Świat Czarownic w pułapce - Andre Norton

Zamorska tajemnica

Autor: Kasia 'Grafogirl' Solarska

Świat Czarownic w pułapce - Andre Norton
Simon Tregarth, bohater serii Świat czarownic autorstwa Andre Norton, powraca w kolejnej odsłonie tego cyklu – Świat czarownic w pułapce. Drugi tom, niestety, jest gorszy od pierwszego. Na każdej stronie bohaterowie toczą walki, ścigają się, uciekają, zdobywają coś, giną, ale... Ale powieść nie potrafi wciągnąć, a po lekturze można tylko ziewać.

________________________


Simon Tregarth bardzo dobrze odnalazł się w nowym świecie, do którego trafił, uciekając przed wrogami. Jako były żołnierz świetnie sprawdza się w roli wojownika na usługach królestwa czarownic – Estcarpu. Po licznych walkach stoczonych z niezwykle groźnym oraz tajemniczym przeciwnikiem, Estcarp odparł atak najeźdźców a Simonowi udało się wreszcie znaleźć chwilę wytchnienia. Mężczyzna bierze za żonę Jaelithe, kobietę, która z miłości do niego wyrzekła się swojego daru – mocy czarownicy. Spokój nie może jednak trwać wiecznie. Okazuje się, że na Estcarp wciąż czyhają liczni wrogowie, którzy nie zamierzają tak łatwo się poddać i zostawić przedstawicieli Starej Rady w spokoju. Pewnego dnia przeczucie ostrzega Simona i jego żonę o niebezpieczeństwie. Rozpoczyna się kolejna, trudna misja, którą muszą wykonać, aby obronić swoją ojczyznę.

Ucieczka oraz ciągłe pościgi z przerwami na walki – oto, co otrzymują czytelnicy podczas lektury niespełna dwustu osiemdziesięciu stron powieści. Czy to dobrze? Ciągnące się w nieskończoność opisy nie sprzyjają lekturze, sprawiając, że staje się ona nudna i monotonna. Nie należy jednak przesadzać w drugą stronę. W przypadku Świata czarownic autorce udało się bowiem dokonać czegoś innego – przy tak szybkiej akcji, powieść pozostaje zupełnie nijaka i nużąca.

Szybkie tempo akcji przekreśla możliwość bliższego zapoznania się z bohaterami, przez co stają się oni anonimową, niebudzącą żadnych emocji grupą. Teoretycznie dobrze znamy dwie główne postaci – Simona i jego żonę, Jaelithe, ale ich obraz budujemy głównie na podstawie informacji dostarczonych nam przez pierwszą część. Jaelithe była kiedyś czarownicą, ale z miłości do Simona postanowiła wyrzec się swoich zdolności. Teoretycznie czytelnicy powinni jej współczuć, bo przecież straciła coś niezmiernie ważnego w swoim życiu. Trudno jednak współczuć komuś, kto absolutnie nie jest utożsamiany z żywym człowiekiem, ale z papierkową postacią. Tym bardziej, że jej uczucia nie są dostatecznie przekonująco opisane. Ten sam problem dotyczy Simona – wojownika, głównego bohatera, który nie potrafi wzbudzić ani sympatii, ani antypatii. Ot, jest sobie mężczyzna o nietypowych zdolnościach, polegających na tym, że wykazuje moc magiczną, mimo że w Estcarpie posiadają ją tylko kobiety. Czytelnicy mogą czasem natrafić na jego przemyślenia, szczególnie te dotyczące relacji z żoną, które jednak są zazwyczaj okrojone, a przez to sztuczne. Dobrze sprawdzają się wprawdzie w roli przerwy między walkami, nie potrafią jednak uczynić Simona naturalnym bohaterem.

Jeśli chodzi o resztę postaci występujących w książce, to jest jeszcze gorzej, bo nie wiemy o nich praktycznie nic. Z szarej masy wyłania się jedynie Koris – dowódca gwardii, marszałek i seneszal Estcarpu oraz jego ukochana, dziedziczka Verlaine – Loyse. W drugiej części pojawiają się jednak tylko przelotnie, co szczególnie dotyczy Korisa. Po lekturze pierwszego tomu pozostawił po sobie wrażenie mądrego, potężnego wojownika. W Świecie czarownic w pułapce zachowuje się jednak mniej rozważnie pod wpływem uczucia, jakim darzy Loyse i udziela się znacznie rzadziej. Tak naprawdę najsympatyczniejszą i najlepiej wykreowaną postacią jest właśnie Loyse – odważna, inteligentna oraz pewna siebie, acz niezbyt urodziwa dziewczyna.

Podczas lektury Świata czarownic w pułapce ciężko jest też rozkoszować się kreacją świata, która boryka się z podobnymi problemami, co bohaterowie. Otóż kraina, w której dzieje się akcja powieści nie należy do zbyt malowniczych, ciekawych bądź przyciągających uwagę. Ot, istnieją trzy państwa, z których jedno – Estcarp – to kraj rządzony przez czarownice. O samej mocy, którą władają wiadomo niewiele, głównie to, że dziedziczą ją tylko kobiety i posiadają specjalny klejnot, który pomaga im gromadzić i przekształcać magię oraz nią władać. Ich umiejętności nie są jednak dokładnie opisane. Teoretycznie pierwsza i druga część dostarczają kilku informacji, ale magia ciągle się zmienia i zaskakuje. Przykładowo, bohaterowie znajdują się w sytuacji bez wyjścia i nagle objawia im się moc, którą mogą władać! Jednak pomimo obecności magii, powieści brakuje charakterystycznej, napełnionej nią atmosfery. Stosunki polityczne w świecie przedstawionym zostały mniej-więcej zarysowane, ale nie wiadomo praktycznie nic o samych mieszkańcach i kulturze nie tylko dwóch pozostałych państw, Karstenu i Alizonu, ale także samego Estcarpu. Czarownice władają magią, której moc nie jest sprecyzowana i w ogólnie nie czuć ani samej obecności magii, ani tego, jak jest dla nich ważna, jak wpływa na ich życie i jak silne być potrafią dzięki niej.

Świat czarownic w pułapce to bardzo przeciętna powieść i doskonały przykład, że szybka akcja oraz obecność magii nie gwarantują przyjemności z lektury. W ferworze walk zupełnie zapomniano o porządnym wykreowaniu bohaterów oraz świata, co sprawia, że książka nie budzi emocji, nie zaskakuje, nie potrafi zainteresować. Seria Świat czarownic nie kończy się jednak na drugiej części – przed czytelnikami jeszcze kilka tomów. Pozostaje nadzieja, że okażą się chodź trochę ciekawsze.