» Recenzje » Riese

Riese


wersja do druku

Mniej metra w metrze

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola

Riese
Po ciepło przyjętych Otchłani i Wieży wydanych w ramach uniwersum Metra 2033, kolejna powieść Roberta J. Szmidta ukazała się pod szyldem Metra 2035. Co to oznacza w praktyce?

W Riese powracają starzy znajomi – Remer (niegdyś Czarny Skorpion, zwany też Nauczycielem i Pamiętającym) i Iskra. Tym razem oboje trafiają do tytułowego Riese, czyli owianego legendami kompleksu zbudowanego przez Niemców w trakcie drugiej wojny światowej. Docelowo zespół bunkrów na terenie Gór Sowich miał pomieścić zarówno laboratoria i zakłady zbrojeniowe, jak i kwaterę Hitlera. W świecie powieści mieszkają tam tak zwani Czyści, których sekrety chce poznać nasz bohater.

Pierwsze strony książki nie napawały optymizmem. W nieco sztuczną rozmowę Nauczyciela i Iskry wpleciono rzucane na siłę kąśliwe uwagi, przez co początek był usypiający i wyraźnie odstawał od znacznie bardziej zajmującego otwarcia Otchłani. Można to jednak zrzucić na karb funkcji pełnionej przez pierwsze kilkanaście stron, na których autor dzieli się najważniejszymi informacjami o Riese i podziemnym społeczeństwie Wrocławia. Bardziej szczegółowych wyjaśnień brakuje za to na kolejnych stronach, gdzie chaos informacyjny jest znacznie większy i pomimo znajomości zarówno Otchłani, jak i Wieży nie wszystkie animozje postaci były dla mnie klarowne od samego początku.

Fabuła rozkręca się na dobre wraz z dotarciem Iskry i Nauczyciela do kompleksu. Wówczas zainicjowany zostaje napędzający całą historię konflikt pomiędzy Pamiętającym a rządzącym zespołem bunkrów Pułkownikiem. Szmidt zbudował ciekawą rywalizację dwóch mężczyzn nie stroniących tak od psychologicznych sztuczek, jak i krwawych rozwiązań. Smaku dodaje fakt, że Pułkownik zdaje się być panem i jedynym władcą kompleksu, zaś Pamiętający robi co może, aby zatrząść posadami zamkniętego społeczeństwa. Sprawnie poprowadzona seria zdarzeń sprawia, że niemrawy początek szybko odchodzi w niepamięć i ustępuje trzymającej w napięciu opowieści. Riese jest przy tym dalekie od epatowania przemocą i przykuwania uwagi tylko za pośrednictwem strzelanin, chociaż oczywiście i one się pojawiają. Bardziej interesujące są wyzwania, jakich podejmuje się duet bohaterów, aby osiągnąć własne cele.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Autor konsekwentnie trzyma się uprzednio wykreowanych charakterystyk postaci. Protagonista niejednokrotnie przypomina czytelnikom o tym, jak dobrze radzi sobie z posyłaniem kolejnych wrogów do piachu. Z wizerunkiem zaprawionego w boju Czarnego Skorpiona kontrastuje opiekuńczość wobec Iskry, oraz inteligencja przejawiająca się nie tylko w militarnych sztuczkach. Riese to teatr jednego aktora. Remer dominuje, a rozdziały pozbawione jego udziału angażują w mniejszym stopniu. Na drugim miejscu plasuje się wspomniany wcześniej Pułkownik, ale najlepsze, co można o nim powiedzieć, to że jest to postać solidna. Niewiele przestrzeni otrzymał jeden z popleczników dowódcy zespołu bunkrów, a szkoda, bo jego krótki występ pozostaje w pamięci. Z kolei Iskra w dalszym ciągu wspomaga Nauczyciela i przede wszystkim uzmysławia czytelnikowi, jak wiele dzieli ludzi pamiętających świat przed wojną oraz przedstawicieli młodszego pokolenia, które zna jedynie podziemną egzystencję. Poza tym jej słowne przepychanki z Remerem niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzy.

Pomimo pozytywnego odbioru książki, podczas lektury dało się wyczuć cele, jakie przyświecały pisarzowi. Nadrobienie zaległości w kreacji świata spowodowanych ewolucją uniwersum w Metrze 2035 Dmitrija Glukhovsky'ego, wymusiło dodanie sporej ilości informacji o losie ludzkości. W rezultacie zakończenie jest przegadane, przez co trochę opadają emocje, których nie brakuje na kilkuset poprzednich stronach. Trzeba jednak zauważyć, że prawdopodobnie finał wzbudzi pozytywniejsze odczucia u czytelników, którzy nie poznali jeszcze Metra 2035 Glukhovsky'ego. Nie zagłębiając się w szczegóły, wspomnę jeszcze, że zakończenie powieści zawiera nie tyle furtkę, co olbrzymie wrota do kontynuacji.

Dołączenie Szmidta do uniwersum Metro 2035 przyniosło jeszcze jedną zmianę. Wprawdzie wciąż duża część akcji dzieje się pod powierzchnią ziemi, ale duszna atmosfera metra, wypełnionego mutantami, promieniowaniem i stalkerami, gdzieś uleciała. Na jej miejsce dostajemy wędrówkę na powierzchnię i eksplorację wyniszczonego świata, będącego niegdyś domem ludzkości. W dalszym ciągu aura zaszczucia i bezpardonowa rywalizacja różnych frakcji jest bardzo wyczuwalna, ale to już nie jest ten nieprzyjazny ludziom świat, gdzie chwila nieuwagi kosztowała życie. Traci na tym klimat, choć trzeba jasno powiedzieć, że wynika to z rozwoju uniwersum, a nie słabostek warsztatowych pisarza, który niejednokrotnie udowadniał, że świetnie czuje się w postapokaliptycznym sztafażu.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Riese nie wzbudziło aż tak pozytywnych emocji, jak pierwsze podejście Szmidta do międzynarodowego projektu Dmitrija Glukhovsky'ego, lecz w żadnym razie nie można mówić o literaturze niskich lotów. Szmidt po raz kolejny serwuje czytelnikom ciekawą pozycję trzymającą w napięciu. Czasem fabuła ugina się pod ciężarem nieuchronnego wkroczenia do uniwersum Metro 2035, lecz w obliczu trzyczęściowej historii Remera to tylko drobna niedogodność. Pozostaje wyczekiwać kolejnych polskich akcentów w tym projekcie.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
7
Ocena użytkowników
Średnia z 1 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 1
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Riese
Autor: Robert J. Szmidt
Wydawca: Insignis
Data wydania: 15 maja 2019
Oprawa: miękka
Seria wydawnicza: Uniwersum Metro 2035
ISBN-13: 978-83-66071-78-0
Cena: 39,90 zł



Czytaj również

Zgasić słońce. Szpony smoka
Póki co – pazurki
- recenzja
Ostatnia misja Asgarda
Nowy początek
- recenzja
Szczury Wrocławia. Szpital
Zombie w psychiatryku
- recenzja
Szczury Wrocławia. Kraty
Więzienie to za mało
- recenzja
Inne światy
Dukaj, Małecki, Orbitowski i reszta
- recenzja
Zwycięstwo albo śmierć
Polityka nie umiera nigdy
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.