcami, ale także z groźną Krainą Miedzi…

To oczywiście wyłącznie główna oś fabuły Szalonego statku – o wątkach i postaciach pobocznych można by pisać jeszcze bardzo długo. Łatwo można dojść do wniosku, że Robin Hobb po raz kolejny w swojej karierze uniknęła syndromu "tomu pośredniego", tak rozpowszechnionego wśród pisarzy fantasy parających się tworzeniem długich cykli. Szalony statek aż kipi od wydarzeń, choć często są nimi "tylko" małe osobiste dramaty i porażki. Autorka bardzo zręcznie przedstawia swoich bohaterów jako zwykłych ludzi uwikłanych w wydarzenia, w których nigdy nie chcieli uczestniczyć. Szczególnie dobrze jest to widoczne w przypadku Prawego, który - z zamkniętego w sobie kapłana - niemal wbrew własnej woli przeistacza się w charyzmatycznego młodego mężczyznę.

Hobb – tak jak w przypadku dwóch pozostałych cykli jej autorstwa – bawi się w Statkach... koncepcją przeznaczenia. Czytelnik cały czas zastanawia się, czy krokami bohaterów kieruje nieubłagany los, czy też może wszystkie wydarzenia są konsekwencjami nieskrępowanych wyborów, jakich wciąż dokonują postacie.

Można też zauważyć drugi trend właściwy dla Robin Hobb. Mianowicie, wszyscy jej bohaterowie są bardzo dynamiczni, a przez to niezwykle naturalni. Każde ich działanie w jakiś sposób rzutuje na ich psychikę, zmienia ich i wzbogaca. Obcując z herosami stworzonymi przez autorkę Szalonego statku ma się wrażenie, że z powodzeniem mogliby oni być postaciami historycznymi, a nie tylko fikcyjnymi. Tu z kolei warto podać przykład Słodkiej Vestrit – na początku: rozkapryszonej, straszliwie egoistycznej nastolatki, a już po paru miesiącach – doświadczonej przez liczne problemy młodej kobiety, zdającej sobie jednakże sprawę ze swoich atutów i bezlitośnie wykorzystującej je w interesie rodziny.

Szalony statek niewątpliwie nie spodoba się fanom epickiego fantasy, w którym jeden bohater ratuje świat za pomocą miecza, kilograma gwoździ i gadającego koguta. Bohaterowie Hobb walczą z problemami mniejszej skali, choć zawsze najważniejszymi dla ich własnego świata. Nie ma tu miejsca na najeźdźców z kosmosu czy ogólnoświatową zarazę, zawsze jednak należy się obawiać podłych zdrajców, chciwych handlarzy niewolników czy zepsutych władców myślących wyłącznie o tym, by na czas dostać porcję ulubionych ziół rozkoszy. Taki typ fantastyki nie każdemu się spodoba, a niektórych może nawet znudzić. Z całą mocą muszę jednak zaznaczyć, że dla fanów tego konkretnego gatunku Kupcy i ich żywostatki powinni być pozycją numer jeden.

Wady? Jest jedna. Pani Ewa Wojtczak usilnie trzyma się bowiem niepoprawnego tłumaczenia terminów, które w Skrytobójcy i Złotoskórym zostały przetłumaczone jak najbardziej prawidłowo (mowa tu przede wszystkim o nieszczęsnej "Wojnie o Czerwony Okręt"). Na szczęście problem ten wypływa tylko w jednym miejscu, więc można nad nim spokojnie przejść do porządku dziennego.

Na koniec dodam, że Szalony statek rzuca bardzo dużo światła na wydarzenia opisane w dwóch pozostałych cyklach autorstwa Hobb. Jeśli więc ktoś lubi często powracać myślami do już przeczytanych książek i odkrywać, że coś wygląda zupełnie inaczej, niż sobie to na początku wyobrażał, to polecam lekturę Statków... dopiero PO zapoznaniu się z dwoma wyżej wymienionymi trylogiami. Ze swojej strony powiem, że tego typu "wspominki" są jedną z najważniejszych rzeczy, za które Szalony statek otrzymuje ode mnie okrąglutką szóstkę.