Świat Jonesa

Świat chaosu

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Świat Jonesa
Wyprawa poza Ziemię oraz podróżowanie w czasie to dwa najpopularniejsze toposy literatury science fiction. Większość autorów, którzy próbują swych sił w fantastyce naukowej, sięga po któryś z tych tematów. Motywy te poruszały i poruszają nawet największych – wśród nich i Philipa K. Dicka. W Świecie Jonesa, swojej ósmej powieści, pisarz łączy je z właściwą sobie swadą. Jaki jest efekt jego pracy?

Floyd Jones jest jarmarcznym wróżbiarzem, który nie powinien zrobić wielkiej kariery: siedzi gdzieś na uboczu, smętny i samotny, a jego interes zdaje się być najprostszą drogą do bankructwa. Bo co to za jasnowidz, który nie umie powiedzieć klientowi nic o jego przyszłości? Zamiast tego Jones wymądrza się na temat zmian zachodzących na całym świecie: rzuca nazwiskami nikomu nieznanych polityków i plecie coś o kosmicznej inwazji. To wszystko byłoby tylko niegroźnym bredzeniem szaleńca, gdyby nie jeden fakt: mężczyzna wszystko to już przeżył. Dokładniej mówiąc, jego ciało znajduje się w teraźniejszości otaczających go ludzi, natomiast część świadomości rok później. Dlatego też Jones może bezczynnie siedzieć i bawić się w pracę na jarmarku – doskonale wie, że już za rok będzie najważniejszym człowiekiem na Ziemi. Mimo to pozostaje nieszczęśliwy. Dlaczego? Gdyż wszystko się już zdarzyło, nic nie można zmienić. Nic.

Świat Jonesa to utwór pochodzący z początków twórczości Dicka (bo czymże jest ósma powieść, skoro napisał ich ponad czterdzieści?) i podczas lektury uważny czytelnik bez trudu to zauważy. Od razu w oczy rzuca się brak tego, co późniejszym tekstom pisarza dawało wielką moc, co zawsze u niego poruszało: pewnej intymności, dojmującej samotności ludzi wobec zachodzących wokół nich zmian. Tytułowy Jones wydaje się bohaterem typowo dickowskim: zrezygnowany, obdarzony niechcianym talentem mężczyzna, przeżywający po raz drugi kolejne dni swego życia, to postać tragiczna i przejmująca. Dick jednak nie skupia się na jego dramacie; stawia go na marginesie opowieści, z człowieka czyniąc jedynie katalizator społecznych przemian. Głównym bohaterem jest Cussick, policjant ze służb specjalnych. Gdzie mu jednak do Ricka Deckarda czy Jasona Tavernera? Protagonista Świata Jonesa nie jest tak charyzmatyczny jak najlepiej wykreowani bohaterowie Dicka i wcale nie wyróżnia się na tle innych postaci. W powieści zdecydowanie brakuje też intrygujących kreacji kobiet, które zawsze stanowiły charakterystyczną cechę prozy pisarza. Świat Jonesa zaludniony jest osobowościami przeciętnymi.

Dużo mocniejszy punkt powieści stanowi jej wymowa społeczna. U Dicka władza zwykle przedstawiana jest w świetle jednoznacznie negatywnym; nie inaczej jest tym razem. Decydujący o losach świata ludzie sprawili, że relatywizm jest jedyną słuszną postawą moralną, a odstępstwa od niego karane są z urzędu. Na obywatelach wymuszono obojętność i znieczulicę, apatia stała się cnotą. Dick sprytnie punktuje absurdy tego systemu, konfrontując służącego aparatowi władzy Cussicka z jego żoną, wolnomyślicielką. To jeden z ciekawszych wątków Świata Jonesa, niestety, nierozwinięty. Gdzieś w jego tle pojawiają się też środki odurzające, które w późniejszej twórczości Dicka staną się motywem dominującym; tutaj są zaledwie dodatkiem, raczej obrazoburczą zaczepką niż tematem dyskusji (jak w Przez ciemne zwierciadło) czy narzędziem wyzwolenia.

Co jeszcze można znaleźć w Świecie Jonesa? Podróż w czasie tytułowego bohatera – czy też raczej jego zagubienie. Jones przypomina nieco protagonistę Człowieka ze swoim czasem Aldissa, bo, podobnie jak on, cierpi z powodu temporalnego zamętu. Ten wątek Dick próbuje połączyć z inwazją dryfterów, olbrzymich jednokomórkowców (!), które nie wiadomo po co lądują na naszej planecie. Do tego wszystkiego dorzuca urodzone na powierzchni Ziemi mutanty, powoli dostosowywane do życia na Wenus. Trudno sobie wyobrazić, że można było połączyć te wszystkie motywy w jeden logiczny ciąg. Dick zrobił to, ale trudno nie zauważyć, iż cała intryga jest grubymi nićmi szyta; to nie jest wartko płynąca fabuła z Płyńcie łzy moje, rzekł policjant czy rozwijana w doskonałym tempie historia z Człowieka z Wysokiego Zamku. To chaos, który pisarz cudem trzyma w ryzach. Na sam koniec z całych sił próbuje sensownie spuentować tę długą walkę, ale finał pozostawia w czytelniku mocno mieszane uczucia. W tej krótkiej powieści dzieje się po prostu zbyt wiele.

Świat Jonesa to powieść, która powinna trafić w ręce koneserów prozy Philipa K. Dicka, których bardziej interesuje ogół jego twórczości, jego filozofia, jego osobowość, niż poziom poszczególnych dzieł. Utwór broni się jedynie jako niezła dystopia, trudno go jednak porównać z tak wybitnymi dziełami jak Ubik, Czy androidy śnią o elektrycznych owcach? czy Valis. Jeżeli cenicie Dicka, możecie spróbować poznać Świat Jonesa, jeśli jednak czytacie prozę tego pisarza okazyjnie, możecie znaleźć kilka dużo lepszych lektur.