Rozeznanie duchów

Zagmatwana enigma

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Rozeznanie duchów
Kiedy recenzuję horrory, często narzekam, że autor zbyt mało pozostawia wyobraźni czytelnika, naciąganymi wyjaśnieniami psując radość z obcowania z niezrozumiałym. Jacek Radzymiński pisząc Rozeznanie duchów uniknął tego błędu, przesadził jednak w drugą stronę – nieco za dużo tu tajemnic, za mało zaś konkretów.

Niniejsza pozycja to coś z pogranicza powieści i zbioru opowiadań – kolejne części/rozdziały mają wspólnych bohaterów i motywy przewodnie w postaci ciemnych sił bytujących w Warszawie i okolicach, a ich fabuły do pewnego stopnia dają się poskładać w większą historię. Jednak nie zostały one ułożone chronologicznie, a większość z opisanych w nich wątków zostaje zamknięta w obrębie pojedynczego tekstu. Wszystkie traktują o walce z mrocznymi, niebezpiecznymi stworzeniami, próbującymi na różne sposoby zmienić czyjeś życie w koszmar. Brzmi to enigmatycznie, lecz przyczyną tego stanu rzeczy jest fakt, że Rozeznanie duchów należy do pozycji, które nie bardzo dają się streścić w kilku zdaniach – głównie dlatego, że emocje mają tu zdecydowanie większe znaczenie niż wydarzenia, których jest w zasadzie niewiele.

Przewracając kolejne kartki będziemy obserwować naszych bohaterów, głównie uczniów prestiżowego warszawskiego liceum i innych osób związanych z tą instytucją, walczących z brakiem pieniędzy, niechęcią rówieśników, rozpadającym się związkiem – słowem, z szarą codziennością. Będziemy świadkami tego, jak kłócą się z bliskimi, popadają w paranoję, są targani emocjami i myślą o samobójstwie. I jedynie od czasu do czasu w ich życiu zdarzy się coś niewytłumaczalnego, groźnego, przerażającego – zwykle za sprawą tajemniczych, niedostrzegalnych i nienamacalnych Ich, o których półsłówkami napomyka kilka postaci, ale o których nie dowiadujemy się niczego bliższego.

Teoretycznie powinienem być zachwycony taką konstrukcją książki. Horrory, w których groza pojawia się jedynie gdzieś na obrzeżach, nieoczywista i niewyjaśniana, należą do moich ulubionych. Jednak tym razem nie wszystko poszło po myśli autora. Przede wszystkim mroczne moce, z którymi mierzą się bohaterowie, nie robią najlepszego wrażenia. Choć są tajemnicze i zdecydowanie złowrogie, to robią też wrażenie niezbyt potężnych czy zdeterminowanych. Nie mamy odczucia, że licealiści walczą z potężnym, niemal niepowstrzymanym wrogiem, jak zdaje się miało to wyglądać – co przynajmniej po części jest winą faktu, że ich najgorsze czyny zawsze odbywają się gdzieś za kulisami, a my słyszymy o nich z drugiej ręki. Najgorsze wrażenie robi jednak te kilka scen, w których owe ciemne moce zyskują własny głos i mogą same mówić za siebie – ich kwestie są tak fatalnie napisane, że bardziej przypominają trollujących gimnazjalistów niż nienamacalną grozę (nota bene dość długo przypuszczałem, że całość okaże się ładnie skomponowaną alegorią na temat problemu internetowego hejtu, ale okazało się, że to tylko pozory).

Nie powinno wiec dziwić, że najlepsze wrażenie zrobił na mnie rozdział trzeci, Dwuspojrzenie, w którym nadnaturalne nie pojawia się praktycznie wcale, a główną rolę odgrywają trudne relacje dwóch harcerek i kadry obozowej. Kreacja postaci stoi bowiem w Rozeznaniu duchów na bardzo dobrym poziomie – przynajmniej zazwyczaj. Jest kilka person tak przerysowanych i karykaturalnych, że doprawdy trudno powiedzieć, co przyświecało autorowi przy ich tworzeniu, nijak bowiem nie wpasowują się w klimat całości. Większość jednak robi znakomite wrażenie. Ich sylwetki są różnorodne, spójne i przekonujące, a czytelnik jest w stanie z łatwością zrozumieć kierujące nimi motywacje, nawet gdy oni sami nie do końca zdają sobie sprawę z ich istnienia. Również dialogi zasługują na uznanie, zostały bowiem sprawnie napisane i świetnie oddają charakter poszczególnych rozmówców. Wszystko to sprawia, że wczucie się w, nierzadko trudną, sytuację bohaterów przychodzi z łatwością, co z pewnością pomaga budować ładunek emocjonalny tekstów.

Warto przy tym podkreślić, że wszelkie emocje biorą się z interakcji między postaciami. To nie klasyczna powieść o duchach, nie ma tu biegania z wodą święconą i krzyżem, nie ma poltergeistów miotających przedmiotami, opętań ani nawet makabrycznych zgonów. Zamiast tego dostajemy modlitwy i wewnętrzną walkę o zdrowe zmysły, rytuały o nieustalonej skuteczności i pozornie niewytłumaczalne zmiany nastroju. Nie należy raczej nastawiać się na ciarki biegające po krzyżu, jednak napięcie jest momentami wyczuwalne, a chęć zrozumienia, jak wszystkie kawałki układanki do siebie pasują, pcha nas do przodu przez kolejne strony z wielką siłą.

Niestety, z czasem musi przyjść rozczarowanie. Autor bowiem nie zapewnia czytelnikowi żadnego finałowego katharsis, żadnego ostatniego puzzla, który spajałby resztę fragmentów w pojmowalną całość. Wręcz przeciwnie – finał ostatniego z opowiadań/rozdziałów zostawia nas z wielką liczbą pytań i mętlikiem w głowie. I to niestety nie w tym lepszym wydaniu. Ostatecznie całość sprawia wrażenie nie do końca przemyślanej, jakby sam autor nie był całkiem pewien, co chce powiedzieć, jak zdarzenia się łączą – lub czy w ogóle powinny. Problem ten pojawia się też kilkukrotnie w mniejszej skali – najbardziej oczywistym przykładem jest chyba fakt, że jedna z postaci pozostaje uparcie bezimienna. Narrator i inni bohaterowie ostentacyjnie mówią o niej jedynie "czarnowłosa", "dziewczyna Karola" i tak dalej – a czytelnik przez cały czas zastanawia się, o co chodzi, jakaż to tajemnica stoi za jej tożsamością. Otóż żadna – a przynajmniej ja żadnej nie dostrzegłem. Takich tajemnic bez znaczenia jest tu niestety więcej, a każda powoduje zupełnie zbędne frustracje.

Rozeznanie duchów to pozycja frustrująco trudna w ocenie. Ma świetne (z kilkoma wyjątkami) postacie i kiepską kreację ciemnych mocy, dziwną, niemal nieistniejącą fabułę, intrygujące tajemnice, które okazują się nie mieć znaczenia. To książka, którą często ciskałem ze złością w kąt, sfrustrowany jej wadami, by po chwili do niej wrócić, gnany ciekawością, by ostatecznie się zawieść. To dziwny, niecodzienny horror, który intryguje, ale nie straszy, wzbudza emocje, ale i nudzi. Tylko dla fanów gatunku, którzy chcą spróbować czegoś innego.