Sharps

Przemawiając stalą

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Sharps
Fabuła napędzana przez wyrazistych bohaterów i ich osobiste konflikty; cynizm wymieszany z ironicznym humorem; zaskakujące zwroty akcji i skomplikowana intryga; dowcipne dialogi i dynamiczne sceny akcji – Sharps równie dobrze mogłoby zostać napisane specjalnie z myślą o moim guście literackim.

K.J. Parker (a raczej Tom Holt, który niedawno przyznał się do krycia za pseudonimem, kończąc trwające lata spekulacje) to obecnie jeden z ciekawszych autorów piszących powieści fantastyczne, choć tak naprawdę snute przez niego historie nie mają wiele wspólnego z jakąkolwiek odmianą fantasy. Najbliżej mu do Guya Gavriela Kaya, jako że obaj koncentrują się na opisywaniu historii fikcyjnych państw w fikcyjnych światach, nie wprowadzając do nich magii lub innych elementów nadprzyrodzonych. Jak dotąd w Polsce nakładem wydawnictwa MAG ukazały się dwie powieści autorstwa Brytyjczyka: Składany nóż oraz Młot. Niestety, nie słychać niczego o planach wydania kolejnych pozycji jego autorstwa, co w przypadku opisywanej niżej powieści uważam za rażące zaniedbanie – ponieważ Sharps to najlepsza książka jaką do tej pory czytałem w tym roku.

Ostatnia wojna między sąsiadującymi Scherią i Permią dobiegła końca, gdy najsławniejszy scheryjski generał zatopił wrogie miasto, zabijając kilkadziesiąt tysięcy jego mieszkańców, przez co zyskał przydomek "Nawadniacz". Kilka lat później napięcia między państwami ponownie narastają – niektórym zależy na nowej wojnie, inni próbują jej zapobiec. Pierwszym krokiem na drodze ku uzdrowieniu stosunków dyplomatycznych ma być zorganizowana w Permii seria uwielbianych przez tamtejszą ludność turniejów szermierczych, w których wystąpi także kilkuosobowa drużyna reprezentantów Scherii. Spoczywa na nich ogromna odpowiedzialność, lecz niestety żaden z szermierzy nie bierze udziału w przedsięwzięciu z własnej nieprzymuszonej woli: Giraut w wyniku tragicznego w skutkach nieporozumienia zabił ważnego polityka i ma do wyboru podróż albo stryczek; niepokorna i obdarzona ciętym językiem Iseutz ucieka przed niechcianym zaaranżowanym małżeństwem; Addo, najmłodszy syn Nawadniacza, zostaje wysłany przez wymagającego ojca w imię noblesse oblige, a kapitan zespołu, weteran wojenny Suidas Deutzel, desperacko potrzebuje pieniędzy; nawet Phranzes, pięćdziesięcioparoletni dawny mistrz szermierczy, a zarazem menedżer grupki, zgadza się wyruszyć w drogę wyłącznie w wyniku szantażu. Choć dla każdej z postaci brzmi to jak nieśmieszny żart, to właśnie od nich zależy sytuacja polityczna rejonu. Jednak na ich drodze wyrasta zdecydowanie zbyt wiele przeszkód, by było to dziełem przypadku...

Choć początkowo wydaje się, że Sharps będzie historią o państwach znajdujących się na skraju konfliktu kształtującego życia dziesiątek tysięcy osób, to tak naprawdę autor położył nacisk na coś innego: na bohaterów i to, w jaki sposób rozgrywające się dookoła wydarzenia wpływają na ich osobowości i relacje między mimowolnymi towarzyszami. Żadna z postaci nie jest szczególnie oryginalna w zarysie, dość prędko można też rozpoznać reprezentowane przez nie archetypy: Iseutz to kolejna pyskata dziewczyna walcząca z występującymi w społeczeństwie stereotypami dotyczącymi płci, Giraut dość mocno przypomina znanego z Pierwszego prawa Jezala (choć nauczkę od życia otrzymuje zdecydowanie prędzej), zaś Suidas to były żołnierz, na którego psychice odbiła się wyraźnie walka o przetrwanie, a przeżytą traumę maskuje ciągłym dowcipkowaniem. Kunszt autora leży jednak w tym, że owe znane już klisze fabularne wykorzystuje tak umiejętnie, iż zupełnie nie przeszkadzają one podczas lektury. Powiem nawet więcej: na pierwszych stu strona sylwetki bohaterów zostały nakreślone lepiej niż w wielu innych grubych książkach po ich zakończeniu, a przecież to dopiero początek podróży!

Duża w tym zasługa zarówno barwnych dialogów, jak również znacznej ilości scen służących wyłącznie zaprezentowaniu relacji między postaciami, jak na przykład powtarzające się kilka razy próby zabawy w różne gry towarzyskie, służące zabiciu czasu podczas przejazdu przez pustkowia. Nie wypełniają one jednak kolejnych stron niewiele wartymi zlepkami znaków, lecz za każdym razem oferują nowy wgląd w charakterystykę bohaterów. Podobnie jest z bardzo dobrze wykreowanymi scenami pojedynków, podczas których nawet styl walki używany przez szermierzy obrazuje nam, z jakimi ludźmi mamy do czynienia – ostatecznie, jak stwierdza jeden z bohaterów, walka jest tylko jednym ze sposobów przeprowadzania dyskusji i wykładania swoich racji. Czytając dialogi, można bez patrzenia na opisy odgadnąć, do kogo należą poszczególne kwestie. Każda z postaci przemawia własnym językiem, co stanowi kolejny czynnik dodający im człowieczeństwa, podczas gdy często jest to zaniedbywany przez autorów element. Co jeszcze ważniejsze, nie ma tu strzępienia języka po próżnicy, a każda kwestia posiada swoją wagę, niezależnie od tego czy śledzimy pełen emocji spór, czy też iskrzące humorem przekomarzanki. K.J. Parker pisze jedne z najlepszych dialogów w gatunku i wielu innych pisarzy powinno się od niego uczyć.

Pomimo koncentracji na bohaterach fabuła zaskakuje stopniem skomplikowania: chociaż nie dotykają bezpośrednio szermierzy, to polityka, dyplomacja a nawet bankowość stanowią podstawę, na której opierają się wszystkie przedstawione w powieści wydarzenia. Co więcej, podczas lektury natrafiamy na całkowicie satysfakcjonującą liczbę zwrotów akcji i zaskakujących rewelacji – wprawdzie przewidziałem pierwszą z wprowadzonych przez autora niespodzianek, ale druga już mnie zaskoczyła. Również niektóre postacie rozwijają się w kierunkach odmiennych niż można by tego oczekiwać, dzięki czemu książkę czyta się w stanie ciągłego zaciekawienia i chęci odkrycia, co wydarzy się dalej.

Czy omawiana powieść ma w ogóle jakieś wady? Niestety tak, lecz są one na tyle drobne, iż nie przesłaniają one zdecydowanie liczniejszych zalet. Poprzednie dzieła autora bywały czasem krytykowane za karykaturalne postaci kobiece i chociaż (na całe szczęście) nie na tym polega problem z Iseutz, to nie ulega wątpliwości, że jej motywacje do wzięcia udziału w tournée są najpłytsze spośród otaczających ją postaci. Odgrywa ona również najmniejszą rolę fabularną (wraz z Phranzesem), kilka razy zostaje "damą w opresji" którą muszą uratować pozostali bohaterowie, a jej rozważaniom poświęcono mniej miejsca niż tym Suidasa, Addo i Girauta. Z kolei zakończenie, swoją drogą bardzo dobre i odpowiednio zamykające główne wątki, cechuje się mimo wszystko pewną otwartością, co nie jest być może prawdziwym minusem, ale może drażnić czytelników lubiących mieć wszystko podane na tacy.

Lektura Sharps przerosła moje oczekiwania, a książka K.J. Parker to jak dotąd najlepsza samodzielna powieść fantastyczna, z jaką miałem przyjemność obcować. Czytając kolejne strony, w pewnym momencie uświadomiłem sobie, iż na twarzy mimowolnie wykwitł mi uśmiech i nie było to bynajmniej pojedyncze doświadczenie. Praktycznie wszystkie elementy: bohaterowie, relacje między nimi, emocjonujące pojedynki, fabuła, dialogi, opisy, zwroty akcji, humor wymieszany z tragedią i groteską, tworzą powieść jedyną w swoim rodzaju, którą zdecydowanie chciałbym ujrzeć na półkach księgarni w naszym kraju tylko po to, by większa liczba czytelników miała okazję się z nią zapoznać. Po lekturze Składanego noża doceniłem wysoką jakość książki, ale nie opanowała ona moich myśli w podobnym stopniu jak Sharps, które samodzielnie przekonało mnie do śledzenia każdego kolejnego dzieła mającego wyjść spod pióra autora – więcej chyba nie można wymagać.