Przegląd Końca Świata: Deadline

I’m going slightly mad

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Przegląd Końca Świata: Deadline
Poprzednia część cyklu Przegląd Końca Świata była przede wszystkim dobrym thrillerem. Zombie i krajobraz po epidemii, mimo że stanowiły ważny element, były jedynie tłem. Siła debiutanckiej powieści Miry Grant kryła się w mieszance politycznej intrygi i chemii pomiędzy dwójką głównych bohaterów.

Jeszcze do niedawna Shaun Mason z entuzjazmem ryzykował życiem, igrał z hordami zombie, generując doskonałą oglądalność dla portalu kierowanego przez siebie samego i siostrę. Ostatnie miesiące uczyniły go jednak cieniem swojego dawnego "ja". Stał się drażliwy, stroni od akcji w terenie, a bliscy słusznie martwią się o jego zdrowie psychiczne. Z marazmu wytrąca go jednak niespodziewana wizyta. Redakcję portalu odwiedza gość, o którego śmierci chwilę wcześniej poinformowały media. Co więcej, informacje, które przekazuje, mogą wstrząsnąć całym światem. Sam Shaun zaś nie zrezygnował z zemsty.

Interesująco przedstawiony świat oraz interakcje i emocje bohaterów stanowiły mocne strony Feedu i w kolejnej części cyklu nie uległo to zmianie. Świat, oczywiście, jest nadal ten sam – nie ma tu żadnej rewolucji, czy dramatycznej zmiany miejsca akcji, lecz autorka umiejętnie wzbogaca i pogłębia tę kreację. Czytelnik pozna więc kilka historii z przeszłości bohaterów, a przede wszystkim dowie się więcej o wirusie Kellis-Amberlee. Podobna oszczędność dotknęła także fabułę, co trudno interpretować pozytywnie. Po zakończeniu lektury można odnieść wrażenie, że akcja nie bardzo ruszyła z miejsca. Jest tu wiele efektownych scen, dramatycznych ucieczek i szokujących odkryć, są emocje, lecz da się odczuć, że to tylko przygotowania do wielkiego finału w ostatnim tomie. Takiego odczucia nie zmienia nawet dramatyczny zwrot akcji z końca powieści.

Dużo lepiej jest natomiast jeśli chodzi o postacie. Dramatyczne wydarzenia z końca Feedu odcisnęły piętno na bohaterach, a także wpłynęły na stosunki między nimi – pada wiele gorzkich słów, da się odczuć pewną nerwowość, a momentami i zniechęcenie. Ciekawym elementem są problemy Shauna, który balansuje na granicy szaleństwa. O ile obłęd nie jest w literaturze niczym nowym, o tyle nie zawsze łatwo czytelnikowi wkroczyć w świat protagonisty i oglądać książkową rzeczywistość jego oczyma. Umiejętna narracja z perspektywy Masona sprawia, że w pewnym momencie zaczyna się niemal wierzyć w urojenia bohatera. Pomimo tego, że pierwsze skrzypce wyraźnie gra Shaun i to on pcha fabułę do przodu, więcej uwagi poświęcono postaciom, które w poprzedniej części stanowiły tylko tło. Widać to zwłaszcza na przykładzie Rebecki i Dave'a, którzy zyskali sporo pod względem osobowości i charakteru.

Przegląd Końca Świata: Deadline to powieść nieco słabsza od poprzedniczki, lecz nadal gwarantująca odpowiedniej jakości rozrywkę. Utrzymane zostało szybkie tempo akcji, lecz można czasem mieć wątpliwości względem sensowności ukazywania pewnych zdarzeń. Pierwszy tom stanowił spójną całość, lecz tym razem czytelnik może odnieść wrażenie, że ma do czynienia jedynie z bardzo rozbudowanym wstępem do wielkiego finału. Ważna rola emocji, przypadłości Shauna oraz efektowne zakończenie to zdecydowane plusy książki Miry Grant.