Piętno Rzeki
Po uroczej ceremonii ślubnej Mercy i alfa wilkołaczego stada, Adam, wyruszają w podróż poślubną na kemping do ośrodka położonego na brzegu rzeki Kolumbia. Pragną nacieszyć się sobą po pełnych emocji przeżyciach, z daleka od problemów dnia codziennego i wszystkich ludzi (oraz nieludzi), których obecność nie daje szans na prywatność. Jednak już wkrótce po przybyciu na miejsce okazuje się, iż kemping w tym miejscu niekoniecznie był dobrym pomysłem, bowiem rzeka stała się siedliskiem czegoś, co poluje na niczego niepodejrzewających ludzi. Gdy Mercy dowiaduje się, iż przyczepę pożyczył Adamowi Wujek Mike i to on zasugerował miejsce wypoczynku, staje się jasne, że ucieczka od cywilizacji została bardzo przemyślnie zaplanowana i wyreżyserowana przez nieludzi. Wszystko wskazuje na to, iż tylko Mercy i Adam mogą powstrzymać czające się w wodzie zło, zaś aby to uczynić będą musieli stawić czoła nietypowemu dziedzictwu Mercy i trochę bliżej poznać jej korzenie.
Historia w Piętnie Rzeki rozwija się leniwie i nieśpiesznie. Autorka dużo miejsca poświęca opisywaniu relacji łączącej parę bohaterów, ich czułości, utarczek słownych i powolnego procesu dopasowywania się. Zanim dochodzimy do sedna historii, na dobrą sprawę mija prawie połowa książki. Jednak wcześniejsze wydarzenia wcale nie są nudne czy pozbawione znaczenia. Jednym z ciekawszych fragmentów jest część pokazująca jak Mercy stara się pomóc pogrążonemu w depresji wampirowi Stefanowi. Stan, do jakiego doprowadził siebie i swoich ludzkich żywicieli, będzie dużym zaskoczeniem dla wszystkich sympatyków tego jakże nietypowego krwiopijcy. Zupełnie inne emocje wzbudzi prawdopodobnie ceremonia ślubna protagonistki – autorka nie przesadziła z ckliwymi opisami, jednak w niektórych momentach podczas lektury naprawdę można się wzruszyć.
Z kolei główna część powieści, skupiająca się na wydarzeniach podczas wyjazdu Mercy i Adama, chociaż obfituje w niespodzianki, wydaje się trochę zbyt nijaka. Po początkowych opisach kompletnego luzu i leniuchowania pary, zaczyna robić się mroczniej – dość szybko pojawiają się kolejne ofiary, coraz bardziej wyraziście rysuje się kształt i natura wrogiej istoty, a do protagonistów dołącza grupa kultywująca szamańskie tradycje jej ludu, dzięki której na jaw wychodzi sposób na definitywne rozwiązanie problemu. Przy okazji Mercy dowiaduje się więcej o swoim dziedzictwie, a pewne zagadki z jej przeszłości znajdują wyjaśnienie. Niby wszystkie elementy decydujące o wciągającej i emocjonującej fabule są na miejscu, jednak niestety w powieści zabrakło mocniejszych, bardziej poruszających akcentów. Wszystkie wątki zostały sprawnie rozwinięte i doprowadzone do zadowalającego rozwiązania, jednakże poza dość dramatycznym (i typowym dla tej serii) finałowym starciem, niewiele jest momentów naprawdę trzymających w napięciu.
Protagoniści również nie oferują czytelnikowi żadnych gwałtownych przeżyć, bowiem Patricia Briggs nie pogłębia za bardzo ich portretów i nie odsłania przed czytelnikami nic nowego. Mercy i Adam ani nie rozczarowują, ani specjalnie nie zaskakują – cały czas są tacy, jakich znamy i lubimy. Z jednej strony to dobrze (nie ma nic gorszego niż postać wychodząca poza ramy prawdopodobnego, umotywowanego psychologicznie postępowania), a z drugiej – miło byłoby zobaczyć jakąś ewolucję bohaterów lub odejście od pewnych utartych, przewidywalnych zachowań.
Za to całkiem pozytywne wrażenia wywołuje barwna indiańska gromadka pomagająca w starciu z rzeczną bestią. Stary, złośliwy Kojot czy bardzo pragmatyczny szaman są źródłem kilku zabawnych scen, a ich kreacje wnoszą do książki dużo świeżości. Te postacie są interesujące i sympatyczne, pozostaje więc mieć nadzieję, iż powrócą w kolejnych tomach. Trzeba zauważyć, iż dość odczuwalny był z kolei brak osób znanych z poprzednich tomów – członkowie sfory i córka Adama pojawiają się tylko na początku i końcu powieści (w niektórych przypadkach tylko w charakterze wzmianki), prawie w ogóle nie ma również nieludzi. Dla piszącej te słowa była to przyjemna i przełamująca schematy odskocznia, jednak dla osób przywiązanych do tych bohaterów taka odmiana może być poważnym minusem lektury.
Mimo pewnych braków Piętno Rzeki czyta się bardzo szybko i z przyjemnością. W powieści niewiele jest momentów przegadanych lub zbyt wydłużonych (chociaż zdarza się ich kilka) – większa jej część jest dość łatwą w odbiorze, typowo rozrywkową lekturą. Autorka nie utraciła tak charakterystycznego dla niej „lekkiego pióra”, nie przesadziła z epatowaniem przemocą i makabrą (w książce niewiele jest krwawych scen – oczywiście poza końcową walką), nie uczyniła też z powieści ckliwego romansu, chociaż w tym aspekcie niebezpiecznie zbliżyła się do przesady (scen, w których Mercy akcentuje swoje prawo posiadania Adama i podziwia jego zgrabne ciało, zarówno w ludzkiej jak i zwierzęcej formie, jest przynajmniej kilka).
Piętno Rzeki raczej przypadnie do gustu czytelnikom znającym poprzednie tomy cyklu o Mercedes Thompson i czekającym z utęsknieniem na kontynuację. Ze względu na fakt, iż w książce można znaleźć dużo odniesień do faktów i postaci pojawiających się we wcześniejszych powieściach serii, pozostali powinni zacząć przygodę z twórczością Patricii Briggs od pierwszego tomu.
Mają w kolekcji: 1
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Mercedes Thompson
Tom: 6
Autor: Patricia Briggs
Tłumaczenie: Marek Najter
Wydawca: Fabryka Słów
Data wydania: 20 lutego 2015
Liczba stron: 400
Oprawa: miękka
Format: 125x195 mm
Seria wydawnicza: fantastyczna fabryka
Cena: 39,90 zł