Obraz kontrolny

Autor: Krzysztof 'daft_count' Mroczko

Obraz kontrolny
Obraz kontrolny to kontynuacja znakomitego Sejfu. Tomasz Sekielski poszedł za ciosem, czy jednak siła uderzenia nadal powala na kolana? Czy udało się powtórzyć wielki sukces?

Do gmachu telewizji wkracza, niczym bojownik z dalekiego Afganistanu, terrorysta zamachowiec. Zamiast wysadzenia wszystkiego w powietrze domaga się programu emitowanego na żywo. Artur Solski, były dziennikarz, ma do załatwienia parę spraw, których nie udało mu się rozwiązać wcześniej. Odkryta przez niego afera nie jest jedyną – służby specjalne skupione wokół „Sejfu” nadal walczą o władzę i pieniądze w każdy możliwy sposób. Czy jednak metoda wybrana przez Solskiego ma szansę powodzenia? Wszak służby nie boją się nikogo i niczego, posiadają haki na wszystkich w państwie: dziennikarzy, biznesmenów, polityków i policjantów. Żyją z tych informacji na wysokim poziomie, mogą kupować mecze Ligi Mistrzów czy organizować międzynarodowy handel bronią. Samotna walka z taką machiną na pewno nie będzie łatwa.

Książka jest – jak wspomniałem wcześniej – kontynuacją, jednak autor  tak skonstruował fabułę, aby nie istniała konieczność znajomości treści poprzedniczki. Z punktu widzenia czytelnika to zabieg udany, bo Sekielski doskonale wyważył proporcje. Ten, kto nie zna Sejfu, zostanie odpowiednio wprowadzony we wcześniejsze wydarzenia. Ten, kto część pierwszą czytał, nie zostanie zanudzony ponowną lekturą opisów znanych mu losów bohaterów. Dostajemy tylko to, co konieczne, samą esencję wydarzeń; skutki, nie przyczyny.

O ile jednak podobna lapidarność w przywoływaniu starszej chronologicznie historii ma swoje niewątpliwe zalety, o tyle moje zaniepokojenie budzi podobne potraktowanie większości spraw w powieści. Trudno jednoznacznie wyrokować czy sposób pisania, odmienny od znanego z debiutu, był w pełni zamierzony przez autora, czy działał on raczej pod presją czasu, która nakazywała zdyskontowanie sukcesu Sejfu. Niezależnie od intencji piszącego, książka kuleje w warstwie budowy postaci i tła, na jakim się te osoby poruszają. Problem jest widoczny i trudno sobie wyobrazić, by sama akcja – poprowadzona dość sensownie i w tempie naprawdę sensacyjnym – mogła go zrekompensować. Bohaterowie zostali słabo zarysowani, odbici od papierowej sztancy, jak choćby wpływowy biznesmen, który dorobił się majątku głównie dzięki pracy dla wywiadu czy postacie prominentnych polityków posiadających teczki jeszcze z czasów opozycyjnej działalności. Faktem jest, że tak to właśnie w naszym kraju wygląda, ale literatura powinna jednak coś dodawać do znanego oglądu rzeczywistości.

Bardzo dużą zaletą Obrazu kontrolnego jest jego wymowa. Stan polskiej polityki, biznesu czy mediów jest po prostu wstrząsający. Sekielski nie poszedł drogą łatwizny, na jaką decydują się niektórzy autorzy, opisując spisek zwany „układem”, zawarty pomiędzy służbami komunistycznej władzy a częścią elity opozycji. Taki schemat jest zbyt oczywisty, wręcz prostacki. Pisarz idzie raczej w stronę tworzenia własnej historii w sposób bliski pisarstwu Mariusza Zielke. Żaden system czy układ nie ma tu znaczenia, liczy się tylko władza i pieniądz. Koterie i sojusze zawiązują się i rozwiązują w zawrotnym momentami tempie. Nie ma w nich żadnej ideologii, żadnego górnolotnego tłumaczenia pobudek. To, co ważne, zmienia się jak w kalejdoskopie, o czym mówią wprost oficerowie wywiadu na kartach powieści. Dla nich najważniejsza jest Sekcja, o której wie tylko kilka osób w państwie. Ale i w tym wypadku jej żołnierze są tylko pionkami, a szachownica ma tyle pól, że nikt nie jest w stanie jej do końca kontrolować. Rzecz jasna, czytelnik ma przewagę nad postaciami, bowiem autor daje mu pewne wskazówki i podsuwa sugestie. Piętrowe intrygi mnożą się w tempie iście ekspresowym, ale związki między nimi są raczej oczywiste dla odbiorcy. Czasem niestety nawet zbyt oczywiste. I w gruncie rzeczy wpływają na gorszy odbiór całości. 

Powieść pozostawia na pewno pewien niedosyt. Trudno jednoznacznie powiedzieć, co w Obrazie kontrolnym jest nie do końca takie, jakim być powinno. Wydaje się, że zabrakło właśnie tego elementu tajemnicy, zaskoczenia, który trzymał w napięciu przy lekturze Sejfu. Tutaj tego nie ma, powiązania między odległymi nawet wydarzeniami nie stanowią większej zagadki, a całość, spięta klamrą wydarzeń w siedzibie telewizyjnej stacji, jakoś nie przekonuje. Jeśli dodamy do tego kilka potknięć w pewnych elementarnych sprawach – jak choćby beztroskie wyrzucenie telefonu operacyjnego przez wieloletniego pracownika BOR –  to zobaczymy naprędce skonstruowaną fabułę, napisaną przy tym dość kolokwialnym językiem. Pośpiech w tym wypadku chyba okazał się zgubny. 

Zakończenie książki pozostaje otwarte. Nie mamy pewności co zaszło, a nie robi się tego czytelnikom, jeśli nie planuje się ciągu dalszego. Postępując tak, Sekielski nie pozostawia finałem swojej książki cienia wątpliwości co do kolejnej części. Czekam, bo Obraz kontrolny, mimo wspomnianych wyżej niedociągnięć, jest i tak powieścią, przy której bawiłem się świetnie. A o to przecież chodzi w literaturze rozrywkowej, prawda?