Pomnik Cesarzowej Achai. Tom 1 - Andrzej Ziemiański

Wielki powrót

Autor: Bartosz 'Boratek' KrawczyK

Pomnik Cesarzowej Achai. Tom 1 - Andrzej Ziemiański
Na początek seria pytań z gatunku "za 100 punktów albo samochód". Pierwsze: co łączy Polskę okresu międzywojennego i cesarstwo Arkach, stworzone przez Achaję? Odpowiedź: nic. Drugie: co łączy program badań atomowych z przemysłem II Rzeczpospolitej? Odpowiedź: no, nic. Trzecie: jaki jest związek między chęcią posiadania przez Polskę kolonii a stanem faktycznym, znanym z podręczników historii? Odpowiedź: żaden.

________________________


Andrzej Ziemiański w Pomniku Cesarzowej Achai wrócił do starych, dobrych i sprawdzonych chwytów, znanych czytelnikom z trylogii o tytułowej księżniczce. Oto znowu mamy do czynienia z równoległymi światami. O ile jednak akcja pierwszej trylogii Ziemiańskiego toczyła się w granicach cesarstwa Luan i sąsiadujących z nim państw, to pierwszy tom drugiej serii wywraca wszystko do góry nogami. Tam był nieprzebyty las i mieszkający za nim Chorzy Ludzie, którzy dysponowali nowoczesną – jak na tamte realia – bronią, w Pomniku… zaś występują Góry Bogów (lub Góry Pierścienia, jeśli patrzeć na nie z północy), które dzielą planetę na dwie części. A za Górami Bogów mieszkają Cisi Bracia.

Północ to świat epoki międzywojennej, mniej więcej taki, jaki znamy z lekcji historii. Ten świat jest jednak poważnie pokręcony. Jedyną armią, która wprowadza wtedy broń automatyczną, lotniskowce i czołgi, jest – armia polska. A reszta świata jest święcie przekonana o wyższości kawalerii nad piechotą, czołgami, lotnictwem itp. Mało tego, marynarka polska, manipulowana najwyraźniej przez jakieś tajemnicze "grupy wpływu", wysyła na południe ORP "Dragon" – podwodny okręt atomowy. Nie wiadomo też do końca, w jaki sposób okręt znalazł podwodny tunel pod Górami, którym dostał się na południową półkulę. Wygląda na to, że komuś zależało na awarii przyrządów nawigacyjnych. Nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że porucznik Tomaszewski, oficer wywiadu marynarki i pani inżynier Wyszyńska odegrają znaczącą rolę w tym i kolejnym tomie.

Południową półkulę znamy z opowieści Ziemiańskiego o Achai, ale to świat starszy od tamtego o tysiąc lat. Cesarstwo Arkach weszło w swój okres dekadencji, a pomniki cesarzowej Achai przykrywa pył i kurz pustyni. Przy takim pomniku poznajemy Kai, młodą czarownicę, która oficjalnie zostaje wysłana ze szkoły z misją towarzyszenia jakiemuś notablowi. Faktycznie, ktoś wpływowy w szkole wie o przyszłości Kai więcej niż ona sama i postanowił się jej pozbyć, bo może ona stanowić zagrożenie. Jakby tego było mało, koleżanka przepowiada bohaterce pływanie pod wodą stalowym okrętem, a w okolicy zaczęło się pojawiać ciało Mereditha, co może oznaczać tylko kłopoty.

Więcej nie zdradzę. Nie napiszę, że dalej akcja toczy się wartko, kiedy wymaga tego sytuacja, a zwalnia i skrzy się humorem, kiedy mamy dość bijatyk i rzucanych od czasu do czasu żołdackich wiązanek. Nie napiszę szczegółowo o żołnierkach Cesarstwa ani o potyczkach armii Arkach z dzikimi ludźmi w ciemnym lesie, co wydaje się motywem żywcem zerżniętetym z Cienkiej czerwonej linii. Nie napiszę szczegółowo o bohaterskich Polakach ani o wizytach w burdelu, ani o tym, co w tym wszystkim robi Kai. Nie napiszę (tym bardziej, że mi się nie chce). Przeczytajcie sobie sami.

Przeczytajcie, zwłaszcza że Pomnik Cesarzowej Achai to kolejna książka, w której wyraźnie widać to, co Ziemiański potrafi najlepiej – pisanie o wojsku. Autor przedstawia bowiem wojsko nie tylko od strony technicznej, taktycznej, prezentuje nie tylko hierarchię i zależności między stopniami oficerskimi. Ziemiański pisze o wojsku od strony psychologicznej. Mamy więc stałe elementy fabuły książek wojennych: wyjście na przepustce do burdelu, bo jutro wymarsz, przyjaźń z koleżankami (no tak, damskie wojsko) z oddziału i rozmaite wiązanki słowne, rzucane w ogniu walki. Poznajemy nieopierzonego żołnierza w osobie Shen, który podczas kampanii staje się weteranem. Jest typ żołnierza-inteligenta – przyjaciółka Shen, Nuk, która po odebraniu starannego wykształcenia zgłosiła się do armii na ochotnika. Dostajemy wreszcie żołnierza-desperata, Sharri, która miała zostać kapłanką, ale ze względu na poglądy została wydalona z seminarium i trafiła do wojska. Poza tym bohaterowie znajdują się w klasycznej sytuacji, w której szeregowy żołnierz jest pionkiem w grze stanowiącej część jakiegoś większego planu. Co ciekawe, dotyczy to zarówno żołnierek Arkach, jak i polskich marynarzy i oficerów.

Chwała Ziemiańskiemu za jego armie i żołnierzy. Jedynym chyba problemem tego przedstawiania wojska jest sam sposób pisania. Czepiając się jak rzep psiego ogona, trzeba wspomnieć o wszechobecnym w Pomniku… wyrazie "szlag". Słowo to jest bardzo rozmnożone na kartach książki, ponieważ używają go zarówno bohaterowie, jak i narrator. Po którymś takim "szlagu" zaczyna czytającego coś trafiać. Drugim słowem-fetyszem tej książki jest termin "pragmatyzm". Ziemiański znęca się nad tym słowem, odmieniając je przez wszystko, co jest dostępne w polszczyźnie. Ktoś jest "pragmatykiem", coś jest "pragmatyczne", ktoś inny lubi "pragmatyków", jakieś zachowanie cechuje "pragmatyzm" i tak w koło Macieju. Szanowny Panie Andrzeju, pragmatyzm na dłuższą metę zalatuje nudą. A chodzi chyba po prostu o "zdrowy rozsądek". Jednak innych usterek języka moje wścibskie oko nie dostrzegło, więc duet "szlag" i "pragmatyzm" traktuję jako wypadek przy pracy, który może się zdarzyć nawet mistrzowi.

Piszący te słowa zachowa się zatem pragmatycznie i zakończy w ten sposób: Pomnik Cesarzowej Achai to kolejny dowód na to, że Andrzej Ziemiański pisząc książki o wojnie, intrygach i swoich sympatycznych herod-babach, wykonuje kawał dobrej roboty. Czekam na następną część.