» Recenzje » Planeta Śmierci

Planeta Śmierci

Planeta Śmierci
Oferta Last Minute! Wakacje na morderczej planecie! Zniżki dla grup zorganizowanych! Przewodnik Jason oprowadzi was po niezwykłej planecie! Pyrrus zaprasza!
P.S. Nie wykupujcie biletów powrotnych…

Co się zaś tyczy naszego przewodnika...

Bohaterem powieści Harry'ego Harrisona jest utalentowany hazardzista Jason dinAlt. Spośród innych miłośników kasyna wyróżnia go wykorzystywanie zdolności psi podczas gry. Manipulowanie ruletką nie stanowi dla niego najmniejszego problemu, a dzięki swoim wygranym zwraca na siebie uwagę pewnego specyficznego osobnika. Człowiek ten, niebezpieczny i tajemniczy, złożył Jasonowi propozycję nie do odrzucenia: dinAlt ma zagrać na jego koszt i pomnożyć kapitał, w zamian zaś dostanie swoją część zysku. Jak łatwo się domyślić Jason, kuszony wysokim zarobkiem, przystaje na tę niecodzienną ofertę. Jednak nie wszystko przebiega zgodnie z planem i nasz bohater zmuszony zostaje do opuszczenia planety. W dużym pośpiechu wraz z towarzyszem udaje się na planetę Pyrrus; planetę, która żyje własnym życiem.

Mamo, te rośliny są mięsożerne!

Sama planeta jest niesamowita i zdecydowanie wyróżnia się spośród światów wykreowanych w literaturze fantastycznonaukowej. Bujna roślinność w połączeniu z wieloma "zwierzętami" tworzą coś na wzór tajemniczego, nieznanego lądu. Dziewicza planeta wręcz kusi do spokojnego kontemplowania i odkrywania jej sekretów. Wydawać by się mogło, że oto pośród wysoko rozwiniętych cywilizacji z, znajdujemy oazę niemal nietkniętą ludzką ręką. Takie wrażenie możemy mieć jedynie na pierwszy rzut oka – z tym, że to oko może po chwili zostać wydłubane przez najbliższą roślinę. Nie bez powodu planeta ta nie została jeszcze w całości skolonizowana. Jeden zły krok i minimalne oddalenie się za bramy miasta w zupełności wystarczą, aby pożegnać się z życiem. Każde zwierzę i każda roślina mają na tej planecie tylko jeden cel, któremu podporządkowują się  z najwyższym oddaniem: mordowanie ludzi. Planeta broni się przed ludzkością wszystkimi siłami i nie potrzebuje do tego najmniejszej pomocy ekologów. Życie na Pyrrusie stało się tak niebezpieczne, że ma swoje odbicie nawet w systemie edukacji najmłodszych Pyrrusan. Dzieci, zamiast zajęć z matematyki czy historii, początkowo uczą się sposobów przeżycia w nieprzyjaznym środowisku, a nawet posługiwania się bronią! Flora i fauna opanowała niemal całą planetę, nie licząc miasta otoczonego grubymi murami, którego dodatkowo strzegą stanowiska bojowe. 

Dziś takich szulerów już nie ma…

DinAlt jest zmuszony uczyć się życia na Pyrrusie na równi z dziećmi, mimo świadomości, że wciąż będzie o dwie klasy gorzej przystosowany do przeżycia od pozostałych mieszkańców planety. Jest pewny siebie, skory do podejmowania ryzyka i na swój sposób ciekawski, przez co postanawia wspomóc Pyrrusan w nierównej walce. Sama postać nie należy do szczególnie złożonych, to samo możemy powiedzieć o innych osobach pojawiających się w powieści. W trakcie lektury nie doświadczymy zbyt wielu opisów przeżyć wewnętrznych – niezależnie, czy mówimy o  bohaterach pierwszoplanowych czy stanowiących jedynie tło dla opowiadanej historii. Oczywiście, pojawiają się fragmenty z przemyśleniami protagonistów i rozmowy na temat ich motywów postępowania, ale tylko w ilościach potrzebnych do uwiarygodnienia postaci i wykreowanego świata, bez zbędnych czy też monotonnych wywodów filozoficznych. Postacie są zarysowane w wyraźny sposób, mają swoje nieodłączne cechy osobowości, wzorce zachowania i wartości. Nie należy się spodziewać bogatych i wielowątkowych doświadczeń z życia bohaterów, które na dodatek miałyby odzwierciedlenie w ich bieżącym zachowaniu – większość takich kwestii zostało tutaj uproszczonych. Dodam tylko, że w przypadku Planety śmierci, nie jest to wadą. 

Akcja nie zwalnia...

Najważniejszym elementem powieści (oczywiście oprócz świetnie wykreowanej planety), jest wartka akcja. Od pierwszych stron czytelnik zostaje rzucony w wir wydarzeń, które nie pozwalają mu oderwać się od lektury. Mimo początkowo nieskomplikowanego zarysu fabularnego, przyjemność i lekkość lektury sprawiają, że kolejne strony pochłania się z coraz większym zainteresowaniem. To jedna z tych powieści, w których już od pierwszej sceny czytelnik wyobraża sobie, jak kapitalną ekranizacją byłby film na jej podstawie.  Ze względu na szybkie tempo, pewne rzeczy zostały potraktowane po macoszemu, ale ma to na celu jedynie intensyfikację wrażeń oraz przedstawienia tego, co niezbędne dla popchnięcia fabuły do przodu. Jeśli wydarzenia zwalniają to znaczy, że jest ku temu wyraźny powód, a czytelnik ma chwilę, żeby snuć własne domysły.

To kolejny atut książki: nie ma sztucznych dłużyzn, zdarzeń czy dialogów, które prowadziłyby donikąd. Powieść nie jest opasłym tomiskiem, liczy około 250 stron, które zadowolą nie tylko fana sci-fi. Strony te są zapełnione intrygującym światem, stanowiącym doskonałe tło dla opowiadanej historii, co ważne, nieprzekombinowanej historii. Sama fabuła, której zarzuciłem początkową prostotę, też wraz z kolejnymi stronami poprawia się i trzyma czytelnika w napięciu.

Taka piękna i taka groźna…

Przed przeczytaniem Planety Śmierci, często odbijałem się od gatunku science fiction, głównie przez wydumaną lub sztampową historię. Harrison zabiera czytelnika na planetę, która jest piękna i straszna zarazem. Nie sposób oprzeć się jej urokowi, ale stale trzeba pamiętać, że ten urok niejednego już zabił. Śledząc kolejne wydarzenia cały czas wyczuwalne jest zagrożenie otaczające bohatera.

Harrison bez przynudzania przedstawia nam interesującą alternatywę dla tych wszystkich wysoko rozwiniętych i przeludnionych metropolii, doskonale znanych z kart innych powieści. Opisane zdarzenia prowadzą do ciekawego finału, a odkrywanie wraz z Jasonem niuansów świata jest czystą przyjemnością. Książka jest tak naprawdę miksem gatunkowym ze względu na wiele elementów powieści przygodowej i sensacyjnej. Tym bardziej warto zaznaczyć, iż została ona wydana w 1960 roku, a mimo to się nie zestarzała. Oczywiście wiele zdarzeń podobnych do tych przedstawianych w omawianej pozycji, będziecie mogli znaleźć w innych książkach czy filmach. Ale taki jest urok sięgania po klasyki sprzed ponad 50 lat, które przetarły pewne szlaki. Planeta śmierci wciąż przyciąga swym niesamowitym klimatem. Gorąco polecam wszystkim czytelnikom, którzy uwielbiają ciekawe światy i lubią się podczas czytania poczuć "jak w kinie".

Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
9.0
Ocena recenzenta
8.67
Ocena użytkowników
Średnia z 3 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 0
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Planeta śmierci (Deathworld)
Cykl: Planeta śmierci
Tom: 1
Autor: Harry Harrison
Wydawca: Solaris
Data wydania: 17 stycznia 2013
Oprawa: miękka
Format: 125×195 mm
Seria wydawnicza: Galaktyka Gutenberga
ISBN-13: 978-83-7590-094-1
Cena: 29,99 zł

Komentarze


Clod
   
Ocena:
0

Tak się zastanawiać, co się skłoniło, żeby sięgnąć po taką staroć i jak na nią trafiłeś? Wizyta w antykwariacie?:)

11-06-2015 23:39
Karriari
   
Ocena:
0

Parę lat temu w Cd-Actionie zrecenzowali grę o niezbyt przyjaznym świecie, a autor recenzji polecił w tekście
właśnie Planetę. A po roku z hakiem trafiłem w antykwariacie, więc zgadłeś ;) Pomyślałem, że warto przypomnieć tę pozycję, bo to wg mnie klasyka

16-06-2015 00:54

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.