» Recenzje » Sopel

Sopel

Sopel
Większość rozbudowanych uniwersów postapo prędzej lub później zaczyna flirtować z takimi czy innymi elementami nadprzyrodzonymi – czy są to artefakty, moce pozazmysłowe czy wpływające na umysł lokacje. Rozpoczynając serię o Przygraniczu, Paweł Kornew uznał widać, że ma dość półśrodków i stworzył pełnoprawny miks postapo z fantasy – wampira spotkać tu równie łatwo jak watahę wilków, a strzały z broni wymienia się tak samo często jak rzuca zabójcze uroki.

Przygranicze to zasypana śniegiem kraina zimy, do której wessanych zostało kilka prowincjonalnych miasteczek, kilometry głuszy i setki przypadkowych ludzi. Grasują tu potwory ze słowiańskich podań, niektórzy ludzie odkrywają magiczne moce, a broń biała, ze względu na ciągnące się problemy z amunicją, jest równie popularna jak palna. To miejsce, gdzie wystarczy chwila nieuwagi, by umrzeć.

Sopel, jak wielu innych, trafił do Przygranicza przypadkiem, wysiadłszy z pociągu, by napić się piwa. Imał się tu różnych zajęć, aż wreszcie został częścią Patrolu, militarnej organizacji zajmującej się, jak nazwa wskazuje, patrolowaniem ziem należących do Fortu, jednego z większych przyczółków cywilizacji wśród bieli. Jego kolejna misja, z pozoru zwyczajny rekonesans, okazuje się być wstępem do grubszej intrygi, w której wszyscy próbują wykorzystać naszego śmiałka – lub go zabić.

Gdybym miał zdecydować, które z powyższej dwójki – Przygranicze czy Sopel – naprawdę jest głównym bohaterem książki, miałbym poważny problem. Sam autor chyba zresztą nie mógł się zdecydować, nieustannie wahając się pomiędzy kreowaniem skupionej na intrydze fabuły, a snuciem opowieści drogi, w której od wydarzeń ważniejsze są miejsca i widoki. Skutek jest taki, że lektura bardziej niż spójną historię przypomina zbiór luźnych wątków, na szybko posplatanych napisanym na kolanie uzasadnieniem, poprzetykanych grubo scenkami rodzajowymi, ciekawostkami krajoznawczymi, opisami przesądów, organizacji, uzbrojenia, gospodarki, magii, kuchni… Daje to uczucie podobne do wycieczki z nadpobudliwym przewodnikiem po strefie wojny: wybierzemy się teraz na północ, żeby uniknąć zamarznięcia w śnieżycy, a po prawej mamy takie jedno bagno, wiąże się z nim taka stara opowieść, jeszcze tylko kilka kilometrów, o a tu uprawiają jabłka taką nietypową metodą, i dojdziemy do celu, a słyszeliście o tej barwnej organizacji? Jeżeli ktoś lubi odkrywać nowe światy i przedkłada to nad samą historię, to trafił we właściwe miejsce. Autor mocno się bowiem napracował, by stworzyć uniwersum intrygujące, a przy tym spójne i niezwykłe – choć może nie całkiem oryginalne i pozbawione logicznych dziur, to z pewnością świeże i warte poznania.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Zwłaszcza, że Fort i jego okolice to barwne miejsce, gdzie niejedno można zobaczyć i niejednego doświadczyć. Wraz z Soplem zaglądamy do lepszych i gorszych knajp, handlujemy, kosztujemy lokalnej kuchni i różnych psychoaktywnych specyfików, od zwyczajnej berbeluchy zaczynając, na magicznych narkotykach kończąc. Poznajemy też sieć powiązań politycznych i społecznych, dowiadujemy, jak łączy się magia z techniką i jak niesztampowo wykorzystać artefakty. A także walczymy, gdyż Przygranicze to niebezpieczne miejsce – choć trudno oprzeć się wrażeniu, że szczególnie w okolicy takich ludzi jak Sopel. Dostać od niego pięścią w oko (albo i nożem po grdyce) można bowiem za jedno krzywe spojrzenie czy niebaczne słowo. Nic więc dziwnego, że nie raz i nie dwa ładuje się on w kłopoty, a lista osób chcących skrócić jego żywot wydłuża się z rozdziału na rozdział. Jesteśmy więc świadkami licznych bijatyk, nożowych rozpraw, magicznych potyczek i strzelanin (także w rozmaitych kombinacjach), które dodają książce dynamizmu i pikanterii, choć często jeszcze bardziej zaciemniają obraz i tak niezbyt sensownej i przejrzystej opowieści.

Gdy już bowiem przedrzemy się przez wszystkie dygresje i ozdobniki, obierzemy powieść ze światotwórstwa i wodolejstwa, zostaje nam zadziwiająco niewiele treści. Sopel (sam lub w towarzystwie) snuje się trochę po Forcie, a potem jego szeroko rozumianych okolicach, kilkukrotnie dokonuje niemożliwego, oszukuje śmierć i wygrywa nierówne walki, co niewątpliwie budzi emocje i potrafi wciągnąć w lekturę, jednak nietrudno dostrzec, że wiele z tych sytuacji ma co najwyżej niewielkie znaczenie w szerszym kontekście, a część nie posiada go wcale. A im bardziej zbliżamy się ku końcowi tym dotkliwiej oczywisty staje się fakt, że na sensowne zwieńczenie nie ma co liczyć – teoretycznie wątki powieści spotykają się w pewnym punkcie i zostają w nim rozwiązane, jednak nie sposób nie odczuć rozczarowania wiedząc, że ten "wielki, widowiskowy" finał został przez autora upchnięty na pięciu stronach – tyle samo w pewnym momencie zajęła rozmowa Sopla z kierowniczką pralni.

Szczęśliwie dialog ów, tak samo zresztą jak wszystkie inne, cieszy oko, a to za sprawą bardzo dobrej kreacji bohaterów. Wykreowany przez Kornewa świat zasiedlają indywidua charakterystyczne i pełne charakteru, niejednoznaczne, choć często nieprzesadnie złożone – co zresztą zrozumiałe u prostych żołdaków, których pragnienia sprowadzają się do gromadzenia łupów i przepuszczania ich na rozmaite uciechy ciała. Sam Sopel, jak już wspominałem, to typ agresywny, a w dodatku moczymorda, paranoik (choć czy to jeszcze paranoja, kiedy faktycznie niemal wszyscy znaczący gracze chcą cię zabić?) i osobnik skłonny dla własnego przetrwania wykorzystać każdą brudną sztuczkę i nieczyste zagranie. Niełatwo go przez to lubić, choć ma swój pijacki urok zniszczonego życiem weterana, jest też sylwetką względnie spójną, choć niekoniecznie naturą głęboką – ponownie jednak, nie jest to zaskakujące. Przyczepić można się za to do kreacji części postaci epizodycznych, które ewidentnie zostają wprowadzone jedynie dla kolorytu, by chwilę później zostać w ten czy inny sposób usunięte z fabuły, jakby autor niezbyt miał pomysł co z nimi w zasadzie dalej zrobić.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Sopel to pozycja, która zainteresować powinna szczególnie fanów postapo, którym zbrzydła już nieco klasyka. Połączenie z mrocznym fantasy stworzyło świat interesujący i ciekawy w odkrywaniu – i jeżeli to właśnie poznawania nowych realiów oczekujesz od powieści, to jest to książka dla Ciebie. Osoby poszukujące dynamicznej fabuły i ciekawych postaci również znajdą tu coś dla siebie, pod warunkiem, że nie oczekują przy tym sensownej intrygi, na którą wyraźnie zabrakło miejsca.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Sopel
Cykl: Przygranicze
Tom: 1
Autor: Paweł Kornew
Tłumaczenie: Andrzej Sawicki
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 10 marca 2017
Liczba stron: 604
Oprawa: miękka
Format: 12.5x19.5 mm
ISBN-13: 978-83-7964-226-7
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Śliski
Nowe widoki, reszta bez zmian
- recenzja
Lodowa Cytadela
Mroźna rzeczywistość
- recenzja
Babel, czyli o konieczności przemocy
Słowo kontra imperium
- recenzja
Komornik – Arena Dłużników #1
Déjà vu w czasach apokalipsy
- recenzja
Kate Daniels #10. Magia triumfuje
Nie do końca pożegnanie
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.