» Artykuły » Inne artykuły » Nowa Fantastyka 07/2013 - omówienie numeru

Nowa Fantastyka 07/2013 - omówienie numeru


wersja do druku
Redakcja: Staszek 'Scobin' Krawczyk

Nowa Fantastyka 07/2013 - omówienie numeru
Jeśli na siedem okładek NF w tym roku sześć jest filmowych (jedna promowała grę wideo), to coś w tym musi być. W lipcu ponad połowa kolorowych stron pisma związana jest z dziesiątą muzą. Fani książek muszą natomiast poszukać ciekawych artykułów gdzie indziej.

____________________


Publicystyka

Znany z solidnych artykułów filmowych Andrzej Kaczmarczyk bierze pod lupę twórczość Guillerma del Toro, charakteryzując krótko chyba wszystkie jego ważniejsze produkcje. Aleksander Daukszewicz przygląda się zaś losom Wolverine'a, opatrując swój tekst paroma ciekawostkami. Obaj autorzy nie zawodzą. Trochę gorzej jest u Piotra Mirskiego, który wychodząc od Pacific Rim, stara się omówić mangi i anime o wielkich robotach, oferując niewiele więcej niż artykuły w Wikipedii. Nieco zirytowało mnie także upodobanie do anglicyzmów ("literalnie" zamiast "dosłownie", "tripody" zamiast "trójnogów", mylenie "techniki" z "technologią").

Koniunktura na zombi trwa w najlepsze. Jak komu mało publikowanych wszędzie artykułów o żywych trupach, to w tym numerze znajdzie kolejny, Przemysław Pieniążek bowiem przegląda filmy, w których zombi wykorzystano do poruszania poważnych tematów. Nie powiem, widać w tym cel i udaną realizację. A skoro jesteśmy przy poważnych tematach, to Marek Grzywacz prezentuje ciekawy i zaangażowany społecznie brytyjski miniserial s.f. pt. Czarne lustro.

Połowa publicystyki za nami, odchodzimy więc od filmu. Michael J. Sullivan w dziewiętnastym odcinku swojego cyklu radzi, jak sobie radzić z recenzjami i recenzentami. To jak dotąd najlepszy jego artykuł, jaki czytałem. Zgadzam się chyba z każdą postawioną w nim tezą, choć jedno ze stwierdzeń ("Ludzie nie spieszą się z pochwałami, za to chętnie narzekają") pasuje mi bardziej do rodzimego podwórka niż mentalności zachodniej.

Duet Haska-Stachowicz w kolejnej odsłonie swojego cyklu przybliża nam zjawisko mesmeryzmu, a Maciej Parowski pisze o polskiej fantastyce alternatywnej, zapowiadając nadchodzący tom serii Zwrotnice Czasu. Na koniec tradycyjnie trzy felietony: Watts niezbyt zajmująco o fraktalach w sztuce, Kosik o tym, że dziś od polityki nie da się uciec, a Orbitowski o upiorach, które są wśród nas.

Proza polska

Chłopiec z zapałkami Roberta Zamorskiego to drugie z opowiadań wyróżnionych w konkursie NF. Oscylująca pomiędzy oniryzmem a grozą historia małego chłopca w dziwnym świecie wydawała mi się ciekawa do pewnej sceny na czwartej stronie, po której główny sens utworu stał się oczywisty i po której ze znudzeniem wypatrywałem tylko zakończenia i potwierdzenia swoich domysłów. Doceniam grę symbolami, ale wrzucenie do worka paru nawiązań i motywów, a następnie potrząśnięcie nim tak, że wymieszają się bez większego ładu, nie da szczególnie zajmującego efektu. Nie jest to zły tekst, lecz trudno oprzeć się wrażeniu, że przyzwoitemu pomysłowi wyjściowemu towarzyszy nie najlepsza realizacja.

W Pomarańczowej czuprynie Marlowe'a Jakub Wojnarowski zgrabnie przeplata dwie linie fabularne. Jedną jest nieistniejący film noir z Humphreyem Bogartem i Ritą Hayworth, a drugą poczynania polskiego prywatnego detektywa i życiowego nieudacznika, niejakiego Stareckiego. Wyszło z tego całkiem przyjemne, rozrywkowe opowiadanie.

Proza zagraniczna

Dzień niani miałem okazję przeczytać już jakiś czas temu po ogłoszeniu nominacji do Nebuli i cieszę się, że ukazał się również w Polsce. Leah Cypess serwuje fantastykę socjologiczną z bardzo nieodległej przyszłości, w której zapracowana samotna matka napotyka problemy w pogodzeniu kariery prawniczej z wychowywaniem dziecka. Synek bardziej niż do rodzicielki przywiązuje się do opiekunki, a przepisy są tak skonstruowane, że nie wykluczają pozbawienia matki praw do opieki na rzecz niani. Bohaterka zaczyna mieć uzasadnione podejrzenia, że zatrudniona przez nią kobieta wkrótce wniesie pozew do sądu i odbierze jej dziecko. Bardzo przekonująca wizja.

Carrie Vaughn w Odzie myśliwego do przynęty pokazuje, że niewiele trzeba, aby napisać satysfakcjonujące opowiadanie fantasy (a może niewiele trzeba, żeby mnie zadowolić?). Prosta fabułka i ledwie zarysowane postacie, ale czyta się... no, może nie z wypiekami na twarzy, lecz przynajmniej z zainteresowaniem – aż sam się sobie dziwię.

Na koniec rzecz o tytule tak długim, że nie zmieścił się w spisie treści, ale ponieważ płacą mi od liczby znaków (chciałbym!), to nie omieszkam przytoczyć go w całości: Zapiski z podróży specjalnego korespondenta magazynu Niwa Izaaka Babla (nieukończ.). Planeta Mars, grudzień 1942 – kwiecień 1943 r. Autorką tekstu jest Rosjanka pisząca pod pseudonimem Nika Bachten. Oto na pokładzie gwiazdolotu "Perun" przyleciał na Marsa oddział radzieckich wojaków. Będą "nowe życie budować, gdzie ani głodnych, ani złych nie będzie, szczęścia wszystkim starczy – i dzieciom […] i wnukom". Zapowiadające się na wesołą historię opowiadanie okazuje się ponurym obrazem ludzkości i krytyką imperializmu. Mocny i niełatwy w odbiorze (przynajmniej na tle pozostałych) utwór – dla mnie najlepszy w tym miesiącu.

*

W lipcu dostaliśmy kolejny udany numer, choć może nieco zbyt skupiony na filmie. Trwa dobra passa w opowiadaniach, co może tylko cieszyć. Już niedługo odsłona sierpniowa, a w niej tekst Adama Przechrzty (zapewne rozrywkowa fantastyka historyczna) oraz postapokaliptyczna historia od Johna Langana, która ukazała się w antologii Wastelands pod redakcją J.J. Adamsa. Odpowiedzialnemu za prozę zagraniczną redaktorowi Zwierzchowskiemu podobały się prawie wszystkie zawarte tam utwory, więc to pewnie nie ostatni raz, gdy któryś ukazuje się w NF.
Zaloguj się, aby wyłączyć tę reklamę



Czytaj również

Komentarze


~historyk

Użytkownik niezarejestrowany
    Trzymajcie mnie...
Ocena:
+1
Babel pisze do "Niwy" - czasopisma zamkniętego przez bolszewików w 1918 r., kozak zwraca się do niego (oficera) per Wasza Wielmożność, w wyprawie uczestniczy ojciec Wikientij i książe Oboleński, wspomina się o obradach Dumy Państwowej, ale Cabała radośnie ilustruje to flagą z sierpem i młotem a Marcin "lemon" Łukasiewicz wypisuje brednie o radzieckich wojakach.

To jest historia alternatywna panowie, w tej wersji dziejów ZSRR nie istnieje !
19-07-2013 23:02
lemon
   
Ocena:
+1
Input jak na historyka przystało. Dziękuję za konstruktywną krytykę. Przepraszam wszystkich czytelników, a w szczególności historyków i radzieckich wojaków.

PS A opowiadanie ci się podobało?
20-07-2013 01:31
earl
   
Ocena:
+1
jedno ze stwierdzeń ("Ludzie nie spieszą się z pochwałami, za to chętnie narzekają") pasuje mi bardziej do rodzimego podwórka niż mentalności zachodniej.

Jak widać nie tylko my mamy z tym problem :)
20-07-2013 08:11
~historyk

Użytkownik niezarejestrowany
   
Ocena:
+1
Opowiadanie bez rewelacji, taka zabawa konwencją "jak to by napisał znany pisarz" (sztandarowy przykład to antologia "Echa wojny światów") + silne wpływy Bradburego i Burroughsa. Sam sie przyznam, że pierwsze akapity czytałem wyobrażając sobie krasnoarmiejców, dopiero później pojawiły się zaprzeczające temu szczegóły. Większy grzech od Ciebie-recenzenta ma na sumieniu autor ilustracji ze szczającym sołdatem w uszatce z gwiazdą (notabene wg opowiadania był to Niemiec - wyprawa jest międzynarodowa) i ktoś kto te ilustrację zatwierdził - wychodzi na to, że tekstu nie czytali.
20-07-2013 11:19
lemon
   
Ocena:
0
Dzięki za opinię. Bradbury'ego i Burroughsa rzeczywiście tam się wyczuwa. :)
20-07-2013 13:18

Komentowanie dostępne jest po zalogowaniu.