Rycerz - Gene Wolfe

Autor: Michał 'Grabarz' Sołtysiak

Rycerz - Gene Wolfe
Gene Wolfe przez chwile zdawał się być trochę zapomniany na polskim rynku wydawniczym. Wychodziły jego książki, ale - jako że nigdy nie pretendował do miana pisarza bestsellerów, bo wolał pisać dobrą, ambitną fantastykę - nie zdobywały one wielkiej popularności. Właśnie wyszła u nas jedna z jego najnowszych książek. Autor rozpoczął nią kolejny cykl, w którym mierzy się z eposami rycerskimi i opowieściami o mitycznych bohaterach.

Rycerz, bo taki tytuł nosi pierwszy tom cyklu Rycerz czarnoksiężnika, jest dość obszerną pozycją. Śledzimy w niej losy nastoletniego Amerykanina (tak przynajmniej twierdzi główny bohater), który został przeniesiony do fantastycznego świata i wcielony w ciało dorosłego rycerza Abla Wielkie Serce. Bohater w ciele Abla, pisze książkę dla swojego młodszego brata Bena. Wyjaśniać ma to, dlaczego narracja jest rwana i mamy czasem braki chronologiczne i logiczne. Lepszym słowem na fabułę Rycerza, byłoby powiedzieć, że śnimy razem z głównym bohaterem jego cudny sen o krainach będących połączeniem mitycznych ziem skandynawskich i celtyckich. Są odpowiedniki Midgardu, Walhalli, Ziem Sidhe. Są smoki i trolle. Able jest dość niedojrzały, pełen nastoletnich złudzeń, a jego celem jest zasłużyć na miłość Królowej Elfów Mchu, Disiri. Szuka jej, spotyka i znowu traci sprzed oczu, powoli ucząc się co znaczy być rycerzem. Wiele tu onirycznych wizji, wiele postaci i scen zdaje się być utkanych ze snu. Nie zawsze mamy poczucie realizmu. Tu można by pisać dużo, zdradzać wiele elementów, ale chyba nie trzeba. Rycerz obroni się sam.

Czytając dzieło Gene Wolfe'a, często się irytowałem, często zachwycałem, dziwna książka, naprawdę. Wydaje się być nierówna, nielogiczna i bardzo nieuporządkowana. Jednak po lekturze nagle dochodzi się do wniosku, że jak inaczej można było przedstawić senne krainy z mitów, jak inaczej nadać fabule pełnię baśniowości rodem z rycerskich eposów. Gene Wolfe wymaga cierpliwości, ale potrafi zachwycić. Czytałem ją w pociągu, a pewne fragmenty musiałem przeczytać jeszcze raz, bo w podróży często człowiek jest odrywany od lektury, a dzieło Wolfe wymaga skupienia. Jednak warto.

W dobie książek pisanych schematami, pełnych sprawdzonych bestsellerowych motywów, Rycerz jest książką odmienną. Tutaj nie znajdziecie seksownych wojowniczek, cyników, ciętych ripost, postmodernizmu i tych wszystkich komercyjnych chwytów, jakie muszą obecnie być w produkcie zwanym książką fantasy. Warto ją przeczytać i mieć na półce. Jest jak piękny sen z gawęd starego wąsatego bajarza. Polecam z całego serca i nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Nie zrażajcie się onirycznością i pewnymi problemami w czytaniu, ta książka ma naprawdę ukryte piękno i odwołuje się do podświadomości, gdzie jeszcze pozostała wam bajkowa wrażliwość na dziwaczne i czarowne ułudy. Trzeba walczyć z mugolstwem. Ta książka nie jest komercyjnym produktem. Jest prawdziwym dziełem słowa.