Sekret najpilniej strzeżony

Thriller binarny

Autor: Dawid 'Fenris' Wiktorski

Sekret najpilniej strzeżony
Twórcy thrillerów dzielą się z grubsza na tych bawiących się w wojskowość (Clancy) i politykę (jak właśnie Archer). Sekret najpilniej strzeżony, trzeci tom Kronik rodziny Cliftonów, to kolejna część kolażu tradycyjnej angielskiej sagi rodowej z thrillerem, na dodatek w realiach 1945 roku. Jak zatem radzi sobie Jeffrey Archer? Bo podejrzenie odcinania kuponów w przypadku tak rozciągniętych w czasie historii jest całkiem słuszne.

Jest rok 1945. Izba Lordów ma ustalić spadkobiercę rodzinnej schedy: czy będzie nim Giles Barrington, czy też Harry Clifton. Werdykt sprawia, że ten drugi powraca do Ameryki w celu promocji swojej najnowszej książki, zaś Giles wpada w pułapkę zastawioną przez łowczynię majątków i staje naprzeciw dawnego politycznego partnera, Fishera. Młodsze pokolenie także nie ma lekko: Sebastian zostaje wyrzucony ze szkoły i pakuje się w poważne tarapaty. W kontekście wydarzeń z poprzednich tomów nietrudno uznać, że nad Cliftonami wisi fatum – bo inaczej nie da się określić tej serii niewielkich wzlotów i wielkich upadków.

Opowieść w głównej mierze oparta została na konfliktach i napięciach pomiędzy głównymi bohaterami lub ich otoczeniem – ten element wypełnia zaskakująco dużo miejsca w powieści brytyjskiego twórcy. Problem jednak w tym, że pisarz wybitnie nie poradził sobie z kreacją bohaterów (nie po raz pierwszy zresztą) – to klasyczni przedstawiciele binarnego podziału postaci, zera to złoczyńcy, jedynki zaś to "ci dobrzy". Można rzec, że są bez skazy – w negatywnym znaczeniu tego określenia. Nie ma stanów pośrednich, jeśli bohater miał być dobry, będzie aż ociekał cechami pozytywnymi, natomiast wrogowie to podręcznikowe przykłady łotrów i złoczyńców, do tego niezbyt inteligentnych. Przez takie rozłożenie sił raczej nie ma wątpliwości co do tego, w jakim kierunku potoczy się opowieść.

Podparcie powyższej tezy nie jest wcale trudne. Wspomnieni wcześniej Giles i Harry to postaci jak najbardziej pozytywne, mają najwyżej drobne wady, ale to raczej nieudolna próba nadania im cech ludzkich. Podkreślanie tej "dobroci" Archer realizuje w najgorszy możliwy sposób: uczynił z głównych bohaterów ludzi do bólu naiwnych (może to wina światopoglądu sprzed niemal siedemdziesięciu lat, niemniej niektóre tego przykłady aż bolą), czarne charaktery są zaś… czarne. Brak im chyba jakichkolwiek pozytywnych cech, za to sam ich wygląd (lady Victoria, szpetna w tak okrutny, że aż niemożliwy sposób) czy sposób bycia (major Fisher ociekający dwulicowością i przebiegłością) powodują ataki… śmiechu, a to ze względu na jawne przejaskrawienia.

Trzeba jednak przyznać, że brytyjskiemu twórcy narracja wychodzi zdecydowanie lepiej. Jest ona sprawna, a wraz z całkiem niezłymi dialogami powoduje, że Sekret najpilniej strzeżony czyta się całkiem przyjemnie, o ile komuś nie przeszkadzają nienaturalni bohaterowie. Dość dobrze idzie mu także łączenie kilku różnych wątków – podczas lektury nie ma się wrażenia obserwowania fabularnego chaosu i gonienia własnego ogona: cała historia została dobrze rozplanowana, a poszczególne wątki pojawiają się w książce w odpowiednich proporcjach – nie sprawiają wrażenia, że autor stara się zmusić czytelnika do poświęcenia uwagi jednemu lub kilku z nich.

Jeffrey Archer jak dotąd nie zdobył w naszym kraju ogromnej popularności. Jego Sekret najpilniej strzeżony to skrzyżowanie thrillera z tradycyjną familijną sagą i nutką klasycznego angielskiego kryminału. Na próżno szukać tu dynamiki i spisków na poziomie rządowym jak na przykład u Clancy’ego, poza tym realia, w których rozgrywa się powieść, niespecjalnie na takie zabiegi pozwalają. Najpoważniejszym problemem recenzowanej pozycji są pewnością sztuczni bohaterowie – ale to, na szczęście, jedyna poważna wada, jaką można jej wytknąć; cała reszta to zaskakująco strawna lektura.