Serce Teściowej - Rafał Dębski

Czyli ma być śmiesznie i basta!

Autor: Michał 'Grabarz' Sołtysiak

Serce Teściowej - Rafał Dębski
Na półkach księgarń pokazała się właśnie mała biała książka ze starszą panią o twarzy potwora na okładce, czyli najnowsza publikacja Rafała Dębskiego – Serce Teściowej. Tym, czego wydawca zapomniał na niej zaznaczyć jest informacja, że mamy do czynienia ze zbiorem opowiadań. Trudno to wywnioskować z opisu na ostatniej stronie. Większość z zamieszczonych tu tekstów jest już znana, ale czy wszystkie - głowy nie dam, bo Rafał Dębski pisze i publikuje sporo.

Na pewno przykuwa uwagę okładka, która mało ma wspólnego z treścią, ale za to jest całkiem pomysłowa. Gdy doda się do tego stylizowane podlewy na kartki z bloku w linie, to otrzymujemy naprawdę ładny produkt. Miło wziąć do ręki i przekartkować. Fabryka Słów, gdy spojrzy się na ich pierwsze pozycje, przebyła daleką drogę w poprawianiu szaty edycyjnej swoich książek.

Co do zawartych w Sercu Teściowej tekstów, to prezentują one różny poziom i gatunki. Generalnie mają to być zabawne opowiadania, z komentarzem do pewnego znanego artykułu Marka Huberatha (Dlaczego rycerz nie przeląkł się smoka), postmodernistyczny w swej wymowie przepis na to, jak można zostać smokiem (Wilczy dołek, czyli jak zostać smokiem), rubaszną opowieść o średniowiecznych pionierach lotnictwa, przy niebagatelnym wkładzie grochówki (Fliegritterzy) i nową wersję śpiącej królewny, która bynajmniej już nie jest tą biedną naiwną sierotką (Żmija na śpiąco). Znajdziemy tu również kolejne pomstowanie na dżiny i teściowe (Serce teściowej), hołd dla Czechowa (Kura), opowieść o dość ciekawym opętaniu (Demony starszyny Gawriłowa) i przypowieść o zdradliwości kobiecej i mądrości arabskiej (Invidia). Spotkamy też druidów i poznamy zbrodnię polityczną, dzięki której w Brytanii zapanował pokój (Cena spokoju), oraz patriotyczne, przypominające Notekę 2015 opowiadanie o polskim sprycie, dzięki któremu znowu Polska ma być potęgą (Festung Oels) i bardzo świąteczny horror z poświęceniem w tle (Różaniec z bursztynu).

Dębski bardzo stara się być prześmiewcą, ale tak naprawdę najlepiej wychodzą mu opowiadania na poważnie, można nawet powiedzieć że z dużą domieszką grozy. Cena spokoju, Ividia i Różaniec z bursztynu są chyba najlepsze w całym zbiorze. Tytułowe zaś opowiadanie ma być niby żartem, opowieścią do czego zdolna jest wredna teściowa – wiedźma, ale nie jest najlepsze. Również Festung Oels się broni, ale niestety za bardzo przypomina już znane teksty, gdzie Polacy okazują się tak sprytni, że są w stanie "zrobić na szaro" resztę świata. Inne teksty zaś mają śmieszyć, ale ma się wrażenie wymuszonej lekkości i rubaszności. Dodatkowo większość motywów jest już znana i Dębski bynajmniej nie zostanie dzięki nim pionierem fantastyki.

Przyznam się, że wolałbym więcej opowiadań grozy i tekstów na poważnie, bo te zdecydowanie lepiej wyszły autorowi. Nie każdy jest Pratchettem lub Strugackimi, a Dębskiemu sztuka bycia bezpretensjonalnym i postmodernistycznie rubasznym wyszła nie do końca. Inteligentna i zabawna ironia nie przychodzi łatwo, niewielu autorom udaje się ją tworzyć. Widać to szczególnie w opowiadaniu tytułowym i Fliegenritterach.

Czy warto przeczytać? I tak, i nie, gdyż wspomniane opowieści grozy są bardzo zgrabne. Te zaś niby zabawne i lekkie również są strawne - autor nie nudzi w nich - jednak nie są rewelacją. Ja nie żałuję lektury tego zbioru. Jest to świetny przegląd twórczości Rafała Dębskiego i pokazuje, w czym jest on naprawdę dobry.