Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2

Podróż, magia, walka, smoki i władza

Autor: Katarzyna 'KatDomGal' Gałańczuk

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 2
Jeszcze długa droga przed nami, zanim trafimy do Lodowego Ogrodu. Vuko Drakkainen kontynuuje podróż, podobnie jak Filar. Ich historie wciąż prowadzone są równolegle w kolejnych rozdziałach i jak na razie nic nie wskazuje na to, że ich losy się przetną.

Początek drugiego tomu bezpośrednio kontynuuje wydarzenia z zakończenia pierwszej części. Vuko znajduje się w niekorzystnym położeniu, ale nie będzie zaskoczeniem, że na tym etapie bohater wyjdzie cało z opresji. Pytaniem jest: kiedy i w jaki sposób to nastąpi. Filar z kolei eksploruje nieznany mu świat, przede wszystkim próbując przetrwać. Wraz z Brusem trafia w niebezpieczne miejsca, a z kolejnych tarapatów mogą go uratować tylko spryt, inteligencja i odwaga. Liczne groźne sytuacje, w których uczy się sobie radzić, pozwalają mu nabyć doświadczenia potrzebnego w dalszej wyprawie.

W drugiej części, tak samo jak w poprzednim tomie, wyraźnie rysuje się motyw drogi. Mężczyźni podróżują, poznając siebie, odkrywając swoje mocne i słabe strony. Każda przygoda ma znaczenie i pozwala im się rozwijać. Ścieżka, którą podążają, jest długa i kręta, ale o to chodzi, aby obaj mogli sprawdzić się w różnych sytuacjach i poznać lepiej samych siebie. Chociaż wiele elementów dotyczących wspomnianych wędrówek oraz udoskonalania się postaci jest wspólnych, to łatwo można dostrzec różnice w prowadzeniu narracji. W porównaniu z pierwszym tomem, Jarosław Grzędowicz odwraca szalę i sprawia, że przygody młodego Tohimona są bardziej emocjonujące i wartkie niż Drakkainena, głównie dlatego, że jest w nich więcej napięcia i akcji. Rozdziały poświęcone przybyszowi z Ziemi zawierają natomiast więcej opisów świata i relacji między bohaterami, wydają się także dłuższe i nieco wolniejsze.

Mimo tej dysproporcji w sposobach kreowania poszczególnych wątków, miałam poczucie, że to Filara poznaję lepiej, choć to interakcje Ziemianina są szczegółowiej przedstawione. Widać, że zarówno Vuko, jak i Władca Tygrysiego Tronu starają się odnaleźć w miejscach i warunkach narzuconych im przez los, a nie jest to wcale łatwe. Kiedy Filar walczy o życie, Vuko z pewnych przyczyn musi na nowo nauczyć się mowy i reguł Midgardu (oraz nie dać się zabić). W tym momencie działania Drakkainena brzmią ciekawiej, jednak najprościej mówiąc, to Tohimon daje się bardziej lubić. Zresztą wyraźniej widać, jak się zmienia, dojrzewa, coraz więcej rozumie, analizuje, jest bardziej przebiegły i stara się rozwijać pod wieloma względami oraz dąży do swojego celu.

Grzędowicz przedstawia uniwersum Pana Lodowego Ogrodu barwnie; opisy są po prostu ładne, wyraziste, wdzięczne i można się w nich zatracić, odprężyć przy nich czy poczuć je wieloma zmysłami. To ogromny plus. Warto docenić, że autor ulepszył warsztat i w drugim tomie maluje raczej pejzaże niż rysuje szkice z plamami koloru.

Zwrócę jeszcze uwagę na płciowość w tej serii. Po dwóch tomach można śmiało powiedzieć, że jest to męska fantastyka, na co wskazuje głównie fakt, że zdecydowana większość bohaterów to panowie. Nie byłby to zarzut, gdyby nie to, że w drugim tomie przedmiotowość płci żeńskiej wybrzmiewa mocno i może być krzywdząca dla czytelniczek. Kobiety w tej książce pojawiają się sporadycznie i niestety zwykle w roli uwodzicielek lub gospodyń, a kiedy się o nich wspomina, to przede wszystkim komentuje się ich urodę i powaby.

Drugi tom Pana Lodowego Ogrodu jest na pewno godną kontynuacją pierwszej części. Nieco może przerażać rozmiarem, szczególnie że podczas jej czytania zdarzają się momenty przestoju i nudy, lecz tempo szybko się zmienia i po paru stronach trafia się w środek akcji. Tytuł ten potrafi czasem zaskoczyć, wywołać śmiech lub zdenerwować, a przede wszystkim sprawia, że można poczuć, iż przeczytało się kawał dobrej polskiej fantastyki i od razu chce się sięgnąć po trzecią księgę.