Słowodzicielka

A słowo ciałem się stało...

Autor: Olga Wieczorek

Słowodzicielka
Wielu pewnie trafiło na pisarskie wyznanie w stylu: "Ta powieść napisała się właściwie sama. To postacie ją poprowadziły." A co jeśli te słowa nie byłyby metaforą, a wymyśleni bohaterowie naprawdę wzięliby sprawy w swoje ręce?

Agni, Hidra i Jord budzą się przy ognisku ze świadomością, że są drugoplanowymi bohaterami powieści fantasy. Co gorsza ze zgrozą stwierdzają, że nie ma z nimi ich dowódcy, a bez Protagonisty fabuła nie ruszy! Pozostaje im tylko ruszyć na poszukiwania. Z kolei Marcjanna (Cjan) to kobieta współczesna, utrzymująca się z pisania tekstów. Po cichu marzy o napisaniu własnej powieści. Nieoczekiwanie dla obu stron drogi drużyny bohaterów ze świata fantasy przecinają się ze ścieżką dziewczyny z "szarej rzeczywistości".

Dla czytelników pewnie nie będzie zaskoczeniem, że dojdzie do sytuacji w której fikcja i rzeczywistość będą wpływać na siebie nawzajem. Zapowiada to chociażby opis na okładce – w punkcie "Podobne do" Wydawnictwo Dolnośląskie wymienia m.in. Przypadek Harolda Cricka, Być jak John Malkovich, czy powieść Atramentowe Serce Cornelii Funckle. Nie jest to nowy motyw, ale liczy się, jak został wykorzystany. Mnie bowiem najbardziej ujął sposób, w jaki toczy się wspomniane "poszukiwanie fabuły": czytelnik dosłownie zza pleców bohaterów obserwuje powstawanie nowego świata. Bardzo rzuca się w oczy, że Anna Szumacher w trakcie tworzenia Słowodzicielki, zamiast opierać się na znanych elementach fantasy, wolała potraktować je z przymrużeniem oka, jeśli nie dać im pstryczka w nos. Przykładowo: księżniczka może okazać się smokiem, a trolle pilnujące mostu dają się oszukać. 

Chociaż ta książka jest jej debiutem powieściowym, nie mamy do czynienia z dziełem amatora. Anna Szumacher ma na swoim koncie już kilkanaście opowiadań. Debiutowała w 2010 r. na łamach Farenheita. Dwa z jej innych utworów w 2017 roku zostało nominowanych w kategorii opowiadanie do nagrody imienia Janusza A. Zajdla: Na nocnej zmianie (zamieszczone w antologii o tym samym tytule) oraz To byliśmy my, opublikowanym na łamach Silmaris 2/2016. Zatem mamy do czynienia z kimś kto poznał na własnej skórze bolączki i radości związane z pisaniem. Ktoś kto wie jak wygląda proces twórczy. Z kimś kto sam często wyrusza na poszukiwania sensownej fabuły czy charyzmatycznych postaci. Kimś, kto w końcu stwierdził, że czemu by nie uczynić ich osią opowieści?

Czytając Słowodzicielkę nie tylko śledzimy poszukiwanie fabuły przez bohaterów świadomych, że są fikcją literacką – mamy okazję obserwować jak wymyślany świat reaguje na procesy, jakimi poddaje go jego stwórca. I to w bardzo obrazowy sposób! Przykładowo w prologu postacie powstają z kłębowiska liter. Autor zapisał sobie koncept postaci? Igni znajduje w swoim bucie opis dotyczący jego własnej osoby. Pisarz miał problem z jakimś rozdziałem opowieści, więc przeskoczył do spisania następnego? Nasza dzielna drużyna budzi się i stwierdza, że coś tutaj nie gra, więc, niczym w serii Kac Vegas, próbują dociec, co się wydarzyło w brakującym fragmencie. Mamy (dosłowne!) potykanie się o różnego rodzaju sztampy, jak szukanie informacji w tawernie, czy uciekanie przed dziwnymi pomysłami. Przyznaję, że sposób w jaki zmienia się osobowość jednej z postaci wydał mi się zbyt gwałtowny, jednak zważywszy na charakter tej historii nie wiem, czy miał to być skutek doświadczeń do jakich doszło w trakcie poszukiwania dowódcy, odsłonięcie drugiej twarzy, czy… efekt nadpisania biografii bohatera?!

Szumacher udała się trudna sztuka. Metafizyczne elementy w jej książce nie doprowadziły do nadmiernego nadęcia, czy zaplątania. Bywa absurdalne i przygodowo, ale pojawiają się i poważniejsze, czy wręcz dramatyczne momenty. To trudna żonglerka, ale powieść czyta się lekko i przyjemnie, dialogi są żywe i zabawne. Z pewnością przy Słowodzicielce będą się dobrze bawić fani fantastyki, którzy lubią humorystyczne ogrywanie schematów. Niektórzy może pokiwają głową, że jednak stworzenie historii, to nie jest taka prosta sprawa, a ci, którym zdarzyło się podjąć próby napisania własnego dzieła może w trakcie lektury przyznają: „Też tak zrobiłem…” ? 

Według zapowiedzi Słowodzicielka to pierwsza część serii. Zobaczymy jak ta historia jeszcze się potoczy, ale osobiście będę wyczekiwać kontynuacji, żeby się przekonać co jeszcze wymyśli Szumacher. Widocznie nie tylko dla mnie początek okazał się na tyle obiecujący, bowiem w chwili gdy piszę tę recenzję, Słowodzicielka otrzymała nominację do nagrody Zajdla, w kategorii powieściowej za rok 2019.