Roland
Ostatni z klanu rewolwerowców, Roland Deschain, z determinacją przemierza pustynię w pogoni za tajemniczym człowiekiem w czerni. Niestraszne mu żar i niebezpieczeństwa pustyni. Nie cofnie się przed niczym, aby osiągnąć swój cel, który – ma takie przeczucie – z każdym dniem znajduje się coraz bliżej.
Powieść Kinga jest specyficzna i początkowo dość trudna w odbiorze. Dzieje się tak przede wszystkim dlatego, iż powyższy akapit z grubsza streszcza całą akcję pierwszego tomu cyklu Mroczna Wieża. Roland idzie przed siebie, a na swej drodze spotyka różne osoby (lub istoty), jednak cały czas dla niego liczy się tylko człowiek w czerni. W portrecie psychologicznym głównego bohatera można zauważyć wyraźny rys obsesji, momentami zbliżającej się do granicy z szaleństwem, co powoduje, iż wiele spraw na jego drodze potraktowano marginalnie, a nawet trochę chaotycznie – co wcale nie ułatwia lektury. Ponadto w główny ciąg narracyjny wplecionych zostało wiele fragmentów będących "opowieściami w opowieści" (są to klasyczne przykłady kompozycji szkatułkowej) – migawki i urwane wspomnienia z młodych lat rewolwerowca (w żaden sposób niepomagające w określeniu przyczyn jego pościgu ani powodów, dla których cały jego klan został zmieciony z powierzchni ziemi) oraz z wcześniejszych etapów jego wędrówki, jak również historie innych osób w jakiś sposób wiążące się z obecnością człowieka w czerni.
W powieści dominuje nastrój niedookreślenia. Dotyczy to nie tylko wspomnianej wyżej przeszłości Rolanda oraz początków jego szaleńczej odysei przez pustynię, ale także samego czasu i miejsca akcji, bowiem autor w tekście rozrzuca jedynie poszlaki – ślady dawno wymarłej cywilizacji przypominającej naszą (z pozostałościami torów, stacji benzynowych i autostrad) oraz wzmianki o światach równoległych, które bohater mógł przemierzać i z których mogły przybyć niektóre z postaci. Co ciekawe, rodzinne strony rewolwerowca przypominają scenerię rodem z klasycznych serii fantasy, zaś finał pogoni za człowiekiem w czerni odbywa się w otoczeniu iście postapokaliptycznym. Cóż zdarzyło się pomiędzy tymi miejscami, zanim – zgodnie z tym, co mawia Roland – "świat poszedł naprzód"? Może dowiemy się tego w kolejnych powieściach, bowiem tutaj nie otrzymamy na to pytanie żadnej odpowiedzi.
Warto zauważyć, iż sam obraz świata przedstawionego jest z pewnością największą zaletą Rolanda. Jak napisał King we wstępie do książki, inspiracją dla scenerii powieści był dla niego film Dobry, zły i brzydki, western Sergia Leone z Clintem Eastwoodem grającym jedną z głównych ról. Nieprzebyta, jałowa pustynia, podupadłe miasteczka, brudne saloony i pozbawieni nadziei ludzie – to wszystko King przeniósł na karty swojej książki i to z bardzo dobrym skutkiem. Podobny zabieg można zauważyć w kreacji postaci, które są (w najlepszym razie) dość ambiwalentne. U Sergia Leone nawet tytułowy "Dobry" ma krew na rękach i wcale nie jest nieskazitelnym wzorem do naśladowania, chociaż – w tamtym miejscu i czasie – mógłby za taki uchodzić. Podobnie jest w przypadku Rolanda, który, nim jego wędrówka dobiegnie końca, kilkakrotnie zastanawia się, jak daleko może się posunąć, jak dużo poświęcić i jak nisko upaść w pogardzie do samego siebie.
O faktycznym celu pogoni Rolanda, czyli o odkryciu tajemnic Mrocznej Wieży, dowiadujemy się stosunkowo późno, a zakończenie powieści pozostawia czytelnika z większą liczbą pytań niż odpowiedzi. Może lepiej byłoby napisać, że są to prawie same pytania i jedynie kilka, niewiele wnoszących do zrozumienia całości, odpowiedzi. Taki zabieg wymusza wręcz sięgnięcie po kolejny tom.
Warto jeszcze wspomnieć, iż w nowym wydaniu Rolanda znalazł się tekst Siostrzyczki z Elurii, opisujący jedną z przygód Rolanda z czasów, gdy jeszcze poszukiwał śladów człowieka w czerni. To kilkudziesięciostronicowe opowiadanie ma wszystkie cechy najlepszej prozy Kinga: umiejętnie budowany nastrój, liczne niedopowiedzenia i powoli, acz konsekwentnie, potęgujące się poczucie zagrożenia. Już od początku wiadomo, kto jest przeciwnikiem Rolanda – zdradził to sam autor w przedmowie do tekstu – jednak mimo wszystko finał może naprawdę zaskoczyć czytelnika, zaś kreacja tytułowych siostrzyczek jest po prostu mistrzowska i na długo pozostaje w pamięci.
Pierwszy tom Mrocznej Wieży jest tak różny od sztandarowych powieści mistrza grozy, iż jego lektura słusznie może budzić pewne wątpliwości miłośników Kinga. Warto jednak zapoznać się z tą pozycją, gdyż uważny czytelnik znajdzie jednak wiele elementów znanych z jego innych utworów – przede wszystkim perfekcyjne operowanie słowem (mowa tutaj o ostatnim, poprawionym i trochę przeredagowanym wydaniu Rolanda, z którego zostały usunięte liczne niedoróbki charakterystyczne dla początkującego pisarza). Cokolwiek by nie mówić o warstwie fabularnej powieści czy ambiwalencji protagonisty, to Stephen King powoli, aczkolwiek bardzo sukcesywnie, wciąga odbiorcę w wykreowaną przez siebie rzeczywistość i historię pogoni za Mroczną Wieżą. Czyni to po mistrzowsku i z wyczuciem, konsekwentnie potęgując napięcie i zwiększając zaangażowanie czytelnika, tak iż nie pozostaje mu nic innego, jak tylko z niecierpliwością oczekiwać na kolejną część cyklu.
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Mroczna Wieża
Tom: 1
Autor: Stephen King
Tłumaczenie: Andrzej Szulc
Wydawca: Albatros
Miejsce wydania: Warszawa
Data wydania: 3 czerwca 2015
Liczba stron: 320
Oprawa: twarda
Format: 140x205 mm
ISBN-13: 978-83-7985-583-4
Cena: 33,90 zł