Powrót

Rozczarowujące grzebanie w przeszłości

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Powrót
Książki Nessera, choć formalnie zaliczane do kryminałów, zwykle lepiej spisują się, jeżeli traktować je jako powieści obyczajowe. Niestety w przypadku Powrotu jest to niemożliwe, co sprawia, że trzecia część cyklu o komisarzu Van Veeterenie rozczarowuje.

W spokojny sierpniowy poranek więzienie opuszcza były biegacz, dwukrotnie skazany za morderstwo. Osiem miesięcy później w lesie zostają znalezione poćwiartowane zwłoki mężczyzny, a wyjaśnienie sprawy zdaje się być niemożliwe z braku jakichkolwiek śladów. Co gorsza komisarz Van Veeteren ma właśnie przejść poważny zabieg chirurgiczny, jego myśli zaprzątają więc inne sprawy, niż zleżałe zwłoki. Odpowiedzi – tradycyjnie już u tego pisarza – zdają się być zagrzebane głęboko w przeszłości, w dawnych, nieudolnie poprowadzonych dochodzeniach.

Jak widać czytelnika czeka dość standardowa intryga kryminalna w stylu Nessera – to znaczy od początku nic nie wiadomo, a kiedy już coś wiadomo, nie posuwa to śledztwa zbytnio do przodu. Siły policyjne przez większość czasu drepczą w miejscu, wykonując kolejne rutynowe czynności, które nie przynoszą żadnych efektów. Śledztwo szybko zamiera w miejscu, choć teoretycznie wciąż trwa krzątanina, toteż do lektury zakrada się monotonia. Ostatecznie jednak, dzięki nagłemu przebłyskowi geniuszu komisarza (choć należałoby raczej mówić o nadprzyrodzonej intuicji, gdyż kluczowa wskazówka jest raczej mało przekonująca) tożsamość sprawcy zostaje odkryta. Fragment następujący później stanowi najbardziej emocjonującą część powieści, rozpoczyna się bowiem gra nerwów między policjantem, któremu brak twardych dowodów, a przestępcą.

Jednak w ogólnym rozrachunku książka nudzi. Nie przez cały czas i nie bardzo dotkliwie, jednak w zauważalny sposób czegoś jej brak. Z jednej strony aspekt kryminalny zwyczajnie leży (a raczej snuje się w kółko po starych śladach), z drugiej, stanowiący zwykle mocny punkt powieści Nessera, opis życiowych problemów i relacji bohaterów tym razem nie spełnia pokładanych w nim nadziei. Operacja komisarza, jego relacje z podwładnymi, pewien dość poważny, choć jednocześnie ograny problem moralny, z którym będzie się musiał zmierzyć, dziwna osobowość byłego skazańca i inne fragmenty, które mogłyby skutecznie odwrócić uwagę od ślamazarnego śledztwa zostały w tym przypadku opisane pokrótce i niezbyt przekonująco. Momentami są zwyczajnie sztuczne, lecz przeważnie po prostu brak im tego niezwykłego magnetyzmu, który sprawiłby, że czytelnik zainteresuje się losami postaci.

Z jaśniejszych punktów należy wymienić głównego bohatera, który nieustannie pozostaje cynicznym, obdarzonym dziwacznym poczuciem humoru i trudnym w kontaktach z innymi draniem, którego jednak nie sposób nie polubić – przynajmniej z perspektywy czytelnika. Inne postacie nie dorastają mu jednak do pięt; pozostają tylko płaskimi sylwetkami, mimo prób dodania im odrobiny głębi poprzez zarysowanie ich relacji i problemów. Również dialogi stoją na dobrym poziomie, czasem lekko dowcipne, lecz zawsze dobrze napisane.

Powrót niestety rozczarowuje. Jako kryminał nudzi, a całkiem dobra końcówka nie daje rady zatrzeć słabego pierwszego, drugiego i trzeciego wrażenia. Jednocześnie wątki obyczajowe zostały okrojone i choć miały potencjał, nie został on wykorzystany. Niestety, niezwykły magnetyzm Van Veeterena to zbyt mało, bym mógł wystawić książce ocenę wyższą niż 6.