Pieczęć Robaka

Pożegnanie... lecz czy na pewno?

Autor: Tomasz 'Asthariel' Lisek

Pieczęć Robaka
Pisarzom łatwo jest zaplanować napisanie naprawdę długiego cyklu, znacznie trudniej jest jednak obietnicy złożonej fanom dotrzymać, za czego przykład mogą służyć George R.R. Martin i Robert Jordan, a w mniejszym stopniu Scott Lynch. Są jednak autorzy, którzy nie mają takiego problemu, a wraz z premierą Pieczęci Robaka do ich grona możemy bezapelacyjnie zaliczyć Adriana Tchaikovsky'ego.

Uwaga: recenzja zawiera szczegóły dotyczące fabuły poprzednich tomów cyklu.

Dziesięć tomów Cieni Pojętnych ukazało się w ciągu zaledwie 6 lat – jest to osiągnięcie tak niebywałe, iż naprawdę niewielu innych pisarzy fantastyki może się pochwalić podobnym tempem pracy (na myśl przychodzą tu przede wszystkim Steven Erikson i Brandon Sanderson). Najistotniejszy jest tu jednak fakt, że nie ucierpiała na tym w żaden sposób jakość cyklu, a wręcz przeciwnie – praktycznie wszyscy czytelnicy podzielają pogląd, iż to właśnie druga połowa dziesięcioksięgu reprezentuje wyższy poziom niż wciąż warte polecenia, lecz mimo wszystko mocno nierówne pierwsze tomy. Nie inaczej jest z Pieczęcią Robaka – powieścią bez wątpienia bardzo dobrą... ale czy również z bardzo dobrym zakończeniem?

Po wielu próbach armie Imperium Os wreszcie wykonały swe zadanie – Kolegium zostało podbite, a na Nizinach pozostało już niewielu mogących przeciwstawić się całkowitej dominacji Cesarzowej. Choć to chwila jej największego triumfu, Seda poniosła jednocześnie klęskę, doprowadzając do złamania Pieczęci Robaka, chroniącej świat przed powrotem wygnanej przed wiekami wrogiej rasy. Grozę, jaką przyniesie ich powrót na Niziny jest w stanie dostrzec tylko garstka uwięzionych w krainie Robaka bohaterów z przypadku, wśród których znajdują się: pozbawiona swych czarów Cheerwell Maker, były szpieg a obecnie renegat Thalryk, mistrzyni szermierki Tynisa oraz skrytobójca Esnail. Swoje role do odegrania w nadchodzącej wojnie mają też inni: organizujący opór przeciwko Imperium uchodźcy z Kolegium; próbujący pogodzić się z czynami których dokonał w imię ojczyzny generał Tynan; nagle pozbawiony wszystkiego co osiągnął wynalazca Totho, a nawet dawno niewidziani przybysze z dalekich stron. Stawka jest wysoka jak nigdy, a w obliczu nadchodzącej zagłady znanego bohaterom świata nie wszyscy będą w stanie dożyc końca tej historii.

Powagę sytuacji można dostrzec nawet w analogiach stosowanych przez autora: jak w poprzednich tomach roiło się od nawiązań do II wojny światowej, tak w Pieczęci Robaka jednym z bardziej eksponowanych wątków jest fantastyczna wersja Holokaustu. Bez względu na to, gdzie się znajdują, na palcach jednej ręki można policzyć bohaterów odczuwających optymizm z jakiegokolwiek powodu – mamy do czynienia z naprawdę najmroczniejszą godziną dla wszystkich postaci. I brawa za to dla pisarza, jako że mistrzowsko udało mu się przedstawić desperację odczuwaną przez protagonistów, dzięki czemu ich próby odwrócenia losu na swoją korzyść budzą prawdziwe emocje, zaś ewentualne triumfy sprawiają wrażenie naprawdę zasłużonych, bo okupionych krwią, potem i łzami. Nawet postacie do tej pory obojętne czytelnikom mają okazję do wykazania się albo odkupienia win, jak przystało na ostatnią książkę o nich.

Ogółem, byłoby to naprawdę świetne zakończenie cyklu... gdyby nie to, że czegoś tu jednak brakuje. Finał powieści jest należycie dramatyczny, ale nie tak, jak przyzwyczaiły do tego chociażby książki Eriksona, gdzie kulminacje wątków swoim rozmachem przewyższają wszystkie inne powieści fantasy. Można wręcz wywnioskować, iż podczas pisania Tchaikovsky przestraszył się trochę perspektywy kończenia serii i zostawił sobie furtkę do ewentualnej kontynuacji – choć zdecydowana większość wątków została satysfakcjonująco domknięta, to można wyróżnić kilka z nich, które nie doczekały się rozwinięcia, a sam autor stwierdził w wywiadzie, że być może powróci kiedyś do stworzonego przez siebie świata. Biorąc te fakty pod uwagę nie dziwi teoria, że nie jest to ostatnia książka opowiadająca o Pojętnych i Niepojętnych – pozostaje tylko pytanie, gdzie można poprowadzić dalej fabułę po wręcz apokaliptycznych wydarzeniach opisanych tutaj.

Wielokrotnie już o tym pisałem, ale warto powtórzyć się raz jeszcze: Cienie Pojętnych to chyba najbardziej niedoceniana seria fantasy ostatniej dekady. Wszyscy dyskutują o książkach Martina, Sandersona, Eriksona lub Rothfussa, lecz ciężko jest znaleźć fanów prozy Tchaikovsky'ego, choć stworzony przez niego cykl nie tylko dorównuje dziełom wymienionych wyżej autorów, lecz czasem nawet przewyższa je w pewnych aspektach. Jeśli uważacie się za fanów opisywanej bez zbędnego upiększania wojny, niejednoznacznych bohaterów, rozwoju technologicznego w światach fantasy, konfliktami zmieniającymi oblicze świata zamieszkanego przez postacie oraz fantastyki jako takiej, to nie możecie sobie pozwolić na przeoczenie cyklu stworzonego przez Brytyjczyka. Znając całokształt Cieni Pojętnych, seria plasuje się w ścisłej czołówce moich ulubionych dzieł fantasy, na co całkowicie na to zasłużyła. Czy trzeba mówić więcej?