Pożoga

Zamiast pożaru ognisko

Autor: Balint 'balint' Lengyel

Pożoga
Obsypana wieloma wyróżnieniami Gra Endera doczekała się szeregu kontynuacji oraz serii pobocznych. Fanom dane zostało poznać dalsze losy genialnego chłopca i uzupełnić wiedzę o najbliższych jego współpracownikach. Pożoga zaś to drugi tom cyklu Pierwsza Wojna z Formidami, będącego prequelem Gry.

Poświęcenie Wolnych Górników zdało się na nic. Statek Formidów zmierza ku Ziemi zostawiając za sobą ślad w postaci niezliczonych wraków ludzkich okrętów kosmicznych. Jednakże nawet jednostka Robali nie przemieszcza się w tempie szybkostatku Victora Delgado, świadka pierwszego starcia z obcymi. Victor ląduje na księżycu, próbując ostrzec ludzkość przed zbliżającą się apokalipsą, jednakże niewielu daje jednak posłuch tym rewelacjom. Wkrótce Ziemia staje się celem bezpardonowego ataku ze strony najeźdźców. Rozpoczyna się walka o przetrwanie gatunku ludzkiego. Polem bitwy stały się Chiny, gdzie w ramach wojskowych ćwiczeń przebywa Mazer Rackham; nowozelandzki żołnierz który wkrótce przejdzie do legendy, a w przyszłości zostanie mentorem Endera.

Duet autorski Orson Scott Card oraz Aaron Johnston rozwinął w Pożodze wątek główny zapoczątkowany przez W przededniu. Punktem centralnym powieści jest oczywiście wojna Formidami, chociaż – jak to często Card ma w zwyczaju – zadbano także o szereg wątków pobocznych w założeniu uzupełniających opowiedzianą historię. Czytelnikowi dane jest śledzić losy Victora Delgado, rozbita ocalałego z pogromu El Cavadora, rozpaczliwie próbującego przekonać możnych ziemskiego świata o realności i skali zagrożenia. Równolegle w kosmosie ze swoją załogą działa Lem Jukes, który także przetrwał spotkanie z obcymi. Na Ziemi zaś prym wiodą chińskie dziecko o imieniu Bingwen oraz – co nie może być zaskoczeniem – kapitan Mazer Rackham. A warto jeszcze wspomnieć o tułającej się w kosmosie żonie dowódcy El Cavadora, Renie Delgado. Powieść oferuje więc wiele wątków, rozbudowujących świat zapoczątkowany przez Grę Endera

Card ponownie ukazuje swoje niezaprzeczalne atuty, jakimi są niezwykle lekki i przystępny styl sprawiający, iż kolejne strony połyka się w okamgnieniu. Błyskawiczna lektura to zdecydowanie zaleta powieści. Niestety jedyna, podczas gdy wady można by długo wymieniać. W trakcie lektury przeszkadza nadmierna naiwność oraz liniowość fabuły, nawet po uwzględnieniu oczywistego faktu, iż konwencja prequela czyni przewidywalnym szereg rozwiązań i w znacznym stopniu odziera powieść z dreszczyku emocji. Co więcej Card, autor umiejący zwykle obdarzyć swoich bohaterów duszą, tym razem potwornie zawodzi, tworząc postacie płaskie, wręcz papierowe. Zachowanie kolejnych osób, począwszy od Mazera Rackhama, poprzez Bingwena, aż po Lema Jukesa razi swoją przewidywalnością, zaś dialogi straszą ubóstwem. Sytuacji nie jest też w stanie zmienić uporczywe trzymanie się dawnych pomysłów: po raz kolejny mamy do czynienia z dziecięcym bohaterem, Bingwenem, nie potrafi on jednak podbić serca czytelnika jak to niegdyś uczynili Ender, a następnie Groszek. Nadmierna eksploatacja sprawdzonych pomysłów oraz nachalna próba zauroczenia tymi samymi sztuczkami niestety nie przynosi żadnych rezultatów, poza irytacją odbiorcy.

Co gorsza, Pożoga nie całkiem zgadza się z Grą Endera oraz Mówcą umarłych, gdzie konflikt z Formidami przedstawiono jako rezultat tragicznego w skutkach braku zrozumienia pomiędzy gatunkami, wydarzenie któremu można było zapobiec poprzez nawiązanie właściwego kontaktu. W prequelu nie pozostawiono w tym względzie żadnych wątpliwości, przedstawiając atak jako działanie z premedytacją, czyniące wszelkie próby dialogu bezcelowymi. Przeszkadza także kiczowatość niektórych rozwiązań oraz niesamowite zbiegi okoliczności, pasujące bardziej do niewymagających - acz widowiskowych - filmów SF, jak choćby Dzień niepodległości, aniżeli do literackiego pierwowzoru, który onegdaj zgarnął najważniejsze branżowe nagrody. Na tle ogólnej malizny zdecydowanie najlepiej wypada wątek rozgrywek politycznych na szczeblu ogólnoświatowym. W tym aspekcie autorski duet porusza się wprawnie i z gracją, tworząc wiarygodne i przekonywujące political fiction. Brak poczucia wspólnych interesów, a nierzadko i upór poszczególnych państw oddane zostały całkiem realistycznie. Chciałoby się wręcz napisać: aż nadto realistycznie. Ciekawe spojrzenie na motywy kierujące poszczególnymi krajami to jednak zdecydowanie za mało aby móc zachęcić do sięgnięcia po niniejszą pozycję.

Niestety, Card już jakiś czas temu zaczął odcinać kupony od Gry Endera, rozdrabniając sukces powieści na drobne. Pożoga kontynuuje ten trend pozostając powieścią dedykowaną tylko i wyłącznie najtwardszym i najbardziej wyrozumiałym miłośnikom serii. Osoby nie podzielające bezgranicznej fascynacji światem Andrew Wiggina, jak i przypadkowi czytelnicy nie znajdą w tej pozycji absolutnie nic ciekawego. Parafrazując: kończ waść Card, wstydu sobie oszczędź.