Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1

Długa droga przez magiczny świat

Autor: Katarzyna 'KatDomGal' Gałańczuk

Pan Lodowego Ogrodu. Tom 1
Pierwszy tom Pana lodowego ogrodu został wydany po raz pierwszy w 2005 roku. Niedawno pojawiło się drugie wznowienie, oprawione w okładkę od razu zapowiadającą mroczną i tajemniczą historię. Podobne skojarzenia wywołuje opis z tyłu książki – wskazuje na to, że powieść będzie miała klimat dość ciężkiego fantasy, zawierającego dużo magii, akcji, a znając już co nieco warsztat Jarosława Grzędowicza, również i barwne opisy wydarzeń oraz świata przedstawionego.

Ziemscy naukowcy udali się z misją badawczą na planetę Midgaard. Mieli za zadanie zbadać ją, poznać jej mieszkańców, styl ich życia, odkryć sekrety odległych zakątków wszechświata. Po pewnym czasie jednak kontakt z nimi zostaje utracony i nie wiadomo, co było przyczyną. Vuko Drakkainen wyrusza tam w celu odnalezienia badaczy lub zatarcia za nimi śladów. Ma tego dokonać, kierując się kilkoma prostymi zasadami: nie wchodzić w interakcje z mieszkańcami Midgaardu, nie reagować na ich niezrozumiałe dla Ziemian zachowania, być praktycznie niewidzialnym. Równolegle poznajemy opowieść Filara, księcia Tygrysiego Tronu, który dopiero dorasta i powoli staje się mężczyzną. Wraz z braćmi uczy się sztuk walki i strategii, a później również tajników postępowania z kobietami. Każda z nabytych umiejętności ma zbliżyć go do przejęcia tytułu cesarza.

Obie linie fabularne są od siebie niezależne, między innymi dostrzegalna jest różnica w prowadzeniu narracji, która wzmacnia odseparowanie tych historii. Rozdziały, w których bohaterem jest Drakkainen, prowadzone są w trzeciej osobie, natomiast te, w których występuje Filar, opowiadane są z perspektywy następcy tronu. Odbiór całości może być przez to utrudniony, lecz warto wobec tego spojrzeć na te dwie historie, jak na obszerne opowiadania, zamiast na jedną spójną powieść, ponieważ na razie nie są ze sobą powiązane w żaden sposób.

Misja Vuko, która z pozoru miała być prosta, prędko zamienia się w istny galimatias. Ziemianin ma coraz większe trudności w odnalezieniu badaczy, wikła się w relacje z mieszkańcami Midgaardu, których miał unikać, poznaje na własnej skórze, czym jest tak zwana wojna bogów oraz stacza wiele krwawych bitew, w których musi zabić, aby kontynuować misję. Z kolei sielskie życie Filara obraca się o sto osiemdziesiąt stopni i aby przeżyć, chłopak musi uciekać z dala od domu.

Pan lodowego ogrodu to niezaprzeczalnie powieść drogi, w której bohaterowie przemierzają kilometry, aby dosięgnąć celu namacalnego – odnalezienie naukowców oraz odzyskanie cesarstwa – a także prowadzenie wewnętrznej wędrówki ku zrozumieniu siebie i tego, co w życiu najbardziej się dla nich liczy. Sposób prowadzenia narracji Grzędowicza jest szczegółowy, wnikliwy i nie ma się poczucia, że jakieś fragmenty są niepotrzebne, wręcz opuszczając jakikolwiek wyraz, można stracić wątek. Ponadto humor jest wszechobecny i niemalże nierozerwalny z cynizmem Vuko, jego przemyśleniami i sposobem mówienia, w powieści widać także pomysłowość i nieograniczoną wyobraźnię autora. Dostrzegalne są inspiracje innymi utworami z gatunku fantasy oraz mitologii, a pierwszym z brzegu przykładem może być „Midgaard”, który łudząco przypomina nazwę świata zamieszkałego przez ludzi wywodzącej się z mitologii nordyckiej.

Pan lodowego ogrodu przypomina nieco grę RPG, w której postaci otrzymują zadania, zdobywają punkty życia, wytrzymałości oraz artefakty. Jest to bardzo luźne skojarzenie, ale można dostrzec powiązania, na przykład w tym, że Drakkainen ma jasne zadanie, rozwija się fizycznie i psychicznie, a po drodze zdobywa chociażby niezwykłego konia. Z resztą każde zdarzenie wydaje się głęboko przemyślane przez Grzędowicza i zastosowane tylko wtedy, jeśli faktycznie jest potrzebne. Perypetie Filara może nie są równie atrakcyjne, ale pobudzają do intensywnego zastanawiania się, w jaki sposób obie fabuły się połączą i kiedy wreszcie to nastąpi.

Ten tom jest bardzo dobrym wstępem, aperitifem przed kolejnymi trzema częściami. Trudno jest go oceniać, jako osobną książkę, głównie dlatego że finał nie zamyka głównych wątków, a wręcz otwiera pole do jeszcze lepszej przygody, której po takim początku możemy śmiało oczekiwać. Czy to się ziści, to inna para kaloszy, ale z czystym sumieniem polecam tom pierwszy Pana lodowego ogrodu.