Pamięć wszystkich słów
Epopei meekhańskiej odsłona czwarta
Po perypetiach Czerwonych Szóstek i jeźdźców Laskolnyka w Niebie ze stali przyszedł czas, by przyjrzeć się losom pozostałych postaci z opowiadań. Będziemy śledzić perypetie Altsina próbującego uporać się z niechcianym gościem, Yatecha pozostającego na służbie u tajemniczej Kanayoness i jego siostry Deany. Choć Yatech jest nadal postacią istotną, to właśnie jego siostra stanie się obok młodego złodzieja bohaterką pierwszoplanową. Dwojgu protagonistom nie będzie dane spotkać się na "planie śmiertelników", ale ich przygody splatają się na "planie boskim", bo tam mają swoje źródło. Bogowie przeznaczają bohaterom rolę pionków w swej pokrętnej grze, jednak nie doceniają ludzkiej natury. Dodatkowym łącznikiem między postaciami wiodącymi są też Yatech i Mała Kana, którzy dość swobodnie poruszają się między dwoma "planami".
Takie rozegranie jest możliwe dzięki przemyślanej kompozycji. Poszczególne rozdziały dotyczące Altsina i Deany układają się w dwie spójne i ciągłe historię, przerywane przez interludia skupione na epizodach dotyczących młodego Issaram bez ekchaaru. Spójność i ciągłość nie oznaczają jednak prostej linearności. Z nadejściem nowego rozdziału często zostajemy wrzuceni in medias res, a o wcześniejszych wydarzeniach i przyczynach zastanej sytuacji dowiadujemy się dzięki reminiscencjom lub dialogom. Zabieg ten, na szczęście nienachalny, dynamizuje fabułę i podtrzymuje uwagę czytelnika. Akcja powieści toczy się więc wartko, znajdziemy w niej trochę humoru i odpowiednią dla epickiej narracji dawkę patosu. Zdaje się jednak, że w tej części cyklu jest on stosowany z większym umiarem niż w jego poprzedniej odsłonie, z którą recenzowana powieść jest wyraźnie powiązana. Wydarzenia przedstawione w finale Nieba ze stali odgrywają w Pamięci wszystkich słów ważną rolę, a objawiając się w nowym kontekście, zyskują na wiarygodności. Również i tutaj nie wszystkie czyny i wydarzenia są umotywowane wiarygodnie, co jednak autor z dość dobrym skutkiem argumentuje rolą losu. Widać też niekiedy, że choć każe swym bohaterom trochę pocierpieć, lubi ich i dyskretnie im pomaga.
Najnowsza powieść Wegnera to nie tylko wartka akcja. Napotkamy też różne fabularne przestoje, ale niekoniecznie w znaczeniu negatywnym. Pisarz postanowił bowiem poszerzyć świat zarysowany we wcześniejszych odsłonach serii. Za Deaną podążamy do księstw położonych na dalekim południu, za Altsinem na wyspę nieobjętą władzą ani panteonem Meekhanu. Razem z bohaterami poznajemy obce krainy dość dokładnie – opisy zwyczajów, ubiorów, języka i topografii są nieraz bardzo szczegółowe. Ciągłe poszerzanie granic świata może nieco niepokoić i budzić podejrzenie, że wysyłanie bohaterów w nowe miejsca jest sposobem na zapełnianie dużej liczby stron drobiazgowymi opisami etno- i topograficznymi. Jednak te wątpliwości rozwiewa niemal całkowicie satysfakcja, jakiej dostarcza przemyślana konstrukcja elementów świata przedstawionego i ich atrakcyjny opis. Jeśli nawet na początku lektury obcowanie z egzotycznymi słowami pełnymi apostrofów oraz potrzeba sięgania do zamieszczonego na końcu słowniczka będą budzić irytację, po pewnym czasie zostaniemy przez opisy tych nowych ziem i zjawisk pochłonięci bez reszty. Piszę "nowych", choć przecież nie spotkamy niczego, czego tak naprawdę byśmy nie znali. U podstaw kształtu powieściowego dalekiego południa znajdziemy m.in. Indie czy Afrykę Subsaharyjską, wojownicy z wysp położonych na morzu Awyjskim są łudząco podobni do wikingów. Mimo to elementy rozpoznane i automatycznie wiązane przez czytelnika z jakąś częścią naszego świata nie dominują i nie powodują wrażenia wtórności. Pomagają nam świat powieści dookreślać, podsuwając pewne skojarzenia, obrazy i klisze, a końcowy efekt odbieramy jako oryginalny i warty poznania.
W epickiej fantastyce, do której niewątpliwie zalicza się Pamięć wszystkich słów, na ogół nie znajdziemy pogłębionej charakterystyki protagonistów. Ta bowiem musi ustąpić opisowi świata i istotnych dla niego wydarzeń. Podobnie też dzieje się i tutaj, ale mimo to bohaterowie – choć patrzymy na nich z pewnego dystansu – intrygują. Są dobrze zharmonizowani z pozostałymi elementami świata przedstawionego i zasadniczo nie odbieramy większych braków w konstrukcji ich osobowości. Nieco bliżej przyglądamy się Deanie, w której przygodach odnajdziemy elementy "powieści drogi". Autor w niewielkim stopniu dopasowuje styl wypowiedzi do poszczególnych postaci, dba o to, by w języku przejawiała się kultura danego regionu (morskie lub pustynne metafory i wtręty, przysłowia).
Powieść jest dobrze skomponowana i napisana, przez co zapewnia satysfakcjonującą rozrywkę. Błędy interpunkcyjne, stylistyczne czy kolokwializmy są, ale występują rzadko. Mamy i interesujące opisy, i wciągającą akcję, humor, ale też parę ciekawych refleksji (teokracja, społeczeństwo kastowe, humanitaryzm), zadumamy się chwilę nad tytułową pamięcią. Wiele spośród zawiązanych jeszcze w opowiadaniach wątków zostaje tu rozwiniętych bądź rozwiązanych, więc mimo otwartego zakończenia nie mamy poczucia niedosytu. Poziom niejasności cechujący "plan" boski czasem daje się we znaki, ale jest do zaakceptowania. Powieść wieńczy mocny finał, który wraz z epilogiem pokazuje, że w kolejnej części intryga nabierze jeszcze większego rozmachu. Pamięć wszystkich słów jest godna polecenia jako chyba najlepsza z dotychczas wydanych w serii. Cykl o meekhańskim pograniczu nie każdemu może przypaść do gustu, ale jego ostatnia odsłona udowadnia, że warto się z nim zapoznać.
Mają w kolekcji: 5
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Opowieści z meekhańskiego pogranicza
Tom: 4
Autor: Robert M. Wegner
Wydawca: Powergraph
Data wydania: 6 maja 2015
Liczba stron: 702
Oprawa: twarda
ISBN-13: 978-83-64384-24-0
Cena: 49,90 zł