Pisane krwią - Chelsea Quinn Yabro

Jak rozpętano I wojnę światową

Autor: Michał 'von Trupka' Gola

Pisane krwią - Chelsea Quinn Yabro
Wampiry bardzo zmieniły się od czasów Drakuli. Z potworów i seksualnych drapieżników przerodziły się w czułych kochanków i opiekunów. Większość ludzi kojarzy tę zmianę głównie z Edwardem Cullenem, bohaterem twórczości Stephanie Mayer, jednak trend ten jest znacznie starszy. Chelsea Quinn Yarbo kreuje postać hrabiego Saint-German, starożytnego wampira, doskonałego dżentelmena i czułego kochanka, i to już od 1978 roku. Seria jak dotąd liczy ponad dwadzieścia części, a w ostatnich latach zaczęła gościć również w naszym kraju.

____________________________


Jest rok 1910, w Europie narastają napięcia. Coraz więcej politycznie zorientowanych osób dostrzega widmo zbliżającej się wojny. Car Mikołaj II w desperackiej próbie uniknięcia konfliktu usiłuje wykorzystać więzy krwi łączące go z władcami Anglii i Niemiec, aby zawiązać tajne porozumienie mające na celu ograniczenie zbrojeń. Wiedząc, że zarówno w jego otoczeniu, jak i w świtach pozostałych monarchów znajduje się gros osób dążących wszelkimi sposobami do konfliktu, rezygnuje z oficjalnego poselstwa. Misję dotarcia do władców i przekonania ich do swoich racji powierza Franchotowi Ragoczemu, hrabiemu Saint-Germain – otoczonemu nimbem tajemnicy wygnańcowi z Karpat, a jednocześnie wpływowemu dżentelmenowi o rozległych interesach na całym Starym Kontynencie, który może podróżować bez wzbudzania podejrzeń. Misja nie przebiega jednak zgodnie z planem i nic w tym dziwnego – są bowiem tacy, którym nie w smak pokój w Europie. Niemiecki producent broni, baron Wolgast, zrobi wszystko, by tylko przeszkodzić hrabiemu w jego działaniach. Rozpoczyna się niebezpieczna gra, od której przebiegu zależeć będzie przyszłość Starego Kontynentu.

Jeżeli po przeczytaniu powyższego streszczenia komuś przyszły do głowy skojarzenia z filmem Sherlock Holmes: Gra cieni i po powieści oczekuje podobnego, jak w owym filmie, natężenia emocji, to spotka go srogie rozczarowanie. Mimo że ponownie mamy do czynienia z diabolicznym przemysłowcem dążącym do wybuchu wojny, z którym zmierzy się – tym razem – liczący ponad cztery tysiące lat wampir, to w powieści Chelsea Quinn Yarbo ekscytacji jest tyle, co kot napłakał. Na pierwsze dwie trzecie powieści składają się głównie liczne dyplomatyczne gierki, zarówno w wykonaniu hrabiego, jak i jego przeciwnika oraz kilku innych osób. Trudno jednak uznać je za szczególnie emocjonujące, gdyż sprowadzają się do pełnych niedomówień rozmów, w wyniku których na skutek nieporozumienia jedna ze stron co i rusz czuje się urażona. Na dłuższą metę staje się to zdecydowanie monotonne i zupełnie nie porywa czytelnika. Równolegle, bardzo powoli rozwija się wątek romantyczny opisujący związek Ragoczego z dobrze urodzoną Angielką. Dopiero pod koniec opowieści, kiedy baron sięga po bardziej drastyczne środki, a romans nabiera rumieńców można poczuć odrobinę adrenaliny. Jednak istnieje spora szansa, że do tego czasu czytelnik zwyczajnie rzuci książkę w kąt, a nawet jeżeli przetrwa początkową gehennę, trudno powiedzieć, by końcówka była dostatecznym zadośćuczynieniem za ogólną nudę.

Nijakość powieści wynika częściowo z osobowości bohaterów. Rzuca się to w oczy szczególnie w przypadku hrabiego, który idealnie wpasował się w ducha epoki, kiedy to dobre maniery wymagały nieokazywania emocji w żadnej sytuacji – nawet w chwilach poważnego zagrożenia pozostaje on perfekcyjnie kulturalny. Właśnie ta postawa czyni go postacią tak sztuczną, bezbarwną, nijaką i nudną, że doprawdy trudno uwierzyć, że liczy sobie już czterdzieści wieków. Autorka dodała mu wprawdzie nieco tragizmu, opisując jego samotność i pragnienie bliskości, jednak nie zmienia to ogólnego, niezbyt korzystnego wrażenia. Inne postacie prezentują się nieco lepiej, choć również nie idealnie. Baronowi Wolgastowi, choć odpowiednio nikczemnemu, daleko do geniuszu Moriartiego, toteż jego intrygi bywają wręcz zaskakująco przejrzyste i po prostu nielogiczne. Co dziwne, mimo to zwykle odnoszą skutek. Najlepiej wypada wspomniana już angielska arystokratka – autorka bardzo ciekawie oddała jej żywiołową naturę oraz konflikt wartości miedzy typowo angielskim wychowaniem a własnymi pragnieniami.

Do zalet powieści zaliczyć należy świetnie oddany nastrój epoki. Autorka plastycznie opisuje stroje, zwyczaje, maniery i rozrywki dobrze urodzonych ludzi tamtych czasów, ukazuje także ich drugą, skrywaną stronę. Pozwala to z łatwością wyobrazić sobie zarówno otoczenie bohaterów, jak i kierujące nimi motywacje oraz krępujące ich wymogi etykiety. Dodaje to nieco kolorytu powieści, jednocześnie jednak jeszcze bardziej rozwadnia już i tak niezbyt wartką fabułę.

Pisane krwią to powieść słaba. Fabuła ciągnie się jak deszczowa niedziela, a emocje są tu rzadkim gościem. Być może są tacy, którym ten powolny styl prowadzenia narracji i mdli bohaterowie przypadną do gustu, a wiarygodnie oddane realia będą stanowiły dodatkowy smaczek. Dla reszty lektura będzie jedynie stratą czasu.