» Recenzje » Poklatkowa rewolucja

Poklatkowa rewolucja


wersja do druku

Sztuczna inteligencja czy nie sztuczna inteligencja?

Redakcja: Michał 'von Trupka' Gola

Poklatkowa rewolucja
Ślepowidzenie Petera Wattsa za sprawą niesamowitej wizji pierwszego kontaktu pobiło serca miłośników fantastyki naukowej. Echopraksja została przyjęta z nieco mniejszym entuzjazmem, ale premiera Poklatkowej rewolucji i tak wzbudziła spore zainteresowanie.

Trzydzieści tysięcy astronautów przemierza Drogę Mleczną, pozostawiając po drodze ślady bytności człowieka. Jednakże z tej ludzkiej masy ledwie garstka przebywa na mostku, a i to tylko w razie potrzeby, reszta zaś pozostaje pogrążona w hibernacji. Nad trasą przelotu, wyborem personelu do wybudzenia oraz wszelkimi innymi, istotnymi dla misji zagadnieniami, pieczę sprawuje Szymp, pokładowa sztuczna inteligencja. Jej nadrzędnym celem jest realizacja misji, co czasami oznacza poświęcenie pewnych zasobów, w tym załogi. Odkrycie tego faktu ludzi staje się zarzewiem buntu. Ale jak obalić mający nad wszystkim kontrolę system komputerowy?

Poklatkową rewolucję należy rozpatrywać w dwóch płaszczyznach: astrofizycznej oraz humanistycznej. Jeśli komuś wydawało się, że Ślepowidzenie było utworem przesyconym naukową – albo chociaż paranaukową – terminologią, to może zostać zaskoczony jej intensyfikacją w recenzowanej powieści. Zasiadając do lektury warto, o ile czytelnik nie jest biegły w zagadnieniach związanych z kosmosem, zaopatrzyć się w encyklopedię lub chociażby w podręczny dostęp do popularnej Wikipedii. Watts jest co prawda z zawodu biologiem morskim, ale pośród zagadnień związanych astofizyką porusza się z biegłością niczym nie ustępującą Gregowi Eganowi, innemu wybitnemu współczesnemu twórcy hard sf. Jeśli ktoś polubił Diasporę, to pokocha również omawianą pozycję. Wiąże się z tym co prawda oczywista niedogodność – jeżeli zrozumienie pojawiających się na kartach powieści pojęć przychodzi nam z trudem, przyjemność z doświadczania jej naukowego aspektu zostaje znacznie ograniczona.

Ważniejsza jest jednak płaszczyzna, którą umownie można nazwać humanistyczną. Watts porusza popularny motyw zależności człowieka od sztucznej inteligencji, zadaje pytanie o możliwy zakres kontroli nad najbardziej kluczowym aspektami ludzkiego życia, łącznie z jego terminacją, tutaj eufemicznie określaną mianem utylizacji. Załoga widziana oczyma autora jawi się jako narzędzie, w określonych sytuacjach sprawdzające się nieco wydajniej od mechanicznych konstruktów, podlegająca jednak amortyzacji oraz relacji koszt-opłacalność.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę

Wszystkie powyższe zagadnienia odbiorcy doświadczają za pośrednictwem głównej bohaterki, Sunday Ahzmundin, która początkowo w pełni akceptuje sposób zarządzania misją przez Szympa, a nawet pozostaje lojalna wobec sztucznej inteligencji. Dopiero z czasem nabiera wielu wątpliwości, zwieńczonych przystąpieniem do spisku mającego na celu unicestwienie cyfrowego dowódcy. Jako, że Poklatkowa rewolucja nie jest długim utworem, autor zrezygnował z próby nakreślenia głębszego portretu Sunday – wszystko czego czytelnik dowiaduje się o niej w trakcie lektury jest ściśle powiązane z fabułą, czyli nadchodzącym buntem wobec Szympa. Podobnie zresztą prezentuje się sprawa z osobami otaczającymi Sunday; Watt kreśli ich wizerunki tylko w takim stopniu, na ile jest to potrzebne popychaniu historii naprzód.

Minimalizm kreacji dotyka zresztą nie tylko kwestii osobowych. O statku, którym podróżuje załoga wiadomo tylko, że jest raczej ogromny, zewnętrzną skorupą jest skała, a część pomieszczeń skrywa mgła tajemnicy, niedostępna nawet dla Szympa. Również miłośnicy drobiazgowo rozpisanych wizji społeczeństw przyszłości nie będą usatysfakcjonowani, co jednak usprawiedliwione jest tym, że gwiezdna wędrówka trwa ponad 60 milionów lat. Zamiast tego Watts koncentruje się na nadchodzącym starciu na linii buntownicy – sztuczna inteligencja.

Należy wspomnieć o jeszcze dwóch elementach, jednym pozytywnym, drugim już nieco mniej. Po stronie atutów utworu należy zapisać niezwykle, ciężki klaustrofobiczny klimat, przypominający nieco Non stop Briana Aldissa, świetnie oddający sytuację zamknięcia na statku zarządzanym przez komputer. Z drugiej strony intensyfikacja treści oraz niełatwa terminologia sprawiają, że miejscami lektura nie należy do najłatwiejszych. Poklatkowa rewolucja niewątpliwie nie jest pozycją dla szerokiego grona odbiorców i miłośnicy lżejszych pozycji powinni omijać dzieło Wattsa szerokim łukiem. Również zadeklarowani fani twardej fantastyki nie powinni dać się zwieść niewielkiemu gabarytowi książki lecz przygotować na kawał wymagającej, ale i satysfakcjonującej fantastyki naukowej.

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
7.0
Ocena recenzenta
8
Ocena użytkowników
Średnia z 2 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Poklatkowa rewolucja
Autor: Peter Watts
Wydawca: MAG
Data wydania: 31 października 2018
Liczba stron: 160
Oprawa: twarda
Seria wydawnicza: Uczta Wyobraźni
ISBN-13: 9788366065161
Cena: 29 zł



Czytaj również

Rozgwiazda
Podwodne tu i teraz
- recenzja
Echopraksja
- fragment
Ślepowidzenie
Inteligentny kontakt
- recenzja
Odtrutka na optymizm
Watts stanów średnich
- recenzja
Behemot – Peter Watts
Demony końca świata
- recenzja

Komentarze


Jeszcze nikt nie dodał komentarza.

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.