» Recenzje » Ognie na skałach - Rafał A. Ziemkiewicz

Ognie na skałach - Rafał A. Ziemkiewicz


wersja do druku
Ognie na skałach - Rafał A. Ziemkiewicz
Źle się dzieje w nadmorskim księstwie Berghu. W zatoce nie ma ryb i ludziom zagraża głód. Tajemniczy potwór morduje wieśniaków z Trychny. Z zamku w Ruerhu wydziela się mroczna magiczna aura, zaś sam książę pan dziwaczeje z upływem lat i nie dba o interesy poddanych. Nad krainą wisi tragedia. I tylko jeden człowiek może jej zapobiec.

W tak posępny klimat wprowadza czytelnika w swoją powieść Rafał Ziemkiewicz. Jej bohaterem jest Żegost, czyli Inrewald, najemny żołnierz, wędrujący po ziemiach królestwa estarońskiego w poszukiwaniu pracy, a mianowicie nowego zaciągu i okazji do wojaczki w interesie tego czy innego z feudalnych książąt. Trafia do Berghu i zostaje wciągnięty w rozgrywające się tam wydarzenia. Postanawia za wszelką cenę rozwiązać istniejący problem. Jednak pewnym osobom nie podoba się jego ingerencja.

"Z dużej chmury mały deszcz", chciałoby się powiedzieć po przeczytaniu. Zaczyna się interesująco - zagadkową śmiercią rybaka, zmasakrowanego podczas połowu. Okazuje się, że jest on którąś z kolei ofiarą krwiożerczej bestii, mieszkającej w morskich głębinach. Wszystkie te zgony wiążą się w dziwny sposób z książęcą parą i jej kłopotami małżeńskimi. Cała atmosfera księstwa przeniknięta jest grozą i strachem. Zaintrygowany czytelnik liczy więc na drobiazgowe śledztwo głównego bohatera, zakończone spektakularnym odkryciem w finale jakiejś wielkiej tajemnicy. A tu figa. Bowiem Żegost po kilkudziesięciu stronach rozwiązuje zagadkę. Dalsza fabuła jest już tylko potwierdzeniem przenikliwości jego umysłu. I w zasadzie "nic się nie dzieje, dłużyzna, proszę pana", jak rzekł śp. Zdzisław Maklakiewicz.

W ogóle sama postać Żegosta jest nienaturalna. Niby najemny żołdak, a nie klnie i nie zachowuje się po prostacku. Przeciwnie - jego język brzmi wykwintnie, jakby ukończył właśnie kurs retoryki ("Pokłon temu domowi, jego przodkom i opiekunom", rzecze do Ingolda). Jakże się różni od slangu straży z Ruerhu, gdzie w użyciu są takie słowa jak "kopnąć się", "kimnąć" czy "drapnąć". Zamiast obściskiwać niewiasty po karczmach, woli wdawać się w filozoficzne czy naukowe dysputy z rycerzami i starszymi cechu rybaków. Zna tajemnice magii i procedury prawa procesowego. Interesuje się poezją i starymi legendami. Jest niezrównanym szermierzem, zdolnym walczyć przeciwko czterem przeciwnikom oraz znakomitym dowódcą, który z chłopów w 3 dni robi dzielnych wojów. A ponadto to doskonały detektyw, który w kilka dni rozwiązuje zagadkę tajemniczych zdarzeń. Porucznik Borewicz spaliłby się ze wstydu. Ale mimo wszystkich tych zalet lub też właśnie dzięki nim, pozostaje aroganckim i egocentrycznym osobnikiem, który zawsze musi mieć rację. I udowadniać ją za każdym razem.

Ognie na skałach mogłyby zrobić furorę w czasach PRL. To opowieść pokazująca triumf uciskanego ludu nad znienawidzonymi przez komunistyczny reżim obszarnikami. Autor, w jaskrawy sposób, ukazał bowiem różnice pomiędzy obiema warstwami społecznymi. Chłopi są pracowici, inteligentni, zaradni, życzliwi i gościnni, muszą jednak ciężko pracować na utrzymanie książęcego dworu i jego drużyny. Rycerstwo natomiast jest gnuśne, krzykliwe, skore do zwad oraz bójek, obłudne i głupie, jednak to ono rządzi w księstwie. Ten stan zmienia się po przybyciu Żegosta, też człowieka z "ludu pracującego miast i wsi". Najemnik staje się "jutrzenką swobody" i wskazuje wieśniakom drogę w górę drabiny społecznej, nawet po trupach szlachetnie urodzonych. Znane treści, ale cokolwiek przebrzmiałe.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Powieść jest przewidywalna aż do bólu. Schematyczne i jednowymiarowe postaci pozwalają w miarę trafnie zorientować się, jak będą postępować w przyszłości i czy uda im się zrealizować swoje zamiary. Natomiast akcja dość szybko traci tempo, kiedy Żegost już pierwszego dnia stawia diagnozę odnośnie sytuacji w księstwie. A czytelnik intuicyjnie wie, że jest prawidłowa i już nic nie jest go w stanie poruszyć. No, może poza niespodziewanym chaosem przy końcu książki. Ale to za mało, by wzbudzić zainteresowanie.

Ognie na skałach są nieudaną powieścią. Nie mają wartkiej i wciągającej akcji, uniwersalnego przesłania, ani walki dobra ze złem. Ot, taka sobie powiastka. Szkoda, bo pomysł był dobry, trzeba go było tylko dopracować. Nie chcę pouczać Rafała Ziemkiewicza, niemniej uważam, że trzymanie czytelnika w napięciu do ostatnich stron znacznie podniosłoby atrakcyjność treści. Podobnie zresztą, jak wprowadzenie bardziej zróżnicowanych osobowościowo bohaterów, po których można byłoby spodziewać się wszystkiego. A tak wyszło "ni pies, ni wydra, coś na kształt świdra", jakby powiedział Władysław Gomułka.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę
4.0
Ocena recenzenta
5.82
Ocena użytkowników
Średnia z 11 głosów
-
Twoja ocena
Mają na liście życzeń: 0
Mają w kolekcji: 4
Obecnie czytają: 0

Dodaj do swojej listy:
lista życzeń
kolekcja
obecnie czytam
Tytuł: Ognie na skałach
Autor: Rafał A. Ziemkiewicz
Autor okładki: Piotr Cieśliński
Wydawca: Fabryka Słów
Miejsce wydania: Lublin
Data wydania: listopad 2005
Liczba stron: 240
Oprawa: miękka
Format: 125 x 195 mm
Seria wydawnicza: Bestsellery polskiej fantastyki
ISBN-10: 83-89011-81-6
Cena: 25,99 zł



Czytaj również

Ognie na skałach - Rafał A. Ziemkiewicz
A mogły płonąć dłużej...
- recenzja
Ognie na skałach - Rafał A. Ziemkiewicz
Powieść bez ognia
- recenzja
Władca szczurów - Rafał A. Ziemkiewicz
Jedna rewolucja w tysiącu wydań
- recenzja
Wybrańcy bogów - Rafał A. Ziemkiewicz
Rewolucjoniści wszystkich planet, łączcie się!
- recenzja
Walc stulecia - Rafał A. Ziemkiewicz
Science fiction o przedwojennej Europie
- recenzja

Komentarze


Mandos
   
Ocena:
0
No, może poza niespodziewanym chaosem przy końcu książki.
Zdanie zgrzyta mi między zębami.

Ogólnie recenzja udana, chociaż trochę szkoda książki bo leży u mnie na półce i czeka. Po tej recenzji chyba poczeka jeszcze długo.
05-10-2007 18:54
~nogogłaszczka

Użytkownik niezarejestrowany
    Autor recenzji "Szerlokiem" nie jest.
Ocena:
+1
A powiedz mi, kochany autorze recenzji, jak by to było, gdyby Wiedźmin Geralt, miast latać z mieczem na wierzchu, ciąć nim tak jak i bluzgiem swoim naokoło, pomyślał trochę - nie przyznał się, że owym wiedźminem jest, podał się za zwykłego najemnika, zrobił mały "wywiad", porozmawiał tu i tam, a wiedząc jaki będzie finał zorganizował po cichu zaplecze w postaci oddziału "milicji" by pomóc ludności w obliczu katastrofy, itd, itp. Ciekawe skąd ten Żegost taki wygadany i obyty w sprawach pewnych, nie ? :)

Krotochwila (do Wiedźmina przytyk) za ciężka była jak na głowę Waćpana, najwidoczniej ;)
06-10-2007 01:22
earl
   
Ocena:
0
@Nogogłaszczka.

Coś musi być na rzeczy w tym, co twierdzisz. Najlepiej byłoby zapoznać się z całą twórczością Ziemkiewicza i poszukać, czy nie znajdziemy jakichś wcześniejszych losów Żegosta. Czytając bowiem książkę odniosłem wrażenie, jakby "Ognie na skałach" były dalszą częścią innych przygód głównego bohatera.

Nie zmienia to jednak mojej oceny że Żegost nie jest typowym najemnikiem, niemniej jednak najmnikiem jest. O tym świadczy treść powieści - zarówno wypowiedzi głównego bohatera jak i narracja.
06-10-2007 14:41
Iman
   
Ocena:
0
Earl, ale jak ktoś taki jak Żegost może być typowym najemnikiem? (UWAGA SPOIL!) Przecież on jest długowieczny, tak? Jego dawni kumple już się zestarzeli a on ciągle piękny i młody. W powieści o ile dobrze pamiętam nigdzie nie napisano ile on ma lat. A skoro tak to być może baaardzo dużo. Myślisz, że chciałby przeżyć całe, długie życie jako prosty żołnierz? Myślę, że miał sporo czasu żeby się dokształcić. A poza tym nie był zwykłym żołnierzem tylko dowódcą roty, a to też zobowiązuje do nabrania nieco manier.

Aczkolwiek ogółu powieści nie bronię. Zakończenie było tak do chrzanu, że całość straciła dla mnie urok.
06-10-2007 15:00
earl
   
Ocena:
0
Moja droga Koleżanko o pseudonimie Iman:

1) Fenomen wyglądu Żegosta nie niesie w sobie nic nadzwyczajnego. Mógł prowadzić zdrowy tryb życia lub też miał taką urodę, że wyglądał 15-20 lat młodziej niż normalnie. Natomiast koledzy Żegosta pili na umór, chędożyli dziewki i stąd pozapadali na zdrowiu i fizycznie zestarzeli się znacznie szybciej niż on. Mogli mieć również urodę bardziej skłonną do starzenia się od swojego druha. Znam takich ludzi. Sam jestem zresztą przykładem fenomenu Żegosta - mało kto daje mi więcej niż 21-22 lata. Aż dziw, że nie proszą mnie o dowód osobisty w monopolowym. Natomiast niektórzy moi studenci, młodsi nawet o 6-7 lat, wyglądają starzej ode mnie (np. nasz Kolega Sting).

2) Życie najemnego żołnierza, nawet oficera, nie skłaniało do pobierania nauk. Chyba, że był szlachcicem czy arystokratą i pewną ogładę, wiedzę itp. wyniósł z domu rodzinnego. Jednak Żegost szlachcicem nie był, zaś kondotierzy nieszlacheckiego pochodzenia najmowali się do służby u jakiegokolwiek pana za pieniądze i nic ich nie obchodziło, za kogo i dla kogo się biją. Byle by tylko dostali żołd o oznaczonym czasie. W czasach, kiedy istniały wojska najemne (czyli do około XVIII wieku) było tyle wojen, że przeciętny żołnierz miał pełne ręce roboty i nie miał czasu na nic innego. Nic innego zresztą nie umiał poza wojaczką i niczego innego nie miał zamiaru się uczyć ponad to, z czego miał chleb - czyli wojowania.
06-10-2007 20:49
Iman
   
Ocena:
0
Dziękuję za wykład, przyjmuję do wiadomości, że moje rozumowanie było jednak troszkę naiwne. Co nie zmienia faktu, że dzięki temu czytało mi się lepiej ;)
07-10-2007 10:50
earl
   
Ocena:
0
@Iman
I właśnie o to chodzi, aby książka, którą się czyta, sprawiała przyjemność. Niezależnie nawet od negatywnych uwag recenzenta, w tym przypadku moich.

P.S. Nie masz przypadkiem jakiejś rodziny Twojego nazwiska w Lublinie?

@Mandos
Jak teraz przeczytałem to również uważam, że to zdanie jest niefortunnie zbudowane. Może wogóle nie powinno go być.
07-10-2007 19:05
~Zyger

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Najbardziej zabawne jest kompletne niezrozumienie przez recenzenta 'wątku społecznego' i ustylizowanie Ziemkiewicza (ultraliberała gospodarczego) na socjaliste - tak błędne i stereotypowe, że aż nie wiem z której strony odkręcać...
11-10-2007 22:13
earl
   
Ocena:
0
Dwie kwestie, Zyger:

1) Ziemkiewicz jest konserwatystą zaś konserwatyzm kłóci się z ultraliberalizmem (nawet tym gospodarczym). Ultraliberalizm (czyli libertarianizm jak chcą niektórzy) jest bliski anarchizmowi a nie konserwatyzmowi.

2) Wątek społeczny natomiast został tak przedstawiony, że jak nic wypada tylko zaśpiewać "Wyklęty powstań ludu ziemi". Dla mnie też takie przedstawienie akcji przez konserwatystę Ziemkiewicza było zaskakujące. No, ale Ziemkiewicz jako pisarz i Ziemkiewicz jako ideolog to mogą być 2 różne osoby.

Natomiast jeśli ktoś mówi A, wypada, aby powiedział B. Skoro uważasz mój punkt widzenia za błędny, wypada więc abyś przedstawił swoje rozumienie tego wątku. Inaczej Twoje słowa będą pozbawione treści a tym samym sensu.
12-10-2007 12:07
~historyk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
0
Do earl - masz rację. Żegost jest bohaterem innej książki Ziemkiewicza, "Skarby Stolinów "
26-11-2007 19:08
~Fantasta

Użytkownik niezarejestrowany
    komentarz
Ocena:
0
Dzięki za recenzję. Kolejna książka Ziemkiewicza, której nie warto czytać. "Upada świat, bo upada prawdziwa wiara." "Przywrócić inkwizycję." I czego się tu spodziewać, kiedy prawicowa ideologia zalewa mózgownicę. Co najwyżej zwycięstwa robotników i chłopów, wyrżnięcia elit i zniszczenia kultury. Już było. I jakie skutki przyniosło? Proponuję przerzucić się na pornografię. Będzie więcej pożytku dla czytelnika. Ale i tutaj literackich sukcesów nie wróżę - pornografię też trzeba umieć pisać. Amen.
01-11-2011 01:23
earl
   
Ocena:
0
Mnie Ziemkiewicz w ogóle nie przekonuje - ani jako pisarz, ani jako publicysta, ani jako dziennikarz, mimo, że też mam poglądy prawicowe. Jak widać prawica ma różne odcienie.
10-11-2011 22:31

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.