» » Rysy na tęczy

Rysy na tęczy

Rysy na tęczy
Science fiction to gatunek trudny w jednoznacznym zdefiniowaniu. Dla przykładu, choć na kartach Rys na tęczy znajdziemy statki kosmiczne, nowoczesne technologie i przyszłość ludzkiej rasy, to książki w żaden sposób nie możemy do niego zaliczyć.

Doświadczony koryfer Tragueri zostaje wraz z zespołem wysłany na planetę Mahbor III, oficjalnie w celu zbadania jej mieszkańców, nieoficjalnie w poszukiwaniu członków poprzedniej wyprawy, z którymi urwał się kontakt. Tymczasem para nastolatków, Robert i Katarzyna, staje się świadkami dziwnego, niewytłumaczalnego zjawiska, zaś krótko potem dziewczyna umiera na nieznaną medycynie chorobę. Szesnaście lat później Robert, już jako komandor i wykładowca na AcAs, prestiżowej uczelni astronautycznej, spotyka nastolatkę snującą dziwaczne, niezrozumiałe dla nauki teorie, identycznie jak jego dawna ukochana przed śmiercią. Chcąc dotrzeć do prawdy nawiązuje z Korwettą znajomość, która stopniowo przeradza się w coś więcej.

Jak widać po streszczeniu, Rysy na tęczy, które zaczynają się jak typowa powieść SF, szybko przeradzają się w osadzony w realiach przyszłości romans. Poświęcona badaniu tajemnic fabuła wyraźnie jest jedynie pretekstem dla autorki, by analizować dynamikę związku miedzy nastoletnią uczennicą a jej dojrzałym mentorem, toteż nie poświęca jej ona zbyt wiele uwagi. Zwroty akcji są oczywiste, a wszelkie sekrety można odgadnąć z dużym wyprzedzeniem dzięki pozostawionym przez pisarkę niezbyt subtelnym wskazówkom. Ostatecznie intryga zostaje rozwiązana dzięki deus ex machina, a jej główne wątki autorka raczej ucina niż rozwiązuje, co stanowi ostatni gwóźdź do trumny dla wszelkich nadziei na choćby odrobinę emocji przy lekturze.

Z drugiej strony wątki romantyczno-obyczajowe, stanowiące zdecydowaną większość treści powieści, stoją na zdecydowanie wyższym poziomie, nawet jeżeli są nieco… specyficzne. Autorka ma bowiem wykształcenie psychologiczne i to wyraźnie daje się odczuć podczas lektury. Relacja pomiędzy Robertem a Korwettą to istna kwintesencja sztampy rodem z taniego czytadła dla gospodyń domowych – czysto służbowa relacja stopniowo przeradzająca się w zakazany romans, po drodze przechodzący wszystkie typowe wzloty i upadki. O niezwykłości sytuacji stanowi sposób jej przedstawienia – każdy moment zostaje opisany z iście medyczną dokładnością i wielokrotnie omówiony przez obie strony, czy to w monologu wewnętrznym, czy w dialogach z innymi osobami, także czytelnik każdorazowo ma dokładny obraz uczuć towarzyszących bohaterom, wydarzeń z przeszłości, które warunkują ich obecne zachowanie i podobnych detali. Dodatkowo rozmowy prowadzone przez zespół Tragueriego pozwalają ocenić zachowanie bohaterów z innej, oderwanej od typowych norm społecznych, czysto analitycznej perspektywy. Wszystko to sprawia, że  momentami powieść przypomina bardziej raport z psychologicznej wiwisekcji niż romans – autorka z lubością obnaża źródła standardowych damsko-męskich nieporozumień, jednocześnie szukając dla nich rozwiązań, sprowadzających się zresztą zwykle do szczerej rozmowy. Nie każdemu musi przypaść to do gustu, choć zdecydowanie stanowi pewna odskocznię od klasycznych przedstawicieli gatunku.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Nie byłoby to oczywiście możliwe bez złożonej i pełnej kreacji bohaterów, którzy rzeczywiście zostali obdarzeni pokaźną ilością cech, traum, kompleksów i konfliktów wewnętrznych, zgrabnie umotywowanych i spójnych. W Rysach na tęczy stworzono chyba najbardziej kompletnych i wiarygodnych bohaterów, z jakimi przyszło mi mieć do czynienia, co czyni ich relacje o kilka rzędów wielkości bardziej złożoną niż w przypadku typowego harlekina. Szczególnie, że niewiele tu fizyczności. Zdecydowanie gorzej wypadają bohaterowie drugoplanowi. Choć niektórzy z nich bywają sympatyczni, a inni wprost przeciwnie, wyraźnie widać, że stanowią dla autorki jedynie narzędzia mające wywrzeć na stanowiącej oś powieści relacji określony skutek – ten jest powiernikiem, ów jednoczącym wrogiem, ta stanowi obiekt zazdrości, owa sama się jej poddaje. Nie można nazwać ich pozbawionymi osobowości, są jednak jednowymiarowi, przez co na dłuższą metę bywają męczący.

Mieszane odczucia mam też co do stylu autorki. Z jednej strony jest on bardzo plastyczny, pozwala w łatwy sposób zwizualizować sobie futurystyczne krajobrazy i konstrukcje, wygląd postaci i ich zachowanie (z pewnymi wyjątkami, w przypadku których autorka celowo jest nieco enigmatyczna). Z drugiej, narracja jest przeraźliwie wprost wolna, co w połączeniu z nijaką fabułą sprawia, że powieść czyta się niełatwo. O ile ktoś nie jest wielkim miłośnikiem analizy psychologicznej, w większych dawkach lektura nudzi i męczy powtarzalnością pewnych schematów i brakiem dynamiki.

Osoby, które na podstawie blurba będą oczekiwać, że Rysy na tęczy to powieść SF, czeka gorzkie rozczarowanie, gdyż mimo osadzenia akcji w przyszłości jest to romans. Jednak również miłośnicy tego gatunku mogą kręcić nosem na chłodne, analityczne podejście do ludzkich emocji, jakie prezentuje autorka, a które nie sprzyja przeżywaniu uniesień wraz z zakochaną parą. Jeżeli jednak ktoś lubi złożoną konstrukcję bohaterów, wiarygodne psychologicznie relacje i da radę przymknąć oko na pretekstową fabułę i powolną akcję, to jest to powieść dla niego. W moje gusta nie trafiła jednak zupełnie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
5.0
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Rysy na tęczy
Autor: Aleksandra Fila-Jankowska
Wydawca: Papierowy Motyl
Data wydania: 9 listopada 2015
Liczba stron: 698
Oprawa: miękka

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.