Ocean na końcu drogi

Magiczna fala wspomnień

Autor: Bartosz 'Zicocu' Szczyżański

Ocean na końcu drogi
Neil Gaiman to jedno z najjaśniejszych nazwisk fantastyki. Jego książki zdobyły setki nagród i wyróżnień (wśród nich te najważniejsze, jak Nebula, Locus czy Hugo), były ekranizowane, a współtworzona przez niego seria komiksów o Sandmanie to klasyka gatunku. Gaiman znalazł specyficzną niszę, w której ciepła, choć często brutalna proza łączy się z wszechobecną magią. Ocean na końcu drogi to powieść bardzo podobna do poprzednich dzieł pisarza: świat czarów miesza się w niej z codziennością, a każdy najmniejszy szczegół może stać się obiektem pilnej obserwacji.

George to dziecko nietypowe. Niezbyt lubi spędzać czas z rówieśnikami, woli poświęcać go książkom. Trudno powiedzieć, żeby miał prawdziwych przyjaciół – na przyjęciu z okazji jego urodzin nie pojawia się żaden ze szkolnych kolegów. Pewnego dnia w jego życiu dochodzi do prawdziwej rewolucji. Wynajmujący pokój od rodziców George'a górnik opali zostaje znaleziony martwy w ich samochodzie. Kiedy dorośli próbują zrozumieć, co było przyczyną śmierci mężczyzny i jak do niej doszło, chłopiec – jak mu się wydaje – przypadkiem poznaje Lettie Hempstock, dziewczynkę mieszkającą na pobliskiej farmie. I nagle wszystko się zmienia.

Ocean na końcu drogi można podzielić na dwie ściśle ze sobą związane części. Jedna z nich dotyczy przygód małego George'a i Lettie Hempstock. Opowieść o pierwszych krokach chłopca w świecie dorosłych czasami bawi, a czasami porusza. Ten klimat bardzo przypomina atmosferę znaną czytelnikom z innych tekstów Gaimana – przez historię przewijają się kolejne lekko przerysowane postacie, które pisarz zmusza do trudnych wyborów, a w życiu bohaterów pojawia się coraz więcej i więcej magii. Czasami przejawia się ona wydarzeniami brutalnymi, czasami nieco komicznymi, ale odmienia ich codzienność nieodwracalnie i na zawsze.

Jak to zwykle u twórcy Koraliny bywa, w opowieści przeplatają się elementy typowe dla wielu literackich podgatunków: fantasy, horroru, powieści obyczajowej. Tym razem przewodniczkami po dziwach i cudach otaczającego protagonistę świata są trzy panie Hempstock (młoda Lettie mieszka z mamą i babcią), a miejscem akcji jest, inaczej niż zwykle, wieś. Tęskniliście za Gaimanem? W Oceanie na końcu drogi znajdziecie większość tego, za co można go cenić, upakowane w bardzo skondensowanej formie; ma to oczywiście zarówno dobre, jak i złe strony. Lektura jest bardzo intensywna, ale można odnieść wrażenie, że pisarz trochę się spieszył, jakby bardzo szybko chciał zamknąć główny wątek.

Jest jeszcze druga część, którą można nazwać ramą całej powieści. Opowieść o dzieciństwie narratora została wzięta w nawias; prolog i epilog ukazują dorosłego mężczyznę, który wraca tam, gdzie się wychował i próbuje przypomnieć sobie przeszłość. Na szczęście Gaiman nie poszedł po najmniejszej linii oporu i nie uczynił Oceanu na końcu drogi tkliwą, łzawą historyjką. George wcale nie jest zakochany we własnej młodości, co nagminnie zdarza się postaciom literackim; wręcz przeciwnie – w pewnym momencie wspomina, że za dzieciństwem wcale nie tęskni. George nie opowiada o przeżyciach małego chłopca, jakby chciał powrócić do tamtych czasów; stara się raczej przekazać czytelnikowi cień prawdy o tym, co go ukształtowało i jak stał się tym, kim jest. Gaiman w Oceanie na końcu drogi nie oferuje czytelnikowi ani łatwych wzruszeń, ani banalnych prawd – jest treściwy i rzeczowy, czym szybko zjednuje sobie odbiorcę. Ta powieść, choć pełna magii, nie jest sielankowa. To rzeczowe, choć niepozbawione ciepła rozliczenie z własną przeszłością: czasami pełną radości, czasami gorzką i przykrą.

Ocean na końcu drogi na pewno nie jest najlepszą książką Gaimana. Pod względem skali przedstawionych wydarzeń zdecydowanie ustępuje zarówno Amerykańskim bogom, jak i Nigdziebądź. Nie oznacza to jednak, że nie warto się z nią zapoznać. Szczególnie, jeżeli chcecie poznać tego pisarza z bardziej osobistej, bardziej zaangażowanej strony. To bardzo dobra ku temu okazja.