» Recenzje » Sanato

Sanato


wersja do druku
Sanato
Niewiele rodzimych książek może się poszczycić własnym zwiastunem filmowym. Niewiele jest też horrorów opartych na autentycznych wspomnieniach osoby, która uczestniczyła w opisanych wydarzeniach. Przede wszystkim jednak niewiele jest powieści grozy o tak doskonale zbudowanym nastroju.

Rok 1931. Nina Ostromęcka wraz z mężem przebywa w Sanato, luksusowym zakopiańskim sanatorium dla gruźlików, gdzie ich życie przebiega bez większych emocji, wręcz nudno. Jedynie z rzadka coś zakłóca ściśle ustalony rozkład zajęć. Wszystko zmienia się, gdy pewnego dnia do placówki przybywa młody, niemiecki lekarz, autor nowatorskiej metody zwalczania suchot z wykorzystaniem związków złota zamiast dotychczas stosowanych zabiegów chirurgicznych. Towarzyszy mu jego pacjentka i jednocześnie narzeczona, żywy dowód skuteczności terapii. Nina, wraz z siedmioma innymi pensjonariuszami, zostaje wytypowana do udziału w eksperymentalnym leczeniu. Szybko okazuje się, że choć jest ono skuteczne, to ma niepokojący wpływ na percepcję i umysł. Z czasem w bezpiecznych do tej pory murach uzdrowiska dochodzi do wydarzeń, które gazety będą później nazywać "złotą gorączką Sanato".

Zanim jednak dojdzie do rozlewu krwi, trzeba sporo się naczekać. Pierwsza połowa książki to opisy życia w sanatorium, tamtejszej codziennej rutyny i przełamujących ją rozrywek, procedur medycznych (które mogą przyprawić o dreszcze) oraz przemyśleń głównej bohaterki, z perspektywy której poznajemy wydarzenia. Co ciekawe, choć na tym etapie powieści nie dzieje się niemal nic złowrogiego, autorowi całkiem sprawnie wychodzi stopniowe zagęszczanie klimatu. Sanato skrywa bowiem tajemnice, z których nie wszystkie są przyjemne. Również płynny, gawędziarski styl pisarza – który udatnie wczuwa się w rolę młodej kobiety uwięzionej przez chorobę w ponurej budowli na odludziu – sprawia, że kolejne rozdziały czyta się szybko, a los bohaterki nie pozostaje nam obojętny. Dzięki temu, nawet kiedy teoretycznie niewiele się dzieje, powieść wciąga z niewiarygodną siłą. Ciekawym zagraniem jest też rozpoczynanie każdego rozdziału od wróżby futuroskopu (mechanizmu horoskopowego), co nie tylko pozwala wczuć się w klimat lat trzydziestych, ale też z czasem zaczyna odgrywać coraz istotniejszą rolę w fabule.

Pomimo początkowego spokoju, kiedy już rozpocznie się nowa terapia, książka przeradza się w klasyczny horror. Proces ten nie jest gwałtowny, jednak nieuchronny. Percepcja Niny zmienia się coraz bardziej, a budynek sanatorium z azylu przeradza się w pełen niebezpieczeństw labirynt. Nastrój grozy gęstnieje w szybkim tempie i choć autor ucieka się czasem do sztuczek rodem z lunaparkowego domu strachów, jest to jeden z nielicznych horrorów, który sprawił, że podczas lektury czułem autentyczny niepokój. Pod koniec pisarz zapędził się wprawdzie z surrealizmem nieco zbyt daleko jak na mój gust, nie zmienia to jednak faktu, że jako powieść grozy Sanato sprawdza się doskonale.

Pochwalić należy również kreację bohaterów, z których każdy stanowi małe dzieło sztuki. W książce opisano prawdziwe postaci (autor umieścił w posłowiu ich noty biograficzne), których osobowość została odmalowana w sposób przekonujący i wiarygodny. Ich dialogi napisano bardzo naturalnie, bez silenia się na archaizację, kwestie poszczególnych osób z powodzeniem oddają też ich charakter. Również tematy rozmów, często błahe i nieistotne z punktu widzenia fabuły, mogą zainteresować, pozwalają bowiem na szybkie zerknięcie do świata sfer wyższych dwudziestolecia międzywojennego, dla których tematy takie jak darwinizm czy eugenika były świeże i kontrowersyjne. Nie są to jedyne szczegóły, jakie przyjdzie nam poznać – autor zadbał o to by, niejako mimochodem podrzucić nam wiele interesujących faktów dotyczących codziennego życia w tamtym okresie.

Sanato to powieść więcej niż interesująca. Wciągająca fabuła, bardzo dobry styl i świetna kreacja bohaterów sprawiają, że czyta się ją z przyjemnością, można też czasem poczuć na plecach zimny dreszczyk. Brak jej nieco oryginalności, momentami wpada w schematyzm, ale na szczęście nie jest to problem bardzo dokuczliwy. Miłośnicy gatunku, szczególnie jeśli są przy tym fanami okresu międzywojennego, powinni sięgać po tę pozycję bez wahania.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
9
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Sanato
Autor: Marcin Szczygielski
Wydawca: Instytut Wydawniczy Latarnik
Data wydania: 28 listopada 2014
Liczba stron: 361
Oprawa: miękka



Czytaj również

Sanato
Obłęd w Zakopanem
- recenzja

Komentarze


balint
   
Ocena:
0

Dla mnie było to duże zaskoczenie w roku 2014. Znakomita powieść: świetnie napisana i z rewelacyjnie oddanym klimatem czasów międzywojennych.

29-04-2015 10:04

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.