Ślepowidzenie

Inteligentny kontakt

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Ślepowidzenie
Pierwszy kontakt z obcymi formami życia to jeden z najczęściej wykorzystywanych motywów w literaturze science-fiction. Wampiry to zaś istoty, które za sprawą wiadomego cyklu zyskały znacznie na popularności, lecz obecne są w literaturze grozy, ludowych przypowieściach i popkulturze od bardzo dawna. Natomiast Peter Watts to autor, potrafiący wziąć te dwa elementy i przekształcić je w inteligentną opowieść, która porywa i wzbogaca czytelnika. Ślepowidzenie zdobyło sobie już znaczne grono czytelników, lecz zapewne nie wszyscy mieli dotąd okazję zapoznać się z peanami na cześć tej książki. Sprawdźmy więc, czy rzeczywiście na takie pochwały zasługuje.

13 lutego 2082 ktoś (lub też coś) zrobił Ziemi bardzo nietypowe zdjęcie. W atmosferę naszej planety wpadło bowiem 65536 sond, które spaliły się niemal natychmiast, lecz wcześniej zarejestrowały każdy zakątek globu. Żadnym zaskoczeniem nie jest, że ludzkość nie czeka próżnie na ciąg dalszy. Potencjalne zagrożenie z kosmosu zaburza całą gospodarkę, a z Ziemi szybko zostaje wysłany Tezeusz. Inteligentny statek wyposażony w nowoczesny napęd antygrawitacyjny niesie na swym pokładzie piątkę indywiduów (oraz ich zastępców), których umiejętności mają pozwolić nawiązać kontakt z obcymi. Gdzieś za obłokiem Oorta dochodzi do spotkania z olbrzymią strukturą – Rorschachem.

Wielką zaletą powieści Petera Wattsa jest ich bogactwo intelektualne. Opierając się na naukowych podstawach, Kanadyjczyk tworzy fabułę zagnieżdżoną w niezwykle ciekawym problemie natury filozoficznej, a mianowicie konflikcie świadomości i inteligencji. Stan wiedzy o zaburzeniach ludzkiego mózgu przekłada na rozwiązania fabularne, a ze swych postaci czyni nośniki potencjalnych zmian, jakie mogą zajść w ludzkości na przestrzeni nadchodzących lat. Nawet z wampirów potrafi uczynić przyczynek do interesujących dyskusji – między innymi na temat genetyki i instynktu. W dodatku Watts, jak to ma w zwyczaju, w posłowiu obszernie omawia wszystkie ważne dla fabuły pomysły, ze źródłami włącznie. Zainteresowany czytelnik może więc pogłębić swą wiedzę, jeśli dany temat go zainteresuje.

Na uwagę zasługuje także narrator, ten jest bowiem w szczególny sposób niewiarygodny. Historię poznajemy z perspektywy Siriego, który w wyniku operacji stracił zdolność odczuwania uczuć. Siri jest członkiem załogi najmniej przydatnym dla misji, ale najbardziej potrzebnym politykom z Ziemi. Jest bowiem jednym z najlepszych syntetyków, którzy to przekładają skomplikowane idee i naukowe idiolekty na język zrozumiały dla nie-fachowców – robią to jednak w sposób mechaniczny, bez zrozumienia. Siri przekazuje historię czytelnikom właśnie w ten sposób, w dodatku właśnie tę metodę musi stosować także dla uczuć. Wycinki z przeszłości syntetyka są zaś źródłem refleksji nie natury naukowej, lecz emocjonalnej i międzyludzkiej – niezwykle ciekawie obserwuje się życie uczuciowe osobnika dosłownie pozbawionego uczuć. Na plus Wattsowi należy zaliczyć także fakt, że również pozostałe postacie są złożone i ciekawe. Można wręcz snuć przypuszczenia, że perspektywy Susan James (i trzech jej pozostałych osobowości) lub nieodgadnionego dla reszty zespołu Sarastiego byłyby warte osobnych powieści.

Czy Ślepowiedzenie "na nowo definiuje historię o pierwszym kontakcie?". Nie. Przynajmniej nie dla mnie w świetle Solaris Stanisława Lema. Jest jednak książką bardzo dobrą, a w wielu aspektach wręcz wybitną. Oryginalna wizja pierwszego kontaktu staje się tu pretekstem do poważnych rozważań natury filozoficznej i czysto naukowej. Gdy dodamy do tego ciekawe postacie i solidną dawkę emocji, otrzymamy dzieło, które bez większych problemów wytrzymuje porównania z przywołaną powieścią Lema. Trudno o lepszą rekomendację.