» Recenzje » Punkt Borkmanna - Håkan Nesser

Punkt Borkmanna - Håkan Nesser


wersja do druku

Martwy punkt Borkmanna

Redakcja: Tomasz 'earl' Koziełło

Punkt Borkmanna - Håkan Nesser
Szachy, co wykorzystał w swojej książce Nesser, stanowią świetną metaforę w historiach o śledztwach. Chłodna, pełna emocji rozgrywka, gdzie planuje się każdy ruch – to idealna alegoria pościgu za mordercą. Problem z królewską grą polega jednak na tym, że zwykle głównymi zainteresowanymi są rozgrywający partię, natomiast dla widza wielogodzinne roszady są raczej monotonne i nużące niż trzymające w niepewności. Czy tak jest i tutaj?

___________________


Jak to w kryminałach zazwyczaj bywa, opowieść rozpoczyna się trzęsieniem ziemi: w szwedzkiej miejscowości Kaalbringen zamordowany zostaje potentat branży nieruchomości. Pierwsze chwile fabuły obserwujemy jego oczami, by po chwili być świadkami brutalnego zabójstwa przez uderzenie siekierą. Kilka miesięcy wcześniej w podobny sposób zamordowany został pewien handlarz narkotyków. Do pomocy lokalnej policji przysłany zostaje ze Sztokholmu doświadczony komisarz Van Veeteren. Jednak stołeczny stróż prawa nie rozwiąże nagle zagadki, cudownie odnajdując wszystkie przeoczone tropy. Wobec mordercy jest wręcz rozczulająco bezradny.

Nawet gdy piszę te słowa, nie jestem w stanie do końca w to uwierzyć. Punkt Borkmanna to kilkaset stron historii o policjantach, którym nigdy nic nie wychodzi. Przez całą książkę ekipa funkcjonariuszy na przemian podąża za fałszywym tropem, rozpaczliwie usiłując rozwiązać zagadkę albo bezmyślnie debatuje o niczym, pochłaniając duże ilości ciastek z cukierni. Trafnie podsumowuje to komisarz Van Veeteren, niemal modląc się o kolejną, potencjalnie przynoszącą przełom w sprawie ofiarę. Co jeszcze bardziej irytujące, w ostatnich rozdziałach powieści główny bohater doznaje nagle tajemniczego olśnienia i bezbłędnie wskazuje mordercę. Niestety, choć postać Van Veeterena jest ewidentnie wzorowana na Philipie Marlowe (cyniczny, niepozbawiony wad indywidualista, choć posiadający jednak silne poczucie obowiązku), to Håkan Nesser zawarł w swoim dziele wszystko to, co najgorsze w opowieściach o Sherlocku Holmesie. Chodzi o pewien schemat, polegający na tym, że tkwiące w martwym punkcie śledztwo zostaje nagle rozwiązane przez oświeconego detektywa, zadziwiającego swym geniuszem wszystkich, włącznie z czytelnikiem, który zamiast prowadzić w wyobraźni własne dochodzenie, biernie czeka na ten kluczowy zwrot akcji.

Pozytywnie trzeba natomiast ocenić to, że mundurowi w Punkcie Borkmanna to nie bezmyślne roboty-pracoholicy, ale ludzie posiadający własne życie, któremu autor poświęca niemało miejsca, co pozwala lepiej zżyć się z postaciami. Przynajmniej niektórymi. Większość bohaterów tej historii nie jest bowiem, pomimo swego "człowieczeństwa", na tyle niezwykła, by zapaść czytelnikowi w pamięć. Problemy małżeńskie detektywa Leinstera, niejasna mroczna przeszłość Van Veeterena czy niespełnienie rodzicielskie policjantki Beate Moerk to, niestety, tylko dodatek do śledztwa, które prowadzą, nie wywierający żadnego wpływu na jego przebieg. Bohaterowie drugoplanowi również są zupełnie nieciekawi, stanowiąc tylko kawałek kartonu z niezbyt wyraźną twarzą. Pomiędzy bohaterami nie istnieją żadne istotne dla fabuły relacje, nie wspominając już o konfliktach czy choćby napięciach. Nawet dramatyczne przeżycia i motyw zbrodni popełnionych przez zabójcę nie jest zbyt poruszający. Nie zdradzając jednak zbyt wiele, mogę stwierdzić tylko, iż jest to spowodowane jego sztampowością.

Mimo tych niedociągnięć Punkt Borkmanna czyta się szybko. Swobodny język, jakim operuje autor, jest prosty, nawet surowy, ale ze względu na miejsce akcji i tematykę powieści wydaje się to właściwe. Pomaga wiarygodnie opisać nieruchome (chciałoby się powiedzieć: martwe), spowite jesiennymi chłodami Kaalbringen i typowo szwedzkie, ubogie w zieleń otoczenie. Podobnie jak postępujące wyludnienie miasta, jest to jeden ze szczegółów wprowadzających do tekstu nastrój zagrożenia, który szybko słabnie z uwagi na wspomniane problemy z samą fabułą.

Punkt Borkmanna to nie arcydzieło. To nie jest tekst wybitny ani nawet bardzo dobry, ale porządny kawałek sprawnie wykonanego rzemiosła. Doskonale nadaje się do czytania w podróży lub podczas długich jesiennych wieczorów. Czytający na co dzień inne gatunki literatury pięknej będą niewątpliwie zadowoleni, ale miłośnicy kryminałów, zwłaszcza skandynawskich, również powinni dać powieści Nessera szansę.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
6.5
Ocena recenzenta
-
Ocena użytkowników
Średnia z 0 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Punkt Borkmanna (Borkmanns punkt)
Cykl: Van Veeteren
Tom: 2
Autor: Håkan Nesser
Wydawca: Czarna Owca
Data wydania: 7 listopada 2012
Liczba stron: 320
Oprawa: miękka
Format: 135x210 mm
Seria wydawnicza: Czarna seria
ISBN-13: 978-83-7554-246-2
Cena: 29,90 zł



Czytaj również

Nieszczelna sieć - Håkan Nesser
Kryminał półskandynawski
- recenzja
Powrót
Rozczarowujące grzebanie w przeszłości
- recenzja
Rzeźniczka z Małej Birmy
Powrót Barbarottiego
- recenzja
Człowiek bez psa - Håkan Nesser
Kryminał bez emocji
- recenzja
Samotni - Håkan Nesser
Przypadki upadków
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.