Ostatni Smokobójca - Jasper Fforde

Ach, ci Anglicy!

Autor: Jakub 'Qbuś' Nowak

Ostatni Smokobójca - Jasper Fforde
Czytanie blurbów niesie spore ryzyko. Krótkie teksty z tyłu okładki streszczają czasami kluczowe elementy fabuły – nawet te, które autor zdradza dopiero pod koniec lektury (czytelnicy Harukiego Murakamiego znają ten ból). Innym zagrożeniem jest windowanie oczekiwań. Recenzent nie powinien dać się ponieść obietnicom, lecz jeśli ktoś powołuje się jednocześnie na Joanne K. Rowling, Terry'ego Pratchetta oraz Agathę Christie, to apetyt rośnie. Sprawdźmy więc, ile w tym marketingu, a ile literatury.

____________________________


Jennifer Strange to nastolatka, która żyje w Niezjednoczonym Królestwie, alternatywnej wersji pewnego wyspiarskiego kraju. Królestwo, zgodnie z nazwą, nie jest zjednoczone, lecz pełne ziem rządzonych przez pomniejszych monarchów. Magia zajmowała tu niegdyś istotne miejsce, a smoki budziły terror i ogólną zgrozę. Zaradzić temu próbowali Smokobójcy, lecz dopiero Shandar Potężny, najwspanialszy z magów, wymusił na bestiach podpisanie paktu. Miało to jednak miejsce kilkaset lat temu. Dziś przy życiu pozostał tylko jeden smok, a czarodzieje zdegradowani zostali do roli dostarczycieli pizzy oraz robotników wykonujących błyskawiczne remonty. Tymczasem Jennifer zarządza agencją Kazam. Jej właściciel zniknął w tajemniczych okolicznościach i teraz rezolutna dziewczyna musi radzić sobie z zatrudnionymi w niej humorzastymi magami, a także z wybrednymi zleceniodawcami. Aż pewnego dnia obdarzonych talentem magicznym nawiedzają prorocze wizje. Ostatni ze smoków ma zakończyć swój żywot, jego ziemia będzie podzielona zgodnie z zasadą "kto pierwszy ten lepszy", a w dodatku wrócić ma Stara Magia. W centrum tego galimatiasu, chcąc, nie chcąc, znajdzie się Jennifer.

Porównanie do przygód Harry'ego Pottera wydaje się tylko częściowo usprawiedliwione. Jennifer także jest sierotą, na której barkach ciąży poważne zadanie. Ostatniego Smokobójcę, podobnie jak dzieło J.K. Rowling, można bez większych obaw podsunąć młodszym czytelnikom, choć znajduje się tu nieco dojrzalszych treści i dramatycznych momentów. Powieść Fforde'a ma jednak nad Harrym tę przewagę, że zawiera też sporo elementów atrakcyjnych dla starszych odbiorców. Dotyczy to głównie humoru, który momentami jest absurdalny w iście angielskim stylu, a czasem dotyka tematów raczej nieznanych większości młodzieży z własnego doświadczenia (biurokracja, skorumpowanie władzy). W pewnym sensie czuć tu ducha filmów animowanych wytwórni DreamWorks (jak Shrek).

Podobieństwa do prozy Terry'ego Pratchetta są wyraźniejsze. Najbardziej rzuca się w oczy Kwarkostwór, czyli potworzasty towarzysz panny Strange. Jest to stworzenie o magicznym pochodzeniu, jedzące niemal wszystko (z metalami włącznie), przywiązane do swej pani i niebezpieczne dla osób jej nieprzyjaznych. Innymi słowy, trochę bardziej posłuszny odpowiednik Bagażu. Pozostałe wspólne cechy nie mają charakteru aż tak bezpośrednich inspiracji – oddają raczej ducha tego, co w prozie twórcy Świata Dysku najważniejsze, czyli humoru. Brak tu co prawda satyrycznego ujęcia konkretnych problemów lub zjawisk, ale dowcip jest podobnie lekki i celny. Podobnie jest z bohaterami drugoplanowymi. Od roztrzepanych/tajemniczych/wrednych (niepotrzebne skreślić) magów, przez przebiegłych przedsiębiorców po irytującego rycerza-wokalistę – mamy tu do czynienia z plejadą ciekawie wykreowanych postaci.

Najmniej uprawnione z blurbowych obietnic jest powoływanie się na "zwroty akcji z powieści Agathy Christie". Akurat to porównanie nie ma większego sensu. Czy zwroty akcji mistrzyni kryminału miały jakieś specyficzne wyróżniki? Pomijając jednak obietnice wydawcy, fabuła stoi na wysokim poziomie. Autor daje czytelnikom dość czasu na odnalezienie się w tej alternatywnej wizji Anglii oraz na zaznajomienie się z postaciami, a jednocześnie nie spowalnia przez to tempa. Nie brak tu rzeczywiście zwrotów akcji – jest zdrada, podstęp i to niekoniecznie niecne. Zakończenie okazuje się satysfakcjonujące, a jednocześnie (jak na pierwszy tom cyklu przystało) zapowiada emocjonującą kontynuację.

Przyznać jednak trzeba, że powieść Fforde'a broni się i bez żadnych porównań. Silną stroną Ostatniego Smokobójcy jest oryginalny świat, który kreatywnie wykorzystuje magię, umieszczając ją w kontekście szarej codzienności. W fantasy magia przeważnie jest potężnym narzędziem wykorzystywanym do wyższych celów. Tutaj magowie przepychają rury oraz wymieniają instalacje elektryczne, aby zarobić na rachunki. Czytelnik napotka także wędrującego po budynku ducha łosia czy samoczyszczące się pokoje, w których potknięcie grozi wylądowaniem w szafie w stanie wyprasowania. Obcowanie z inwencją autora sprawia dużo radości.

Ostatni Smokobójca zapewni młodszym czytelnikom rozrywkę na wysokim poziomie. Bardziej doświadczeni odbiorcy także nie powinni czuć zawodu – angielski humor prezentowany przez Fforde'a rozbawi nie raz i nie dwa. Jest to pozycja wysoce wskazana dla miłośników Świata Dysku oraz osób szukających paru chwil lekkostrawnej, acz inteligentnej rozrywki. Szkoda tylko, że tak krótka.