Przejście - antologia

Lovecraft made in Poland

Autor: Marcin 'Seji' Segit

Przejście - antologia
Podrobić styl Lovecrafta jest łatwo. Wedle krążącej tu i tam anegdotki wystarczy odpowiednio często pisać o cyklopowych murach, omszałych dachach i istotach będących karykaturą człowieka, w międzyczasie dorzucając takie określenia jak „bluźniercze” i „nienazywalne”. Ale słowa to nie wszystko, o wiele trudniej jest uchwycić ducha opowiadań Samotnika z Providence. Tego zadania podjęła się grupa polskich autorów. Muszę przyznać, że im się to udało.

Antologia zatytułowana Przejście zawiera dziewięć opowiadań połączonych wspólnym, tytułowym motywem. Część z nich wpisuje się w znane z twórczości HPL schematy (teksty Szymona Zaleskiego, Krzysztofa Piskorskiego, Krzysztofa J. Majewskiego i Michała Oracza), kilku autorów postanowiło jednak – z dobrym rezultatem – poeksperymentować (Paweł Marczewski, Robert Lipski). Choć nie obyło się również bez wpadek.

Za największą pomyłkę antologii uważam Różaniec z bursztynu Rafała Dębskiego. Tekst nawet nie ociera się o lovecraftowską tematykę i jako taki w zbiorku znaleźć się nie powinien. Rozczarowuje też trzystronicowa miniaturka Łukasza Pogody (Przejście), też z Mitami w zasadzie niezwiązana. Z kolei Żywa woda Konrada T. Lewandowskiego purystom może do gustu nie przypaść – Mitów także tutaj nie ma, ale jest to, co Lovecraft świetnie budował: nastrój niesamowitości, tajemnica i siły, których człowiek nigdy nie ogarnie swoim umysłem. Szkoda tylko, że tekst ten był już publikowany w 2003 roku w magazynie Esensja. Zgrzytów na szczęście jest tylko tyle – bez powyższych tekstów pozycja, co prawda straciłaby na objętości, ale jakość pozostałaby ta sama.

Na szczególną uwagę zasługują opowiadania: Płyta Pawła Marczewskiego i Nocna wizyta Roberta Lipskiego. Pierwszy tekst to ciekawa parafraza lovecraftowskiej Muzyki Ericha Zanna, rozgrywająca się w naszych czasach. Drugi zaś, pióra tłumacza opowiadań Lovecrafta, to autoironiczne podejście do pracy translatora Mitów – czytanie Necronomiconu jest niebezpieczne, a czy takim jest również przekład tekstów mówiących miedzy innymi o tej bluźnierczej księdze? Sprawdźcie.

Szymon Zaleski (Tindalos) i Krzysztof Piskorski (Eksperyment) sięgnęli po motyw ogarów z Tindalos – każdy inaczej, lecz z podobnym skutkiem. W opowiadaniach czuje się Lovecrafta i wbrew pozorom spotkanie z ogarem można przedstawić w zupełnie nowy, interesujący sposób. Z kolei u Krzysztofa J. Majewskiego (Mały, stary kościółek na wzgórzu) i Michała Oracza (Leśny pamiętnik) sporą rolę odgrywa las. U pierwszego jest tytułowym przejściem, prowadzącym do koszmarnego odkrycia, u drugiego – tajemniczym i dziwnym miejscem, prowadzącym do innego świata zamieszkanego przez istoty, których nikt przy zdrowych zmysłach nie chciałby spotkać. To teksty równie dobre, zaś zakończenie Małego... szczególnie przypadło mi do gustu, jako doskonale wpisujące się w lovecraftowską manierę.

Na plus należy zaliczyć też i to, że akcję kilku opowiadań osadzono nie w USA, ale w Polsce. I dobrze, bowiem istoty z Mitów pojawić mogą się wszędzie, nie tylko wśród wzgórz Nowej Anglii. Mi osobiście przyjemnie też było zobaczyć kilka nazwisk, które budowały erpegową scenę Zewu Cthulhu w Polsce.

Przejścia w antologii są różne – prowadzą w czasie i przestrzeni, przez las i wodę, prowadzą do miejsc i istot, które lepiej zostawić w spokoju. Prowadzą jednak pewnie, elegancko i z wyczuciem, w którym czuć ducha Lovecrafta. Pomimo kilku niezbyt szczęśliwie dobranych tekstów, Przejście warto przeczytać. Opowiadania nie zapadają, co prawda w pamięć tak, jak opowieści Samotnika z Providence, ale liczę, że to dopiero początek polskich Mitów i mam nadzieję na jeszcze więcej, jeszcze lepszych historii.

Dziękujemy wydawnictwu Copernicus Corporation za udostępnienie książki do recenzji.