» Recenzje » Sezon burz

Sezon burz


wersja do druku

Biały Wilk forever

Redakcja: Piotr 'Clod' Hęćka, Matylda 'Melanto' Zatorska

Sezon burz
Wiedźmin powrócił – znów walczy, podróżuje i chędoży. Na dodatek wrócił do starych dobrych czasów, kiedy nie był jeszcze tak zmęczony życiem, nie stronił od żartów, a pod nogami nie pałętały mu się żadne dzieci przeznaczenia. Słowem: na taki powrót warto było czekać.

Andrzej Sapkowski jako autor nie zmienił się ani trochę. Wciąż pisze świetnie i wciąż średnio wychodzi mu wymyślanie historii, zwłaszcza dłuższych. Dlatego w ramach jednej powieści zamiast jednolitej fabuły dostaliśmy coś w rodzaju trójpaku przygód Geralta.

Złośliwa plotka głosi, że Sezon burz to tak naprawdę trzy stare opowiadania wyciągnięte z szuflady i połączone w całość. Wydaje się o tyle trafiona, że nowy wiedźmin rzeczywiście składa się z dwóch raczej luźno powiązanych wątków (jeden w Kerack, drugi w Rissbergu), rozdzielonych jeszcze dość długim epizodem podróżnym z bandytami i lisiczką. Ale pamiętajmy, że taka konstrukcja jest charakterystyczna dla wszystkich dłuższych form Sapkowskiego. Wiedźmiński pięcioksiąg oraz trylogia o husytach są po prostu znacznie dłuższe, bardziej złożone i mają więcej bohaterów, więc tam mniej rzucało się to w oczy.

To raz. A dwa, Sezon burz, mimo niezbyt porywającej fabuły, to rzecz naprawdę świetnie napisana. W bogatym i żywym stylu, przywodzącym na myśl nie rozmemłaną sagę, lecz dawne opowiadania, i to te najlepsze – na miarę Ostatniego życzenia i Wiecznego ognia. Znów prawie każde zdanie wygląda na przemyślane, prawie każdy żart bawi, prawie każdy dialog jest majstersztykiem... Mówcie o Sapkowskim co chcecie, ale gdy tylko mu się chce, to z takim polotem i kwiecistością potrafi pisać pod naszą szerokością geograficzną tylko on jeden. Zwłaszcza wtedy, gdy opisuje przygody swoich dwóch sztandarowych bohaterów.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Jeśli chodzi o kreację postaci, AS-owi zdarzały się potknięcia, wszak to spod jego pióra wyszły takie twory jak Ciri czy Reynevan. Ale postaciom Geralta i Jaskra ktoś kiedyś pewnie postawi pomnik, bo trudno znaleźć w naszej popkulturze inne równie charakterystyczne osobowości jak ta dwójka. Dialogi między nimi to najmocniejszy punkt Sezonu burz i aż nie chce się wierzyć, że może to być przedostatni utwór, w którym spotykamy ten duet. Oby nie. Tym bardziej, że przy całym szacunku dla scenarzystów z CD Projekt, u nich to jednak nie do końca ten sam Geralt i ten sam Jaskier.

Oczywiście nie brakuje malkontentów. Niektórzy narzekają, że najnowsza powieść Sapkowskiego "nie wnosi nic do wiedźmińskiego świata". Może i nie wnosi, ale za to pozwala wynieść z lektury dużo dobrej rozrywki, a o to w dziś w literaturze popularnej coraz trudniej. Inni powiedzą, że za dużo tu schematów. Biały Wilk od czasu do czasu koniecznie musi ubić jakiegoś potwora, wychędożyć czarodziejkę, wypić z krasnoludem, mieć dylematy moralne, nagiąć kodeks i paść ofiarą braku neutralności. Owszem, to wszystko w Sezonie burz jest. Ale czy to naprawdę wada? Raczej niemal już kultowe cechy charakterystyczne, które w dodatku spajają świat i fabułę. Rezygnacja z nich byłaby wręcz niesmaczna. Zastanówcie się dobrze – wolicie konsekwentnego Geralta czy może Jamesa Bonda, który po pięćdziesięciu latach rzuca nagle Martini, by sączyć Heinekena? Pewnych symboli nie powinno się ruszać.

To, czy Sapkowski napisał tę powieść dla pieniędzy, czy dlatego, że "muza przelatywała nad osiedlem i natchnęła" jest mi zupełnie obojętne. Mam tylko nadzieję, że niebawem znów będzie potrzebował pieniędzy, albo muza znów przeleci, bo jeśli miałbym wskazać największa wadę Sezonu burz, to jest nią pozostawienie niedosytu i dużej ochoty na następne opowieści. Trzymam więc kciuki, aby to Nimue miała rację w epilogu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
8.0
Ocena recenzenta
7.66
Ocena użytkowników
Średnia z 34 głosów
-
Twoja ocena
Tytuł: Sezon burz
Cykl: Wiedźmin
Autor: Andrzej Sapkowski
Wydawca: superNOWA
Data wydania: 6 listopada 2013
Liczba stron: 404
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
ISBN-13: 978-83-7578-059-8
Cena: 42,90 zł



Czytaj również

Wiedźmin
Rzućże grosz wiedźminowi
- recenzja
Wiedźmin (wyd. kolekcjonerskie)
Inna twarz Geralta
- recenzja
Sezon burz
Powrót do przeszłości
- recenzja
Wiedźmin – sezon 3.1
Nadszedł Czas Pogardy
- recenzja
Wiedźmin #6: Wiedźmi lament
Ciężki kawałek wiedźmina
- recenzja
Kilka słów o retellingach. Część 2
O zamiłowaniu do opowiadania ponownie

Komentarze


Repek
   
Ocena:
+4

Pewnie wyjdę na "malkontenta", ale IMO to bardzo przeciętna książka. Nawet nie chodzi o to, że nie broni się w zderzeniu z najlepszymi powieściami czy opowiadaniami Sapka. Ona jest po prostu o niczym. Tak jakby motywy z 5-6 opowiadań upchnąć w jedną powieść, która nawet nie ma tematu. No, chyba że za takowy uznać szukanie zagubionych mieczy. Bardziej przypomina to motywację z gry crpg niż z dobrej książki.

Sam chciałem coś napisać, ale nie lubię z własnej, nieprzymuszonej woli pisać negatywnych recek. :) Zwłaszcza, jak się na prozie autora jakoś tam wychowywałem. :)

Pozdro

19-11-2013 21:59
WekT
   
Ocena:
0

odrzuty z sesji nagraniowej sagi

19-11-2013 22:47
Clod
   
Ocena:
+1

Wypada kiedyś kupić, ale specjalnie to mi się nie śpieszy...

19-11-2013 23:29
balint
   
Ocena:
+1

A ja ogólnie rzecz biorąc zgadzam się z autorem tekstu: nowy wiedźmin to odgrzewany kotlet, jednakże po tak dlugim okresie postu zjadłem go ze smakiem i bynajmniej nie miałem żadnych niestrawności. Nie żałuję lektury.

20-11-2013 08:17
raskoks
   
Ocena:
0

Osobiście początkowo nie mogłem się przyzwyczaić do trochę bardziej stylizowanych dialogów niż w starych książkach o Geralcie. Serio zwłaszcza na początku odniosłem wrażenie że AS potrenował przez lata styizacje i bardzo chciał to pokazać :P

Ogólnie po początkowym niesmaku stwierdzam, że to bardzo przyjemna lektura :). Faktycznie jest Miszmasz i po prostu powrzucanych kilka oderwanych wątków - ale jednak napisanych z polotem i naprawdę przyjemnie się wróciło do świata Wiedźmina. Szkoda. że AS prócz trylogii Husyckiej nic więcej od czasów Wiedźmina nie napisał (Żmiję pomijam milczeniem) - bo naprawdę jego książki mają to coś :)

20-11-2013 12:00
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
+4

Ta ksiazka jest tak slaba, jak ten komentarz w oczach fanatycznie oddanego Sapkowi czytelnika

20-11-2013 14:49
karp
   
Ocena:
+1

Ciekaw jestem recenzji "nie-malkontentów", gdyby Sapkowski napisał tę książkę pod pseudonimem, głównych bohaterów nazwał Gilbert i Kaczeniec, a całość osadził w gereric-fantaziakowym świecie... Dialogi są chyba najsłabsze, najbardziej wydumane i sztuczne ze wszystkich książek ASa. W fabule nie ma nic, co pozostanie w głowie dwa miesiące po skończeniu książki, a objawianie prawd życiowych ustami bohaterów jest tyleż infantylne, co mdłe.

Jednak czytam kolejną recenzję, w której "Andrzej Sapkowski jako autor nie zmienił się ani trochę" i "z takim polotem i kwiecistością potrafi pisać pod naszą szerokością geograficzną tylko on jeden". Mimo zatem, że książka nic nie wnosi do świata, że jeszcze kilka lat temu Sapkowski drwił, gdy fani pytali o kolejne książki o wiedźminie - to przecież ON - AS - więc jest dzieło. Nie jest. W przeciwieństwie do opowiadań sprzed dwudziestu lat jest to średniej klasy czytadło.

A tak na marginesie to porównanie do Jamesa Bonda pijącego Heinekena mocno nietrafione, bo Skyfall to udany film, a właśnie w nim 007 chłepcze piwo (czerwona gwiazdka wymownie mówi jakie).

Edit: cena w dyskoncie 29,90zł

20-11-2013 15:43
Repek
   
Ocena:
+1

BTW, tak jeszcze na marginesie - jakość wydania i okładka naprawdę dyskontowe. Ja rozumiem, że AS i że się sprzeda, ale to naprawdę mocna pomyłka.

Pozdro

20-11-2013 17:57
DeathlyHallow
   
Ocena:
0

ja długo uważałem, że to jednak jakiś epicki fake ze względu na upiorność okładki. myślę, że saga ludzi lodu miała znacznie lepsze.

brak fabuły, kompletny brak. ktoś może mi powiedzieć jaki ostatecznie sens miała ta główna wielka burza? przecież to jest autoparodia i lol roku. zawsze te - sorry, gorzka prawda - ultrapretensjonalne tytuły opowiadań Sapkowskiego na jakimś meta poziomie łączyły się z fabułą, coś tam oznaczały. tu zbiera się na burzę, potem jest wielka burza i koniec wątku. wow. uszanowanko. pominę litościwym milczeniem to jak 'mistrz' zakończył wątek Złego Do Szpiku Kości Czarodzieja, nie mówiąc już o 'puszczonym do czytelnika oku' w epilogu. fabuła obu części gry jest o kilkanaście poziomów lepsza, kończ pan panie Sapek, licz hajsy.

20-11-2013 18:31
balint
   
Ocena:
0

Ej, ale za jakość okładki nie obwiniajmy ASa...

20-11-2013 19:57
Repek
   
Ocena:
0

Obwiniam wydawcę, to chyba jasne, nie? :)

Pozdro

20-11-2013 20:13
37310

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0

Spokojnie pewnie niedługo wyjdzie nowe wydanie całej sagi opowiadań i "sezonu burz"(podejrzewam mniej więcej około premiery Wiedźmina 3), może znów jakaś edycja kolekcjonerska w twardej oprawie i z lepszym papierem. Bo na razie okładka "sezonu" pasuje mi do pozostałych jak przysłowiowy wół do karety...

20-11-2013 20:52
Maciej Szraj
    Tak na szybko
Ocena:
0

„Sezon burz” nie jest książką, która może konkurować z sagą o wiedźminie czy opowiadaniami w tym samym świecie. Zarówno pod względem pomysłu i rozmachu nowa powieść ustępuje wcześniejszym dokonaniom AS’a. W pięcioksięgu Sapkowski popuścił wodze fantazji, a mimo to utrzymał swoją wizję w ryzach. Tutaj projekt jest zakrojony na zdecydowanie mniejszą skalę, nie tak spektakularny i wymagający, a mimo to wydaje się jakiś szarpany, wyrwany z kontekstu (nie chcę mówić niespójny). Głównym zarzutem jest chyba to, że nic nowego nie zostało wniesione do świata wiedźmińskiego. Tej historii mogłoby nie być, aczkolwiek AS zostawia sobie kolejną furtkę, z którą, przynajmniej ja, wiążę większe nadzieje.

Zabrakło przede wszystkim wyrazistych postaci (pomijając Geralta i Jaskra) oraz momentów, w których Sapkowski zazwyczaj zwalnia tworząc sceny zapadające na długo w pamięć, jak chociażby Jaskier wchodzący do Brokilonu w „Chrzcie ognia” czy Vysogota ratujący Ciri na początku „Wieży Jaskółki”. Zdecydowanie więcej w „Sezonie burz” prostej akcji, posuwania fabuły do przodu, prób spinania wątków, a mniej (o ile w ogóle) klimatu tworzonego przez sceny podobne do tych wyżej wymienionych.

W całym cyklu wiedźmińskim jednymi z najlepiej kreowanych postaci pod względem mowy, charakteru czy temperamentu są krasnoludy. I pod tym względem AS nie oddaje pola, czego przykładem jest Addario Bach.

Niewątpliwą zaletą „Sezonu burz” jest pokazanie, iż AS nie zardzewiał doszczętnie, że jest w stanie nadal stworzyć coś ciekawego, intrygującego i warsztatowo dobrego. Problem w tym, że nie można tego powiedzieć o całości, tylko trzeba wyłapywać smaczki z poszczególnych stron. Są fragmenty świetne, ale całość niestety bije w oczy obniżeniem standardów. 

Po cichu liczę jednak na to, że Sapkowski zamiast rozmieniać się na drobne, zbierze w kupę to, co ma najlepszego do zaoferowania, odrzuci zbędne treści i zaszczyci nas jakimś opowiadaniem (bądź krótszą powieścią), spójnym, zwartym, gęstym wręcz, w którym nie dość, że uraczy nas dobrym językiem i pomysłami to jeszcze wniesie pewien powiew świeżości, wzbogaci to, co już powstało, a nie tylko przypomni o istnieniu świata zamieszkałego przez Geralta i spółkę. A końcówka „Sezonu burz” pozwala mieć pewne nadzieje. 

20-11-2013 22:26
Repek
   
Ocena:
0

Spoilery możliwe.

I pod tym względem AS nie oddaje pola, czego przykładem jest Addario Bach.

Który pojawia się i znika zupełnie z czapy. Co pasuje nieco do części po teleportacji "ze szponów zniewieściałego psychopaty" [najgorzej wymyślona postać w książce, wręcz żenująco].

Co do nadziei - może AS powinien wrócić do krótkiej formy, za którą go powszechnie ceniono?

Pozdro

20-11-2013 23:04
Maciej Szraj
   
Ocena:
0

Rzeczywiście krasnolud jest postacią dość mocno przejściową ale dzięki niemu Sapkowski objawia nam się w pełnej krasie (dialog str. 214). Mistrzostwo :)

20-11-2013 23:42
DeathlyHallow
   
Ocena:
0

come on! Addario Bach jest dokładnie tak samo fajny jak każdy poprzedni krasnolud Sapkowskiego, a mówiąc ściślej jest dokładnie taki sam. podobny los dotyczy również wszystkich sapkowskich władców - są zupełnie identyczni. dobrze, że bardów nie pojawia się zbyt wielu...

 

i jeszcze to natrętne ideolo.

20-11-2013 23:57
Karczmarz
    Hmmm
Ocena:
0

Z tymi dialogami to ja odnioslem zupelnie inne wrazenie - kazda postac mowila niemal identycznie (poza nielicznymi wyjatkami). Nawet zrobilem maly eksperyment i przeczytalem dziewczynie losowe, dluzsze wypowiedzi kilku postaci z prosba aby przypisala wypowiedzi do postaci  - wynik druzgoczacy, bo wypowiedzi wyjete ze scen niemal sie od siebie nie roznily. Rownie dobrze mogla by je wypowiedziec ta sama postac i nikt by nie zauwazyl

21-11-2013 09:17
Repek
   
Ocena:
0

SPOILERY?

@Karczmarz

To raczej cecha tego stylu [dla niektórych wada]. :)

@Deathly

Ale nie chodzi o to, czy fajnie nawija. Chodzi o to, że to przypadkowy koleś z knajpy, który przykleja się do Wieśka, a potem odkleja. Bez jakiejś szczególnej przyczyny [chyba że Krasnale lgną do Geralta jak czarodziejki]. Oczywiście, może to postać tworzona "na przyszłość", ale szkoda, że w samej powieści zupełnie pretekstowa.

--

Z innej beczki. Jeśli AS planuje pisać dalej o Geralcie [a tak to wygląda], to stawiałbym jednak na skok w czasy "po pięcioksięgu". Wadą prequela jest jednak to, że nie bardzo przejmujesz się ryzykiem, na jakie wystawiony jest wiedźmin.

Pozdro

21-11-2013 11:05
Maciej Szraj
    Uwaga spoilery
Ocena:
0

Ja natomiast stawiam na tematykę "Geralt a inni wiedźmini", co może nieco sugerować końcówka. A do tego jest to nisza niezagospodarowana zarówno w pięcioksięgu jak i opowiadaniach. Pojawia się tym samym pole do stworzenia czegoś świeżego i uzupełniającego. 

21-11-2013 11:17
Repek
    SPoilery
Ocena:
0

@Maciej Szraj

Ja się w ogóle zastanawiałem nad czymś jeszcze innym. Nie "inni wiedźmini", ale jakiś "wiedźmiński duch", czyli powracająca w ciężkich czasach - ach ci zniewieściali, szwedopodobni czarodzieje! - idea. To sugerowałby epilog. Może być nawet tak, że ta idea powróci w tym samym ciele. :) W sumie w świecie Wieśka to możliwe.

Pozdro

21-11-2013 11:23

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.