Ścieżka skarabeusza - Adrian Tchaikovsky

Otwarcie nowego rozdziału Cieni Pojętnych

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Ścieżka skarabeusza - Adrian Tchaikovsky
Adrian Tchaikovsky jest jednym z niewielu pisarzy fantasy, którzy nie zmuszają swych fanów do czekania kilka lat na kolejną część opowiadanej przez siebie historii, lecz są w stanie co rok/półtora wypuszczać do księgarni kolejną książkę. Taka praktyka ma oczywiście wady – ich powieści nie są równie dopracowane, jak te tworzone przez lata. Wygląda jednak na to, że Cienie Pojętnych Tchaikovskiego mogą stanowić wyjątek od reguły, bowiem Ścieżka skarabeusza, piąty tom serii, jest zdecydowanie najlepszą odsłoną cyklu i udowadnia, że autorowi udało się znaleźć złoty środek między prędkością pracy a jakością książki.

Wojna między osowcami a sojuszem mieszkańców Nizin zakończyła się wraz ze śmiercią Imperatora Aldvana II, zabitego przez modliszkowca Tisamona. Ostateczne starcie pochłonęło wiele ofiar – między innymi ukochanego Che, Acheosa, który zginął podczas odprawiania magicznego rytuału. Pogrążona w smutku po jego utracie żukczanka żyje z dnia na dzień, nie wiedząc, co robić dalej ze swym życiem. Co więcej, utraciła też swą "pojętność" – czyli zdolność do rozumienia techniki – przez co czuje się coraz bardziej odcięta od swych ziomków. Tym chętniej wyrusza więc do Khanapses, położonego daleko na wschodzie miasta pogrążonego od dziesięcioleci w stagnacji kulturalnej i technologicznej, gdzie ma nadzieję odnaleźć innych niepojętnych. Jak się okazuje, nie tylko ona interesuje się tym miejscem – przebywa tam również były szpieg i major Rekefu, a obecnie mąż Imperatorowej, Thalryk. Miasto kryje wiele sekretów, a zmierzające ku niemu wojska skorpionopodobnych mogą się okazać najmniejszym ze zmartwień.

Ścieżka... to najobszerniejsza jak dotychczas książka z cyklu – liczy sobie siedemset pięćdziesiąt stron i jest podzielona na czterdzieści pięć rozdziałów, w których akcja skupia się na Che, Thalryku, jeszcze dwóch istotnych dla fabuły graczach (których tożsamości lepiej nie zdradzać) a także kilku postaciach drugoplanowych. Zmniejszenie ilości bohaterów, z których punktu widzenia śledzimy akcję, bardzo pozytywnie wpłynęło na jakość powieści, ponieważ dzięki ograniczeniu liczby wątków autorowi udało się lepiej odmalować zarówno obraz Khanapses, jak i charaktery oraz motywacje protagonistów. Główną wadą Hołdu dla mroku było rozbicie intrygi na zbyt wiele pojedynczych wątków, przez co żaden z nich nie był w należyty sposób rozwinięty – na szczęście pisarz nie popełnił drugi raz tego samego błędu.

Postaci jest mniej, zatem każda z nich otrzymuje dla siebie więcej miejsca na kartach powieści. Dobrym przykładem na wzrost umiejętności autora jest tu Che – po czterech książkach, w których opinią wielu czytelników jej losy były niezbyt pasjonujące, w piątym tomie cyklu nareszcie można ją nazwać interesującą bohaterką, która wyraźnie dorosła podczas akcji serii, i to ona gra tym razem pierwsze skrzypce. W przeciwieństwie do niej Thalryk zawsze był intrygujący i rozdziały mu poświęcone były zazwyczaj tymi najbardziej absorbującymi – ten stan rzeczy bardzo się nie zmienił, choć w Ścieżce... osowiec raczej stoi w cieniu żukczanki. Dużą rolę odgrywa też inny znany z poprzednich tomów bohater, który przeżył największą przemianę, i w opinii recenzenta jest najciekawszym bohaterem cyklu. Reprezentanci drugiego planu też zostali wykreowani lepiej, niż ich odpowiedniki z wcześniejszych książek – na plus wyróżnia się zwłaszcza Ammon, Pierwszy Żołnierz Khanapses.

Fabuła rozkręca się powoli, gdyż pierwsze sto pięćdziesiąt stron zostało poświęconych na samo wyjaśnienie obecności postaci w miejscu akcji, a kolejne dwieście na rozpoczęcie kluczowych wątków. Nie oznacza to jednak, że czytelnik się nudzi – taki prolog jest niezbędny dla przedstawienia losów postaci po wojnie i tego, jaki wpływ wywarły na nie ostatnie wydarzenia. Później akcja zdecydowanie przyśpiesza, a obserwowanie relacji między bohaterami i powolne odkrywanie tajemnicy spowijającej Khanapses staje się prawdziwą przyjemnością. Amatorzy scen militarnych również znajdą coś dla siebie – autorowi przekonywająco wyszło przedstawienie konfliktu między zacofanymi technologicznie żukowcami z Khanapses a hordą skorpiońców. Wątek obrony przed przeważającymi siłami wroga nie jest może niczym nowym w fantasy, ale w tym przypadku nie przeszkadza nawet w najmniejszym stopniu, gdyż akcja trzyma w napięciu i do samego końca nie wiadomo, kto przeżyje, a kto zginie.

Ścieżka skarabeusza otwiera zupełnie nowy rozdział w serii, ukazując też, jak będzie wyglądała formuła kilku następnych książek autora. Zamiast przedstawiania losów kilkunastu postaci przebywających w różnych miejscach w tym samym czasie, autor postanowił poświecić książkę ledwie kilku znanym do tej pory bohaterom, co zdecydowanie wyszło na dobre zarówno głębi ich charakterów, jak i złożoności opowiadanej historii. Nie ma tu miejsca na wątpliwości: każdy fan serii powinien zaopatrzyć się w egzemplarz książki, by samodzielnie się przekonać, jak bardzo Tchaikovsky poprawił się jako pisarz, podczas gdy ci rozczarowani jego poprzednimi powieściami powinni rozważyć danie mu jeszcze jednej szansy – wysiłek włożony w przebrnięcie przez wcześniejsze tomy się opłaci.