Siewca Wojny - Brandon Sanderson

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Siewca Wojny - Brandon Sanderson
Obecny Król-Bóg Hallandren rządzi państwem już od około pięćdziesięciu lat. Kapłani uznali, że najwyższa pora, aby ich Pan znalazł małżonkę, która urodzi mu martwego noworodka, godnego bycia boskim następcą. Tak się składa, że najlepiej byłoby, gdyby była nią księżniczka Idris – potomkini prastarego rodu, władającego Hallandren w czasach Wielowojnia. Podpisując traktat z władcą Idris, duchowieństwo już ponad dwadzieścia lat temu zadbało o to, aby Król-Bóg pojął za żonę odpowiednią kobietę; teraz jednak, po upływie umówionego czasu, jej ojciec niezbyt rwie się do wysłania córki w podróż do stolicy odwiecznego wroga.

Brandon Sanderson od początku swej nowo wydanej powieści daje czytelnikowi to, czego ten mógł się spodziewać, jeśli czytał chociażby Studnię Wstąpienia, czyli oryginalność. Chociaż Siewca Wojny jest raczej klasycznym fantasy – z bohaterami obdarzonymi nadludzkimi mocami, walczącymi królestwami, pięknymi księżniczkami i wrogami ludzkości – to wcale nie stanowi kolejnej kopii Tolkiena. We wspomnianej już Studni… (i w Z mgły zrodzonym) tą ciekawostką, która nadawała całości oryginalny posmak, były moce allomantyczne, czyli wzmacnianie ciała poprzez pochłanianie metali; w Siewcy Wojny są nią natomiast postaci Przebudzających, którzy potrafią ożywiać przedmioty, jeśli tylko mają wystarczająco wiele Oddechów (czyli lokalnego substytutu duszy) i znają odpowiednie Rozkazy. Ale to nie wszystkie nowości – Sanderson dorzuca jeszcze Powracających, czyli umarłych mających pozostawać na ziemskim padole, aby jako bogowie reprezentowali najbardziej szlachetne ludzkie przymioty. Może dwa tak proste elementy nie wyglądają wystarczająco okazale, aby porażać oryginalnością, mimo to jednak i Przebudzający, i Powracający czynią lekturę Siewcy Wojny doświadczeniem wyjątkowym.

Co więcej, bohaterowie opowieści są postaciami szalenie intrygującymi. Poczynając od pierworodnej króla Idris, Vivienne, która chcąc pomóc siostrze, trafia na ulicę obcej stolicy, przez Dentha, nie radzącego sobie ze swą trzystuletnią przeszłością, aż do szalonego (jak się może wydawać) Vashera, władającego pożerającym dusze Szponem Nocy – każdy kolejny wprowadzany do historii bohater czymś zaskakuje, w jakiś sposób zaciekawia, skrywa w sobie pewną tajemnicę. Ogromną rolę odgrywają w tekście fragmenty poświęcone przeszłym losom konkretnych postaci – można by się nawet zastanawiać, czy to nie one stanowią o mocy Siewcy Wojny. Sam jestem pewien, że najdłużej w pamięci pozostanie mi historia gwałtownego Vashera.

Każdy, kto czytał wcześniejsze teksty Sandersona, na pewno zwróci uwagę na jeszcze jednego bohatera: Króla-Boga. Można pokusić się o stwierdzenie, że wszechpotężny władca staje się ulubionym motywem autora. Tak jak Ostatni Imperator w Z mgły zrodzonym, tak pan Hallandren przez długi czas jest postacią pierwszoplanową, choć tak naprawdę nic o nim nie wiemy. Tym razem jednak bohater ten wykreowany jest w taki sposób, aby wzbudzać w czytelniku sympatię – czyżby zwrot w rozwijaniu wątku Sandersonowskich bogów? A może po prostu inny punkt widzenia, który ma dodać smaczku całej twórczości autora? Na przykładzie tego motywu można zaobserwować, jak wiele pozytywnych emocji potrafi dać pisarska konsekwencja, jeśli poprzeć ją odpowiednimi umiejętnościami – Siewca Wojny, dzięki Królowi-Bogu, zyskał w moich oczach naprawdę dużo.

Cieszy również to, że najnowsza powieść wydaje się napisana ciekawiej niż książki traktujące o losach Ostatniego Imperium. Więcej tu plastycznych opisów, mniej pędzenia na siłę naprzód, dzięki czemu czytanie tekstu staje się prawdziwą przyjemnością, która nie nuży. To bardzo ważne – niełatwo spędzić miły wieczór z powieścią, w której autor bezrefleksyjnie gna do zakończenia, jakby tylko ono stanowiło o jakości tekstu; w Siewcy Wojny sporo jest wartkiej akcji, ale nie powiedziałbym, że odgrywa ona główną rolę.

Najnowszy tekst Brandona Sandersona to kawał naprawdę dobrej lektury. Nie tak dynamicznej jak Studnia Wstąpienia czy Z mgły zrodzony, ale mimo to (a może dzięki temu?) jeszcze lepszej. Jeśli pragniecie spędzić dwa czy trzy wieczory z intrygującą historią, zapewniającą sporo rozrywki – Siewca Wojny będzie idealnym wyborem.