Śmiertelnie poważna sprawa

Powrót do przeszłości

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Śmiertelnie poważna sprawa
Na hasło PRL w naszych umysłach pokazuje się jedynie obraz pustych półek w sklepach, wojska na ulicach i wszechobecnej partyjnej propagandy. Co jednak, jeśli odpowiada on prawdzie w tym samym stopniu jak słowa ówczesnego rzecznika rządu, Jerzego Urbana? Ryszard Ćwirlej po raz kolejny udowadnia, że życie w pierwszej połowie lat osiemdziesiątych XX wieku wcale nie musiało być takie, jak się nam wydaje.

Grodzisk Wielkopolski, rok 1983. Cała Polska czeka na powtórne przybycie do kraju papieża Polaka. Na kilka dni przed wizytą Ojca Świętego młoda dziewczyna z małej wsi zostaje potrącona przez samochód, a potem wielokrotnie zgwałcona przez oprawcę, który na koniec podrzyna jej gardło. Takich rzeczy tutaj dotychczas nie spotykano, trzeba zatem szybko rozwiązać sprawę. Lokalna milicja na zbrodniarza typuje miejscowego pijaka, ten zaś szybko przyznaje się do winy. Wszyscy są zadowoleni z błyskawicznego zamknięcia śledztwa, a młody oficer jest pewien, że nie ominie go awans. Prokurator zajmujący się tą sprawą zaczyna mieć jednak wątpliwości i prosi o pomoc pracowników Komendy Wojewódzkiej w Poznaniu. Do Grodziska wyrusza para detektywów – porucznik Brodziak i chorąży Olkiewicz. Panowie stanowią zgrany zespół, a znalezienie prawdziwego sprawcy nie powinno im zająć dużo czasu. Zwłaszcza że pojawia się nowy trup, co oznacza, iż są na dobrym tropie. Wygląda na to, że morderca wpadł w popłoch i zaczyna zacierać ślady.

Każdy, kto spotkał się już z pisarstwem Ćwirleja, bez trudu dostrzeże pewne stałe elementy, występujące we wszystkich jego powieściach. Jednak zarzucanie mu schematyzmu czy też zwyczajnego powtarzania samego siebie byłoby nie tylko zbytnim uproszczeniem, lecz także ogromną niesprawiedliwością. Autor stara się twórczo rozwijać cykl w taki sposób, by zainteresować czytelnika, nie robiąc jednak zawodu starym fanom. Śmiertelnie poważna sprawa jest tego najlepszym przykładem. "Powieść neomilicyjna", jak zaczęto określać ten podgatunek polskiej literatury kryminalnej, nie musi przecież być li tylko powtarzaniem reguł wypracowanych w czasach PRL. Zwłaszcza że nie ma już cenzury dyktującej warunki. Kartki na cukier, kolejki po mięso, budowlane przekręty partyjnych aparatczyków czy powszechny alkoholizm nie są więc tematami tabu, a wręcz przeciwnie – to one stanowią prawdziwy obraz ówczesnej rzeczywistości. Nie tak czarno-białej jednak, bo przecież istniało też normalne życie, w którym było miejsce na zabawę, uczucia i pracę.

Tak naprawdę jednak Ćwirlej czaruje czymś zupełnie innym niż pomysłowość w wymyślaniu przygód dwójki poznańskich milicjantów. Na każdej stronie swych książek daje czytelnikom radość z opowieści snutych w unikalnym, rozpoznawalnym już po kilku zdaniach, stylu. U niego nawet epizodyczni bohaterowie posiadają jakiś rys charakterystyczny, każdy z nich myśli i mówi w inny, sobie tylko właściwy sposób, często poruszając przy tym egzotyczne z dzisiejszego punktu widzenia tematy. Możemy na przykład dowiedzieć się czegoś o radzieckich telewizorach lub walorach lokalnych wielkopolskich browarów w rozmowie na zupełnie inny temat. Nigdy przecież nie wiadomo, kiedy taka wiedza może się przydać.

Jednak największym atutem tego coraz bardziej popularnego w naszym kraju pisarza jest humor. Owszem, możemy się czasem zastanawiać, czy w tamtych latach ludzie reagowali podobnie na te same wydarzenia, niemniej nie przestaniemy się śmiać. Nie sposób zachować powagi, czytając rozważania chorążego Olkiewicza o tym, ile to rząd winien jest kilogramów cukru naszemu papieżowi (który od chwili wyboru nie pobierał kartek), czy też przyglądając się, jak dwóch lokalnych notabli w Grodzisku całkiem poważnie prowadzi rozmowę o tym, gdzie można w Poznaniu wstawić zaworek do jednorazowej zapalniczki z reklamą cameli. Zresztą, czy to z nich się śmiejemy? Minęły już trzy dekady, zmieniły się ustroje i gadżety, ale nadal widzimy pewne zachowania, których wciąż nie sposób wykorzenić. Mentalność to komunistyczna czy może jednak zwyczajnie nasza, polska, obecna bez względu na aktualny ustrój? Odpowiedź wcale nie przychodzi tak łatwo.

Jasne jest, że Ćwirlej gra – a to sentymentami, a to stereotypami czy pewnymi uproszczeniami. Czyni to jednak w sposób mistrzowski, co zapewne da mu stałe miejsce w historii gatunku zwanego polską powieścią kryminalną. Jeśli już w tej historii nie jest, bawiąc czytelników i zarazem ucząc ich czasów, w których jego pokoleniu przyszło wchodzić w dorosłość. Takich lekcji doświadcza się z przyjemnością. A potem pozostaje tylko czekać na następne, równie fascynujące.