Ostrze
Spotykają się barbarzyńca, inkwizytor i szermierz...
Logen Dziewięciopalcy za moment zginie, Sand dan Glokta codziennie żałuje, że nie zginął przed laty, a Jezal dan Luthar, jeśli tak dalej pójdzie, na śmierć długo czekać nie będzie – albo z powodu wycieńczających przygotowań do Turnieju, albo nieszczęśliwego wypadku podczas jego trwania. Co ich łączy? Już niedługo spotkają się w sercu Unii, która staje w obliczu bardzo poważnych kłopotów. Czy trzech mężczyzn z zupełnie różnych światów będzie w stanie im zapobiec? A może lepiej zapytać: czy będą chcieli chociaż spróbować?
Uważny czytelnik bardzo szybko zobaczy, że Joe Abercrombie do mistrzostwa opanował sztukę twórczego igrania ze schematami. Najlepiej ilustrują to sylwetki kolejnych bohaterów. Na samym początku autor przedstawia odbiorcy Logena Dziewięciopalcego – bezlitosnego barbarzyńcę, krwawego mordercę, który sieje postrach na całej Północy. Wydaje się, że musi on być bezmyślnym prymitywem. Nic bardziej mylnego! Logen to inteligentny, spokojny mężczyzna, a jego ulubionym powiedzeniem nie jest wcale "Wszystkich was zamorduję", lecz nieco histeryczne "Wciąż żyję!". Na szczęście autor wykazał się sporą dozą wyczucia i nie przesadził w drugą stronę: żaden z Dziewięciopalcego filozof, a pierwsza styczność z cywilizacją jest dla niego prawdziwym szokiem. Podobną analizę można przeprowadzić w przypadku niemal każdego z bohaterów, choć nie zawsze dwoistość ich charakteru jest tak oczywista; Jezal łączy w sobie pyszałkowatość i pogardę wobec słabszych z determinacją i brawurą, wyjątkowo skomplikowana przeszłość Glokty usprawiedliwia jego bezduszność (a przecież i on pokazuje w pewnym momencie ludzką twarz!), a Bayaz nie jest wcale takim dobrodusznym staruszkiem, na jakiego pozuje. Przez Ostrze przewija się plejada niezwykłych postaci, a śledzenie plątaniny ich wzajemnych zależności to prawdziwa przyjemność.
Warto także zauważyć, że w otwierającej Pierwsze prawo powieści próżno byłoby szukać bohaterów pogodzonych z własną rolą w świecie – jednym ze zdecydowanie najważniejszych tematów tekstu jest właśnie niezgoda na to, jak wygląda rzeczywistość. Warto zwrócić uwagę na ich motywację: postaci Abercrombiego nie walczą z powodu wysokich ideałów, jak równość czy sprawiedliwość, lecz niskich pobudek, jak chęć zaimponowania kobiecie czy potrzeba odbicia sobie niegdysiejszych krzywd. Bezlitosny świat urodził bezlitosnych ludzi, wypełniających pustkę czymkolwiek – choćby i krwawą furią. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pisarz nie ucieka w totalny mrok, nie epatuje dekadencją (jest brutalny, ale nie tak, jak choćby Stover w Bohaterowie umierają), nie próbuje przybić odbiorcy. Podaje tę zdegenerowaną rzeczywistość w bardzo przystępny sposób, ze sporą dawką czarnego humoru (może nie tak wysublimowanego jak u Eriksona, ale wciąż zabawnego) i odpowiednią dozą patosu, dzięki czemu książkę pochłania się błyskawicznie.
Dużo dobrego można mówić o tym, jak Abercrombie wykreował bohaterów i świat przedstawiony ogółem, ale wypada odnieść się także do fabuły. Pierwszą rzeczą, jaką warto zauważyć, jest kolejne zaprzeczenie popularnej – chyba najpopularniejszej w fantasy – kliszy: walki ze złem. Co prawda pod koniec powieści pisarz podejmuje wątek, który zapewne w tym kierunku rozwinie, ale nie o tym jest Ostrze. Autor bardzo dużo miejsca poświęca patologicznemu śledztwu o podłożu ekonomicznym i szermierczemu Turniejowi, rodzącą się wojnę i stare przepowiednie pozostawiając gdzieś w tle. Pojawia się tu tylko jeden, ale za to dosyć poważny problem – tej powieści nieco brakuje dramatyzmu, za mało w niej wielkich scen. Pokusiłbym się o stwierdzenie, że Abercrombie w Ostrzu jest niemal dokładną inwersją Eriksona z tych najbardziej przegadanych tomów Malazańskiej Księgi Poległych. Łowców Kości i Wicher śmierci czytało się, mocno poziewując, w oczekiwaniu na zwalającą z nóg sekwencję monumentalnych wydarzeń, a Myto Ogarów było po prostu nudne – poza TYMI scenami. W Ostrzu jest dokładnie na odwrót: przygoda z książką daje naprawdę dużo przyjemności, ale ani na chwilę nie zapiera tchu w piersiach. Intensywność lektury jest większa, lecz nie oscyluje tak potężnie jak u Eriksona.
Ostrze to świetna lektura, obok której żaden miłośnik fantasy nie powinien przejść obojętnie. Nie jest może tak monumentalna jak proza Eriksona ani tak pomysłowa jak Archiwum Burzowego Światła czy Ostatnie Imperium Sandersona, ale drobne braki z naddatkiem kompensują fenomenalnie wykreowani bohaterowie. Polecam wszystkim fanom dobrej – i krwawej – książki rozrywkowej; nie zawiedziecie się!
Mają w kolekcji: 2
Obecnie czytają: 0
Dodaj do swojej listy:



Cykl: Pierwsze prawo
Tom: 1
Autor: Joe Abercrombie
Tłumaczenie: Wojciech Szypuła
Wydawca: MAG
Data wydania: 4 marca 2015
Liczba stron: 702
Oprawa: miękka