Paradyzja

Najnowszy najwspanialszy świat

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Paradyzja
Paradyzja to jedna z klasycznych pozycji polskiej fantastyki socjologicznej. Jeżeli boicie się, że powieść Janusza A. Zajdla zdążyła się zestarzeć ponad 30 lat po napisaniu, to porzućcie swe lęki – wciąż jest doskonałą lekturą.

Rinah otrzymał jedną z najlepszych szans w swoim życiu: dostał wizę, która pozwoli mu przez cztery tygodnie przebywać na Paradyzji. Sztuczny satelita krążący wokół Tartaru jest rzadko odwiedzany przez Ziemian – tymczasem nasz bohater będzie mógł spędzić na nim cały miesiąc i opisać swój pobyt w książce.

Paradyzję postaram się przeanalizować poprzez osobne rozpatrzenie następujących warstw powieści: fabularnej, socjologicznej oraz psychologiczno-filozoficznej; pierwsza z nich jest nieco słabsza niż dwie pozostałe, ale to dzięki przenikaniu się wszystkich trzech Janusz A. Zajdel uzyskał naprawdę świetny efekt.

Historia opowiedziana w książce nie należy do porywających. Rinah odkrywa prawdę o tytułowej planecie powoli, metodycznie, bez większych fajerwerków. W przypadku Paradyzji trudno mówić nawet o zwrotach akcji – czytelnik od samego początku może podejrzewać, że sytuacja na satelicie Tartaru nie jest zdrowa, a rozwój fabuły tylko to potwierdza. Części odbiorców pewnie spodoba się efekt, który uzyskał Zajdel: opowieść zdaje się toczyć siłą inercji, bez udziału autora, jakby ten nadał jej początkowy pęd, a następnie usunął się w cień. Jedynym zdarzeniem, jakie można by wyłączyć poza nawias tej specyficznej narracji, jest pojawienie się na scenie Nikora Huxwella – pisarz wprowadza go do Paradyzji, aby ukazać czytelnikowi smutne losy szarych mieszkańców sztucznej planety. Ogólnie rzecz biorąc: osoba poszukująca w literaturze wciągającej historii, sympatycznych i charakterystycznych bohaterów czy elektryzującej akcji, na lekturze pewnie się zawiedzie.

Trudno jednak oczekiwać, żeby miłośnik fantastyki sięgający po którąkolwiek z książek Zajdla spodziewał się po niej fabularnych podniet. U tego autora zawsze chodziło o coś innego: o obraz zniewolonego społeczeństwa. I w tym względzie Paradyzja ofiaruje odbiorcy znacznie więcej. Ludzie żyją w pozbawionych i pozbawiających prywatności klitkach o przezroczystych ścianach, o ustalonej godzinie zasiadają przed telewizorami, aby oglądać propagandowe filmidła i, co najważniejsze, dobrowolnie poddają się ocenie zautomatyzowanego systemu bezpieczeństwa. Kogo komputer uzna za godnego miana człowieka, ten będzie żył jak człowiek; kto tego zaszczytu nie dostąpi, ten będzie harował niczym zwierzę. Goryczy temu pesymistycznemu obrazowi dodaje jeszcze jeden fakt: gdzieś tam, w miejscu, o którym mało kto wie, istnieją jednostki kontrolujące cały system. To nie pozbawiony uczuć komputer zgotował ludziom ten los – to ich przywódcy doprowadzili do tego, że miliony zniewolonych pracują na dobrobyt kilku czy kilkunastu decydentów.

Obrazu rozpaczy dopełnia postawa ludzi wobec zastanego świata – ze względu na ich podejście do systemu można podzielić społeczeństwo na trzy różne grupy. Pierwszą i największą stanowią ci, którzy bezmyślnie poddają się ocenom i wierzą, iż postępują w jedyny słuszny sposób. Jej reprezentant, Alvi, wielokrotnie powtarza Rinahowi, że wolność oznacza uświadomienie sobie własnych ograniczeń i życie z bierną ich akceptacją – definicja to smutna i przejmująca zarazem. Drugą grupę w Paradyzji reprezentuje Zinia – dziennikarka doskonale zdająca sobie sprawę ze skandalicznie skrzywionego systemu władzy, ale oportunistycznie korzystająca z jego dobrodziejstw. Nawet kiedy Rinah przekonuje ją o tym, że cała sytuacja prowadzi do oczywistej katastrofy, kobieta neguje możliwość jakichkolwiek działań i chce poddać się nurtowi zdarzeń. O istnieniu trzeciej grupy czytelnik dowiaduje się dzięki wspomnianemu już Nikorowi – traktowani jak zwierzęta górnicy wiedzą, iż coś tu jest bardzo nie tak i powoli, skrupulatnie przygotowują swoją rewolucję. Pośrednio ich działania wspierają wierzący w wolność studenci. To niezwykłe, że Zajdlowi udało się w króciutkiej powieści zawrzeć tak przekonujący obraz przeżartego zepsuciem systemu oraz szeroki i głęboki portret psychologiczny zniewolonych przez niego ludzi.

Paradyzja to lektura obowiązkowa dla wszystkich uznających dawne ostrzeżenia z Roku 1984 Orwella czy Nowego wspaniałego świata Huxleya za aktualne. Jeżeli szukacie satysfakcjonującej, poruszającej fantastyki socjologicznej, to nie możecie trafić lepiej – w końcu to jedno z dzieł jej mistrza, Janusza A. Zajdla.